- Zapomnianą grupą są dzieci, odbywające karę w zakładzie razem z matkami - mówi dr hab. Barbara Toroń-Fórmanek, prof. UZ. Studenci chcieli to zmienić i zorganizowali dla malców warsztaty.
- Mój syn będzie miał w maju dwa lata - mówi pani Dorota, która razem z małym Szymonem przebywa obecnie w Zakładzie Karnym w Krzywańcu. - Z synem czytam często wieczorami przed snem. Na wolności nie przeczytałam tyle książek, ile miałam okazję poznać tutaj.
Jak mówi pani Dorota, warsztaty bajkoterapii, które dla dzieci kobiet przebywających w zakładzie karnym, zorganizowali studenci resocjalizacji i pedagogiki z Uniwersytetu Zielonogórskiego, stały się dla niej okazją do wyjazdu poza teren zakładu. Pierwszą od prawie 2,5 roku...
- Na takim wyjeździe jestem już drugi raz - dodaje pani Sylwia, która w zakładzie przebywa ponad trzy lata. - Zawsze to coś innego. Dziecko może zobaczyć świat z innej strony... Co jest najtrudniejsze w wychowaniu malucha w zakładzie? Wiadomo, są trudności, bo każde dziecko ma swoje humory.
Jak wygląda taki dzień z życia matki, przebywającej z dzieckiem na terenie zakładu karnego?
- Wstajemy, jemy śniadanie, potem jest godzinka dla nas - tłumaczy pani Dorota. - Dzieci mają drzemkę, obiad, spacer, kąpiel i... spać.
Dla najmłodszych, którzy mieszkają razem z matkami w pojedynczych pokojach, organizowane są bale, gry i zabawy na świeżym powietrzu. Jednak wszystko odbywa się w obrębie zamkniętego terenu.
- Mój syn chodzi do przedszkola, które znajduje się w zakładzie karnym - wyjaśnia mama Szymona. - Pracują tutaj osadzone, które są sprawdzane przez kadrę. Gdy mają odpowiednią opinię, zostają zatrudniane jako opiekunki.
Obecnie w małym przedszkolu, czyli w takim, gdzie są dzieci do drugiego roku życia, przebywa siedmioro maluchów. Starszych też jest w oddziale kilkoro.
Część z podopiecznych, razem z osadzonymi mamami, została zaproszona do Biblioteki Pana Kleksa w Zielonej Górze przez studentów. By poprzez bajkę prowadzić terapię z małymi mieszkańcami zakładu karnego.
Maluchy nie tylko mogły wysłuchać opowieści, ale też uczestniczyć w zabawach razem ze swoimi mamami.
- Zwieńczeniem projektu będzie konferencja w maju - wyjaśnia Joanna Kot z koła naukowego Prison, działającego na UZ. - Jej tematem stanie się biblioterapia i bajkoterapia w resocjalizacji. A na warsztatach w bibliotece prowadzimy zajęcia ruchowe, taneczne. Wszystko po to, by dzieci i matki włączyły się do zabawy. By chciały ze sobą współpracować.
- W tych zajęciach chodzi o to, by rodzic z dzieckiem, przy pomocy książki dobrze się bawił - tłumaczy Marzena Wańtuch, kierownik Biblioteki Pana Kleksa. - Poznawał się poprzez książkę, ale i wspólne zabawy. Lektura może też pokazywać, jak radzić sobie z emocjami.
Jak podkreślają mamy, przebywające w zakładzie, ich dzieci chętnie czytają książki, niezależnie od wieku. A i one same znajdują w lekturach rozrywkę.
Podczas warsztatów najmłodsi poznali historię wojowniczej biedronki, która z każdym chciała się bić. Lektura stała się okazją do zabawy, ale i rozmów.
- Jako studentki pedagogiki chciałyśmy poobcować z dziećmi, przekonać się, czy są one otwarte - wyjaśnia Izabela Jankowiak, studentka pedagogiki. - Bajkoterapia rozwija wyobraźnię. Dzięki bajce dzieci mogły poznać zwierzęta, których nie są w stanie poznać na co dzień.
- Nasze działania służą ludziom wykluczonym społecznie - tłumaczy dr hab. Barbara Toroń-Fórmanek, prof. UZ, opiekun kół naukowych, w których działają studenci i doktoranci resocjalizacji. - Taką zapomnianą grupą w Polsce są dzieci, które odbywają karę z matkami. Teraz mogły one pierwszy raz przyjechać do biblioteki, z czego bardzo się cieszę. Wszędzie to powtarzam: dzieci powinny przebywać w środowisku miejskim, by uniknąć izolacji. I nie doświadczyć wykluczenia i więzienia od początku.