(KK)

Będą wracać czy nie?

Ewa Giwerska nie chce  wracać do rodzinnego Potoku. Fot. archiwum własne Ewa Giwerska nie chce wracać do rodzinnego Potoku.
(KK)

Wielu młodych ludzi po studiach nie wraca do rodzinnych domów. Są i tacy, którzy nie wyobrażają sobie życia gdzie indziej

Jednym z ważniejszych powodówemigracji zawodowej jest brak miejsc pracy dla absolwentów uczelni wyższych. W naszym powiecie nadal brakuje dużych przedsiębiorstw, które specjalizują się na przykład w programowaniu czy ochronie środowiska. Ewa Giwerska, absolwentka Ochrony Środowiska na Politechnice Wrocławskiej po maturze wyjechała z Potoku na studia do Zielonej Góry. Później przeniosła się do Wrocławia, a od jakiegoś czasu mieszka z mężem i synkiem w Norwegii.

- Jak zaczynałam studia myślałam, że w moim zawodzie szybko znajdę pracę. 10 lat temu mój kierunek był modny, wszyscy chcieli żyć ekologicznie i mieć własne przydomowe oczyszczalnie. Niestety moda się skończyła, więc musiałam się przekwalifikować. Wyjechałam do Norwegii z rodziną i tu żyje mi się łatwiej. Mamy inny standard życia. Gdybym miała teraz wrócić do swojej rodzinnej miejscowości, nie wróciłabym. Nie ma tu takich możliwości rozwoju jak za granicą - mówi Ewa Giwerska.

Liczba osób, którzy wracają do domów po studiach, jest niewielka. Wielu z nich zakłada w większych miastach rodziny, ma lepszą pracę i dobry start w dorosłe życie. Inwestorzy wolą budować firmy przy wielkich aglomeracjach, bo jest to przede wszystkim opłacalne. Dlatego małe gminy się wyludniają.

- Środki unijne idą do większych miast, ponieważ tam życie jest prostsze. Ludzie zarabiają więcej niż na wsi. Inwestorzy nie chcą tworzyć nowych firm na naszym terenie, chociaż mamy tańszą ziemię, ponieważ u nas się mało dzieje. Młodzi wyjeżdżają, jest nas coraz mniej - mówi wójt Przewozu Ryszard Klisowski.

Tymczasem Iłowa oddalona od Przewozu o 25 km, jest gminą, która prężnie się rozwija. Kontrahenci chętnie inwestują tam swoje pieniądze, a mieszkańcom nie w głowie wyprowadzka. To może też wpływ bliskości granicy z zachodem, rozbudowie strefy przemysłowej, oraz sąsiedztwem z Żaganiem, w którym znajduje się jednostka wojskowa. Dużo młodych ludzi wybiera Iłową na swoje miejsce zamieszkania po studiach.

- Nasze miasto bardzo się rozwija, ciągle przybywają nam nowe inwestycje, chcemy też rozbudować strefę przemysłową - mówi P. Lichtański.

Doskonałym przykładem jest Ilona, mieszkanka Iłowej.

- Nigdy bym nie wyjechała z mojego miasta, nawet gdybym musiała przez kilka miesięcy siedzieć w domu na zasiłku. Już w trakcie studiów wiedziałam, że tu wrócę. Tutaj mam rodzinę, narzeczonego, nic mi więcej nie trzeba - mówi Ilona.

- Dobrze jest poznać smak życia w większym mieście, ale chyba ważniejsze dla mnie są korzenie - mówi Michał, 26-letni inżynier. - Wolę chyba nieco mniej płatną pracę i powrót w spokojne, rodzinne strony. Myślę, że „kasa” to nie wszystko.

Burmistrz Paweł Lichtański, również po studiach wrócił do rodzinnego miasta. Prowadzona przez niego polityka, nowe inwestycje, jak budowa szkoły czy przedszkola to lepsza perspektywa na przyszłość mająca uciąć odpływ młodych.

(KK)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.