Beata z Różą w klapie. Dzięki Thun możemy dzwonić do Londynu w cenie telefonu do Pcimia. Dzięki Szydło pojedziemy na Wyspy pekaesem?
Wredna Unia, w tym wredna Polska (stanowimy przecież 7,5 proc. mieszkańców wspólnoty) nie wybrała Beaty Szydło, superstarki eurowyborów, na szefową Komisji ds. Zatrudnienia i Spraw Społecznych. Choć jej się to stanowisko należało!
Wedle polityków PiS, ów haniebny niewybór wynika z „zemsty lewacko-liberalnych elit”. Z tego samego powodu Polak (czytaj: polityk PiS) Zdzisław Krasnodębski miał nie dostać funkcji wiceprzewodniczącego europarlamentu. Z drugiej strony jednak owe mściwe elity poparły kandydaturę Polaka Krasnodębskiego na wiceszefa komisji przemysłu.
Inny Polak, Witold Waszczykowski, został pierwszym wiceszefem komisji spraw zagranicznych; złośliwi komentują, że może wreszcie nawiązać stosunki z San Escobar, jeśli PiS uchwali utworzenie takiego państwa (głosowanie nocą?), przyznając jego obywatelom „pińćset”.
Stanowiska wiceszefów komisji otrzymali także reprezentanci Polek i Polaków gorszego sortu (PO-PSL): Janusz Lewandowski (ds. Budżetu), Krzysztof Hetman (Rozwoju Regionalnego) i Róża Thun (Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów). Oczywiście, z tego powodu w (nomen omen) klapie Beaty, nie pojawi się broszka w deseń róży. Polacy wiedzą, czemu unijne elity wybierają na posady takich malowańców.
Przykładowo owa Thun (czytaj: von) startując do europarlamentu obiecała, że zrobi wszystko, by „Polska pozostała w UE i powróciła do grona najbardziej wpływowych państw”. Oraz że będzie walczyć o rozszerzenie praw konsumentów i pasażerów oraz gwarancje równych szans na unijnym rynku pracy, doprowadzi do końca swą walkę o zakaz sprzedaży produktów podwójnej jakości oraz przekona PE i KE do uchwalenia przepisów prowadzących do zmniejszenia liczby ofiar śmiertelnych na europejskich drogach. Twierdziła też, że zadba, by największe światowe koncerny płaciły podatki w Unii (w tym w Polsce!), że będzie nadal walczyć o czyste powietrze oraz o wprowadzenie europejskiego programu walki z rakiem.
Z kolei Beata Szydło startując do europarlamentu obiecała: obronę honoru Polski (czytaj PiS) i walkę o interes Polski (czytaj PiS), 500 plus na każde dziecko, trzynastkę dla emerytów, zwolnienie z PIT młodych do 26. roku życia, obniżkę PIT dla wszystkich z 18 do 17 proc. oraz odbudowę pekaesów.
Oceńmy to obiektywnie. Taka Thun załatwiła nam przez 10 lat w Unii, że być może ze sklepowych półek znikną nam wkrótce towary (proszki, słodycze) goroszego sortu niż na Zachodzie, że być może będzie można skutecznie leczyć nowotwory, że w listopadzie czy lutym otworzymy w Krakowie okno bez ryzyka ciężkiego zatrucia tzw. powietrzem.
Niewykluczone też, że jak Google i Apple zapłacą wreszcie podatki od biliardowych zysków, polski rząd będzie miał kasę nie na „pińćset”, lecz na „tysiuncpińćset”.
Najbardziej Róża chwali się jednak tym, że dzięki jej zabiegom i stoczeniu prawdziwej wojny z telekomami - Polki i Polacy mogą dzwonić przykładowo z Krakowa do Londynu w cenie połączenia lokalnego z Pcimiem, a nie 5 zł za minutę jak wcześniej.
I to ma być sukces?! Beata Szydło obiecała, że w cenie biletu do Pcimia Polak do Londynu dojedzie! Pekaesem! Tak to przynajmniej zrozumieli wyborcy.