30-latek z Chełmży wciąż nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że pijany „tylko” upadł na szczeniaka. Przed procesem ludzie chcieli go zlinczować.
Prokuratura nie ma wątpliwości. W szczególności opinia biegłego weterynarza utwierdziła ją w tym, że 27 stycznia br. Bartosz D. skatował psa ze szczególnym okrucieństwem. Pobił go tępym narzędziem, takim jak pięść, łokieć, kolano - mówią śledczy. Fijo będzie kaleką do końca życia.
Bartosz D. od początku nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że po całodziennym piciu wódki „tylko” upadł na Fijo. Tę wersję podtrzymał wczoraj w Sądzie Rejonowym w Toruniu, gdzie się rozpoczął jego proces. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Chełmżanin odpowiada z wolnej stopy. Czy się z tego cieszy? Bezpieczniejszy chyba byłby w areszcie, bo w Chełmży już go pobito.
Proces Bartosza D. ruszył wczoraj rano w Sądzie Rejonowym w Toruniu. 30-letni mężczyzna oskarżony jest o znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Jak dowodzi Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód, m.in. w oparciu o opinię biegłego weterynarza, 27 stycznia 2018 roku pobił szczeniaka Fijo tępym narzędziem. Mogły to być: pięść, kolano, łokieć. Wskutek pobicia pies doznał przerwania rdzenia kręgowego, niedowładu kończyn i złamania żuchwy. Oskarżycielami posiłkowymi w procesie są Fundacja dla Szczeniąt Judyta i Fundacja Mondo Cane.
Upadek po morzu wódki?
- Nie przyznaję się do winy. Odmawiam składania wyjaśnień. Nie będę odpowiadał na pytania - tyle na sali sądowej powiedział oskarżony.
Sędzia Aneta Zawulewska-Glonek odczytała jednak obszerne zeznania, które 30-latek z Chełmży złożył w śledztwie. Według jego relacji, dzień 27 stycznia 2018 roku wyglądał następująco. Najpierw pił wódkę podczas remontowania łazienki znajomej, w Ostaszewie. Po pracy wrócił do rodzinnego miasteczka i pił dalej. „Żołądkową białą” (przynajmniej pół litra) pił w towarzystwie szwagra, który raczył się piwem. Z żoną i dziećmi spotkał się w domu dziadków. W pewnym momencie małżonka wysłała go do ich mieszkania po antybiotyk, który trzeba było podać jednemu z trojga ich dzieci (mają 3, 7 i 11 lat). Chociaż był pijany, po lekarstwo poszedł.
W mieszkaniu przy ul. Szewskiej w Chełmży „plątał mu się pod nogami pies”. Bartosz D. twierdzi, że przewrócił się na niego. „Poleciałem na niego kolanami” - tak to pamięta. Mężczyzna twierdzi, że stracił przytomność. Gdy się ocknął, szczeniak Fijo leżał pod jego brzuchem. Było trochę krwi. Obmył zwierzę i nie zdawał sobie sprawy z tego, że doznał tak poważnych obrażeń. Potem przyszła do mieszkania żona, która natychmiast zabrała się za ratowanie Fijo.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień