Bartłomiej Sienkiewicz: W naszym kręgu cywilizacyjnym państwa stają się coraz słabsze
Dzisiaj często, zwłaszcza w środowiskach lewicowych, powtarza się tezę, że państwo polskie odwróciło się od obywateli. To doprowadziło do buntu i do rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Źródeł owego buntu lewica upatruje w strukturze społecznej „postfolwarcznej”. Jednak za taką diagnozą stoi przeświadczenie, że kiedyś był dobrostan. To znaczy istniała homeostaza między państwem a obywatelem. Załamanie zaś tej równowagi doprowadziło do wycofania się obywateli z własnego państwa. Mam co do tej diagnozy zarówno wątpliwość, jak i sympatię. W zachowaniach między obywatelem a państwem reprodukujemy określone kategorie kulturowo-społeczne o charakterze długiego trwania.
W Europie mamy trwający od 150 lat eksperyment społeczny, w którym grupa obywateli próbuje innych nauczyć szacunku do prawa, państwa i jego reguł. Mam na myśli Włochy. Od półtora wieku - od chwili zdobycia Sycylii w 1870 roku - próbuje się przetransferować tamtejsze państwa na południe. Uruchamiane są gigantyczne środki, aby wyrównać poziom życia i świadomości obywateli państwa włoskiego na południu i na północy. Z jakim efektem? Południe powoli zdobywa Włochy. Dlatego nie lekceważyłbym kategorii kulturowo-społecznych. I w takich kategoriach chętniej mówiłbym o zaborach i strukturze zależności utrwalonej w świadomości Polaków jako o problemie państwa polskiego. Niektórzy uważają, że 27 lat wystarczy, abyśmy się nauczyli, w jaki sposób powinno funkcjonować państwo. Nie nauczyliśmy się? Mamy zatem głupie społeczeństwo. Nie zgadzam się z taką diagnozą.
Nie tylko Polska ma problem z państwem. W naszym kręgu cywilizacyjnym państwa stają się coraz słabsze: utraciły kontrolę nad informacją, przepływami finansowymi, bezpieczeństwem czy ruchem granicznym - co jest szczególnie wyraziste w Unii Europejskiej. Innymi słowy, niezmienne funkcje państwa w długim procesie zostają „wymywane”. Rewolucja w dziedzinie informacji to tylko przyspiesza i powoduje, że państwa stają się coraz bardziej defensywne. Jednym z elementów jest proces buntu przeciwko państwu, spowodowany pęknięciem logicznym. Podkreślam, to, przez co przechodzi państwo polskie, nie jest czymś wyjątkowym, ale jest częścią większego procesu. Należy o tym pamiętać, niezależnie od odmienności lokalnych uwarunkowań.
Stworzyliśmy państwo z osłabioną władzą wykonawczą, to znaczy podzieloną między premiera i prezydenta, jakby nasze historyczne doświadczenia lokowały nas na zachód od Irlandii. Tymczasem od 200 lat w polskiej historii oczywiste jest jedno: państwo polskie powinno mieć silną i sprawną władzę wykonawczą, niepodzielną, o jasnych i wyraźnych kompetencjach. Kiedyś - jako minister spraw wewnętrznych - z ministrami spraw zagranicznych i obrony narodowej analizowaliśmy, jak w sensie formalnoprawnym wyglądałoby w Polsce wprowadzenie stanu wojny.
Okazało się, że konstrukcja naszego państwa uniemożliwia szybkie, adekwatne do sytuacji wprowadzenie instrumentów prawnych pozwalających na postawienie państwa w stan wojny. Gdybyśmy stali przed taką koniecznością, trzeba by było posługiwać się różnymi erzacami, omijając prawo. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego: Ukraina toczy regularną wojnę, którą się nazywa „operacją antyterrorystyczną”, więc cierpi na podobne schorzenie. Ten przykład pokazuje, że w samej strukturze państwa jest zawarty błąd, który dzieląc władzę wykonawczą, stworzył konstrukt niezrozumiały czasami nawet dla jego użytkowników. Oto kolejny przykład: cała konstrukcja państwa polskiego okazała się możliwa do wysadzenia za pomocą jednej ustawy. I to się stało. Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym de facto unieważniła prawo w Polsce, to znaczy zdała prawo na łaskę rządzących. Mamy problem konstrukcyjny, którego nie można ominąć, a którego konsekwencje będą bardzo poważne.
To nie poziom edukacji sprawia, że w tej chwili mamy problem z państwem. Problem jest inny: nie ma powrotu do przeszłości. Co robimy dalej? Mamy państwo, w którym nie ma prawa i które jest oparte na woli jednego człowieka.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień