Bartosz Kownacki: - Potrafię się śmiać ze skeczy o widelcu
- Nie lubię fanatyzmu w żadnej formie - zarzeka się minister Bartosz Kownacki. - Nawet w muzyce. Chociaż wolę poezję śpiewaną, czasem słucham disco polo.
Siedziba Ministerstwa Obrony Narodowej przy Alei Niepodległości w Warszawie przypomina monstrualny kopiec termitów. Długie korytarze, mijający się w biegu panowie w mundurach i panie w szpilkach.
Bez przewodnika nie da się trafić do ukrytego w tyle budynku gabinetu sekretarza stanu.
- Przyznam, że sam jeszcze nie wszystko ogarnąłem - przyznaje wiceminister. - To jest tak potężna instytucja, że aby poznać wszystkie jej zakamarki potrzeba sporo czasu. I zespół dobrych współpracowników.
- „Ucho prezesa” oglądałem w w internecie. Tak mnie wciągnęło, że od razu kilka odcinków. Szkoda, że nie wszystkie udało mi się obejrzeć, bo uważam, że to niezły serial - fajnie ukazuje ludzkie charaktery i chyba ociepla wizerunek prezesa, który ogarnia skomplikowanie całej sytuacji. Owszem, niektórzy politycy mogli poczuć się dotknięci, ale inni mają do tego dystans. Minister Macierewicz ma na przykład krokodyla na biurku.
Pośród ekipy młodych asystenów Kownacki ma przydomek „Wódz”. I bynajmniej nie ma w tym cienia ironii. Młodzi są zapatrzeni w spektakularną karierę szefa.
- Nie czuję się wodzem. Nawet nie wiem, czy mam takie zdolności. Może to wynika z tego, że jestem zasadniczy i konkretny. Gdy coś razem robimy, nie znoszę sprzeciwu. Dyskusja - owszem, ale tłumaczenie o braku czasu lub niemożności nie są dla mnie argumentem. Jeśli jest problem, oczekuję rozwiązania, a nie utyskiwania.
Nie jest jednak tajemnicą, że Bydgoszcz zna słabo. - Co bym zrobił, gdybym musiał pilnie dojechać pod jakiś adres na Kapuściskach? Zapewne poprosiłbym swojego asystenta. Nie będę udawał swojaka. Uważam, że posłem jestem przede wszystkim dla Rzeczpospolitej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień