Bandycki rajd Piotra B., czyli kradzieże, rozboje oraz gwałt
Młody chłopak wszedł do sklepu przed północą, wziął dwa rogaliki, a na ladzie położył 10 zł. Gdy sprzedawca otworzył kasę nocny klient wyjął nóż i przystawił go koło serca sprzedawcy. - Oddaj pieniądze, po co ci one - rzucił i zabrał 700 zł. Tak Piotr B. dał o sobie znać w Krakowie.
Faktycznie miał pod Wawelem już na sumieniu udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym i oszustwo, za co był poszukiwany do odbycia kary 2 lat więzienia. Jednak jak najdłużej postanowił cieszyć się wolnością.
Rozbój w Zakopanem
Dlatego na początku 2017 r. wybrał się do Zakopanego i tam zamieszkał w jednym z pensjonatów. Chciał czuć, że żyje, brać garściami przyjemności tego świata, ale do tego brakowało mu jednego: pieniędzy. Postanowił wcielić w życie swój plan, niezbyt skomplikowany jak na 23-latka. Wyszedł do centrum i napotkanego przypadkowo Michała S. zaprosił do siebie na wódkę. Rówieśnik nie odmówił. Tego dnia trochę jeździł na nartach, potem był w karczmie Zbójnicka Chata, a w końcu z kolegą wybrał się do dyskoteki Morskie Oko.
W tłumie gdzieś się zgubili i wracał sam do domu, gdy na jego drodze stanął mu Piotr B. Gdy obaj wchodzili na piętro budynku niespodziewany sponsor wyjął nóż i przystawił go do ciała Michała S. i wyrwało mu się wtedy tak z amerykańska: sorry, jestem w potrzebie, więc wyskakuj z tego co masz, bo cię zaj...ę.
Zszokowany gość oddał mu 300 zł, ale napastnik liczył na więcej. Przeszukał ubranie mężczyzny i zabrał mu telefon oraz kartę płatniczą. Z obawy o życie Michał S. poszedł z nim do bankomatu na Krupówkach i wypłacił jeszcze 700 zł. Stracił przy okazji dowód osobisty i prawo jazdy.
Na koniec Piotr B. wulgarnie zasugerował mu, by się oddalił. Sterroryzowany uciekł w kierunku dworca i wezwał policję, ale sprawca napaści zdołał się ulotnić niczym duch. Niedługo potem dwa razy próbował wypłacić gotówkę używając zdobytej karty płatniczej, ale zorientował się, że nie zna kodu PIN, więc dlatego bankomaty nie odpowiadały na jego uprzejme prośby o wypłatę gotówki. Wziął się więc na inny sposób, bo za towary i usługi płacił zbliżeniowo. Kwoty nie były duże, ale zawsze coś.
Wypłaty z cudzej karty
Na jednej stacji benzynowej kupił czteropak piwa, na innej papierosy i okulary przeciwsłoneczne. W kolejnych sklepach skusił się na czapkę, zjadł coś w restauracji McDonald's, nabył też podkoszulek i napój energetyczny w kolejnych sklepach, a u operatora sieci komórkowej na dowód osobisty Michała S. zbajerował pracownicę, która uwierzyła, że to on jest na zdjęciu z dowodu osobistego, ale gdy robił fotografię był młodszy i zmienił fryzurę. Nielegalnie zdobyty telefon sprzedał już następnego dnia w zakopiańskim lombardzie.
Napady, nóż i śrubokręt
Potem Piotr B. wrócił do Krakowa i rozsmakował się w napadach na sklepy Żabka. Sposób działania miał opracowany w szczegółach. Na Racławickiej wszedł do sklepiku wieczorową porą, wziął dwa rogaliki i ciastka, po czym położył 10 zł na ladzie. Gdy kasjer skanował towary i otworzył kasę Piotr B. skoczył do mężczyzny i przystawił mu nóż w okolice serca.
- Oddaj pieniądze, po co ci one - stwierdził i pogroził sprzedawcy, żeby czasem w ciągu 2 minut nie zadzwonił na policję. W sumie zrabował wtedy 2250 zł. Dwa dni później jego łupem padła kasa sklepiku przy Brodowicza. Metoda była ta sama, drobne zakupy, otwarta kasa i atak z nożem.
Czytaj dalej!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień