Bertus Servaas, Człowiek Roku 2016: - Wszystko, co mam, zawdzięczam Polsce
Człowiek Roku 2016 w województwie świętokrzyskim Bertus Servaas opowiada o swoim dawnym życiu w Holandii, powodach przyjazdu do Polski, pierwszej firmie odzieżowej oraz o rodzinie i miłości
Wszyscy znają Pana jako prezesa klubu Vive Tauron Kielce, który w 2016 roku odniósł nienotowany dotąd sukces - wygrał Ligę Mistrzów. Co Pan robił przed przyjazdem do Polski ?
Urodziłem się w Holandii, w miejscowości Zaanstad. Na początku swojej zawodowej kariery przyjąłem posadę w urzędzie skarbowym w Amsterdamie. Praca przy wyszukiwaniu uchybień, jakich dopuszczali się przedsiębiorcy, i egzekucja związanych z tym kar nie była dla mnie jednak wymarzonym zajęciem. Ze względu na mój charakter zupełnie się do niej nie nadawałem. Już wtedy zacząłem myśleć o pracy na własny rachunek. Bardzo szybko założyliśmy z kolegą firmę, która zajmowała się importem i eksportem odzieży używanej. Widząc spore możliwości na rozwój tego biznesu, szczególnie we wschodniej części Europy, chcieliśmy związać swoją przyszłość właśnie z tą branżą. Po jakimś czasie myśleliśmy nawet o przeniesieniu się na Węgry, gdzie powstał oddział firmy, jednak nasi nieodpowiedzialni wspólnicy doprowadzili do jego upadku, a cały towar został rozkradziony.
Skąd wziął się pomysł przyjazdu do Polski i dlaczego wybór padł właśnie na Kielce?
Patrząc na mapę, natrafiłem na napis „Polen” i pomyślałem, że warto spróbować. Kraj był właśnie w trakcie transformacji, a zachodzące zmiany napawały optymizmem wszystkich, którzy myśleli o prowadzeniu własnego biznesu. Już w 1991 roku wraz ze wspólnikiem nabyliśmy 50% udziałów w niewielkiej hurtowni odzieży, mieszczącej się w Górkach Szczukowskich pod Kielcami, i od tego momentu rozpoczęła się, już 25-letnia, historia firmy. Dziś z żoną Agnieszką dysponujemy już 100% udziałów w spółce Vive Group.
Czy trudno było nauczyć się rozmawiać w języku polskim? Jak teraz Pan sobie radzi w tej kwestii?
Mimo że od 25 lat mieszkam w Polsce, codziennie odkrywam nowe słowa w języku polskim. W bieżących kontaktach biznesowych biegle używam języków angielskiego, niemieckiego i oczywiście holenderskiego, ale to właśnie rozmowy w języku polskim stanowią dla mnie największe wyzwanie. To trudny język, a ja jestem w tym zakresie samoukiem. Na co dzień posługuję się jednak wyłącznie językiem polskim, zarówno w domu, jak i w pracy. Uważam to za najlepsze ćwiczenie, które rozwija zdolność porozumiewania się i wzbogaca słownictwo. Od 2014 roku jestem też polskim obywatelem, a to dodatkowo zobowiązuje. Najważniejsze to przemóc się i zacząć rozmawiać.
Teraz czuje się Pan bardziej Polakiem czy Holendrem?
Na co dzień mieszam w Kielcach. Jestem obywatelem polskim i czuję się z tego dumny. Wszystko, co mam, zawdzięczam Polsce: wspaniałą rodzinę, przyjaciół, firmę, klub, fundację, a nawet wiarę. Do Holandii, kraju, gdzie się urodziłem i wychowywałem, gdzie pozostawiłem swoich krewnych, zawsze będę wracał, bo przecież pozostałem również obywatelem Holandii. Hymn Polski śpiewam od lat, kiedy jest grany podczas uroczystości państwowych i sportowych, zawsze z wielkim honorem oddając hołd godłu polskiemu. Mam tylko kłopot, komu kibicować podczas jakiegokolwiek meczu Polska - Holandia…
Podobno w Holandii był Pan zawodnikiem Ajaksu Amsterdam - sekcja piłka nożna, dlaczego więc po przyjeździe do Polski wybór padł na piłkę ręczną
Bóg jeden raczy wiedzieć… [śmiech]. A tak poważnie, to moim marzeniem było stworzenie zwycięskiej drużyny sportowej. Wygląda na to, że w Kielcach mi się to całkiem dobrze udało. Drużyna do 2016 roku trzynastokrotnie wywalczyła mistrzostwo Polski, zdobyła 13 pucharów kraju, jest trzykrotnym medalistą Ligi Mistrzów, a w sezonie 2015/2016 stanęła na najwyższym podium EHF Champions League.
W piłce ręcznej osiągnął Pan już wszystko. Jakie nowe sportowe wyzwania przed Panem? Czy możemy się spodziewać drużyny piłki nożnej Vive Korona Kielce grającej w Lidze Mistrzów?
Trzymam kciuki za Koronę, jednocześnie pozostanę wierny piłce ręcznej.
To może zdradzi nam Pan coś z życia osobistego? Jak Pan poznał żonę, co Pana w niej urzekło? Ile ma Pan dzieci, co robią, czy macie jakieś wspólne zainteresowania?
Rodzina jest dla mnie największą w życiu wartością. Czerpię z życia rodzinnego dużo energii potrzebnej zarówno w firmie, jak i w klubie. Jestem z moich bliskich bardzo dumny. Zawsze wzajemnie się wspieramy, jesteśmy bardzo sobie oddani i gotowi pomagać sobie w każdej sprawie.
Vive Group jest jednym z większych pracodawców w regionie. Co może Pan powiedzieć o swoim biznesie, na czym on polega, ilu ludzi Pan zatrudnia?
Działalność Grupy Vive koncentruje się na recyklingu tekstyliów i procesach wspierających tę główną działalność. Stawiamy sobie za cel stuprocentowe wykorzystanie odzieży używanej, segregowanej każdego dnia w ilości setek ton. Rozwijamy jednocześnie działalność w kolejnych obszarach, takich jak transport i logistyka, optymalizacja kosztów ponoszonych przez przedsiębiorstwa czy innowacyjne metody recyklingu.
Ponadto prowadzimy badania mające na celu wytwarzanie innowacyjnych produktów z przetworzonych w różnorodnych procesach włókien tekstylnych. Poszukujemy nowych pod względem technologicznym materiałów, które można wytworzyć z tekstyliów (jak kompozyt, jako znakomita alternatywa dla drewna), a także nowych zastosowań dla tych materiałów.
W skład VIVE Group wchodzą: VIVE Textile Recycling, VIVE Transport, VIVE Profit Center, VIVE Innovation, VIVE Properties, VIVE Biznes, Dimatex i Eco-Collections. Jednocześnie, jako przedsiębiorca odpowiedzialny społecznie, VIVE Group wspiera działalność Klubu Sportowego VIVE Handball Kielce oraz Fundacji VIVE Serce Dzieciom.
W spółkach Grupy VIVE zatrudniamy obecnie ponad 1500 pracowników.
Czy po przyjeździe do Polski zetknął się Pan z jakimiś śmiesznymi sytuacjami, problemami? Co Pana najbardziej w Polsce i Polakach dziwiło?
Polacy są sceptykami, więc wciąż im muszę powtarzać, że nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy tylko chcieć.
Czy Polki faktycznie są najpiękniejszymi kobietami świata?
Moja żona Agnieszka jest najpiękniejszą kobietą na świecie. A przecież to Polka.
Czym dla Pana jest tytuł Człowieka Roku? Czy jest jakiś cel, nagroda, wyzwanie, które chciałby Pan osiągnąć?
Człowiek Roku to tytuł, który zobowiązuje. Jest dla mnie bardzo ważny, bo dostałem go od ludzi. W sporcie marzę o tym, by obronić puchar Ligi Mistrzów. A w biznesie... wciąż pracujemy nad nowymi wyrobami z materiałów tekstylnych. Mamy już nowe pomysły na nadawanie drugiego życia odzieży używanej. Wierzę, że już niedługo będziemy się mogli pochwalić kolejnym materiałem z tekstyliów.
Największą jednak nagrodą jest uśmiech mojej żony i szczęśliwa rodzina.
Może za amerykańskim przykładem połączenia biznesu i polityki zamierza Pan zaistnieć na scenie politycznej - krajowej lub lokalnej?
Jestem bardzo aktywny i kreatywny, ale scenę polityczną pozostawiam tym, którzy żyją polityką. Spełniam się w biznesie, sporcie, filantropii. Mam co robić.