Prof. Roman Bäcker i Adam Willma komentują sytuacje polityczną w kraju i na świecie.
- Przetrwaliśmy walentynki...
- Ja nawet z utęsknieniem czekam na kolejne. Walentynki awansowały niemal do rangi święta narodowego. Proszę spróbować nie zauważyć tego dnia - kryzys w związku murowany. W dodatku restauratorzy i handlarze aż zacierają ręce patrząc na obroty. Walenty podbił świat. No może za wyjątkiem Pakistanu, bo tam zabroniono obchodów Dnia Miłości.
- Czas przygotować się moralnie na Dzień Kobiet.
- A tu z kolei nastąpił pewien regres. Do tej pory pamiętam widok z toruńskiej ulicy Szerokiej prawie 40 lat temu. O godzinie 15 (gdy wówczas wychodziło się z pracy) ze zdziwieniem stwierdziłem, że byłem jedynym trzeźwym mężczyzną. Takie widoki bezpowrotnie minęły. Teraz można takie widowisko obejrzeć tylko w Rosji w dniu 23 lutego - w święto Armii Czerwonej. Dziś dzień kobiet obchodzimy na trzeźwo - z wszelkimi tego konsekwencjami. Zrobiło się drożej.
- Ale przede wszystkim - obchodzimy właśnie drugą rocznicę uzyskania praw wyborczych przez kobiety w Arabii Saudyjskiej.
- Co wcale nie oznacza, że w tym państwie - od dziesięcioleci jednym z najwierniejszych sojuszników USA - kobiety mają tyle samo do powiedzenia co mężczyźni czy wszyscy mogą wyznawać dowolną religię. Kobieta może więc w Arabii głosować, ale lepiej żeby głosowała właściwie, bo inaczej mąż użyje argumentu siły.
- Nawet w unijnym Liechtensteinie prawa kobiet zatwierdzono dopiero w 1985 roku.
- A w najbardziej na świecie demokratycznym państwie, a więc w Szwajcarii nastąpiło to zaledwie czternaście lat wcześniej. Tak fundamentalne zmiany następują przecież w drodze referendum, a panowie Szwajcarzy jakoś zbyt chętnie do poszerzenia praw wyborczych się nie kwapili.
- No i kobiety poczuły miętę do polityki. Trudno je dziś zatrzymać.
- To jest proces trwający najmniej jedno, a czasami kilka pokoleń. Zazwyczaj zaczyna się od wyraźnej przewagi kobiet na prestiżowych kierunkach studiów. Po kilkunastu latach po prostu więcej jest nie tylko adwokatek czy sędzin, ale też i posłanek oraz pań premier.
- Można odnieść wrażenie, że mężczyznom kobiety przywódcy również zaczęły odpowiadać. Z badań wynika, że bardziej niż kobietom.
- Mam takie przeczucie, że nie wynika to z urody, czy tym bardziej seksapilu. Proszę popatrzeć na zdjęcia Margaret Thatcher, Angeli Merkel czy choćby polskich pań pełniących podobne funkcje. Cenimy panie za odpowiedzialność, pracowitość, dokładność oraz dobre wychowanie. Jeśli już ma nami ktoś rządzić, to szybciej zaakceptujemy kobietę niż mężczyznę - ten bowiem musi być przecież od nas gorszy.
- Niektórzy z analityków wskazują na przykład skandynawski, pokazując, że urzędowy parytet negatywnie wpływa na politykę. Państwo staje się zbyt opiekuńcze i patologicznie socjalne.
- Państwa skandynawskie były zbyt opiekuńcze nawet wtedy, gdy nie było jakiejkolwiek kobiety w ich rządach. Raczej mamy do czynienia z dwoma równoległymi procesami. Wzrasta w polityce (ale też i w biznesie) rola kobiet oraz ogromna większość ludzi chce być coraz bardziej bezpieczna również pod względem socjalnym.
- Co ciekawe pojawiają się również kobiety na drugim biegunie - typy twardej baby.
- Ktoś przecież musi podejmować decyzje. Robi to coraz częściej kobieta - lepiej wykształcona, łatwiej rozumiejąca docierające do nas informacje, potrafiąca lepiej przewidzieć ich skutki.
- Tego rodzaju feminizacji się nie spodziewaliśmy.
- Wręcz odwrotnie. Od wielu lat mówię, że zaczyna się wraz z rewolucją informatyczną epoka matriarchatu. Przestaje być potrzebna siła fizyczna, orientacja w terenie czy umiejętność wydawania krótkich i jasnych rozkazów. Zaczyna się epoka sugestii i sugerowania rozwiązań. My - krócej żyjąca słaba płeć - niedługo będziemy potrzebni tylko do przenoszenia zakupów.
- Przysłowia „Baba z wozu” i „Masz babo placek” trzeba będzie zaktualizować.
- Ale nadal aktualne pozostaje „gdzie diabeł nie może”. Tak czy inaczej trzeba będzie jak najszybciej zrezygnować z zawołania: „Chłop potęgą jest i basta”. Lepiej się nie narażać.