B jak Barbara-Chorzów, czyli bardzo długa historia i wielka katastrofa [ALFABET KOPALŃ]

Czytaj dalej
Fot. marzena bugała-azarko
Tomasz Szymczyk

B jak Barbara-Chorzów, czyli bardzo długa historia i wielka katastrofa [ALFABET KOPALŃ]

Tomasz Szymczyk

Kopalni Barbara-Chorzów już nie ma, ale pozostało po niej pod ziemią trochę węgla, którym interesują się prywatni przedsiębiorcy. Niewykluczone, że w przyszłości Chorzów znów będzie więc miastem górniczym.

Kopalnia Barbara-Chorzów była jednym z najstarszych zakładów górniczych na Górnym Śląsku. Jej początku sięgają końca XVIII wieku. W 1791 roku powstała kopalnia Król, z której ostatecznie wyewoluowała działająca do lat dziewięćdziesiątych kopalnia Barbara-Chorzów. Kopalnia Król dysponowała czterema polami. Wschodnie i południowe utworzyło później osobną kopalnię Prezydent. Z pola zachodniego (rejon ul. Lompy) powstała kopalnia Barbara, a północnego - Wyzwolenie (Łagiewniki), które od 1937 do 1970 roku z przerwą na okres wojny tworzyły jedną kopalnię Barbara-Wyzwolenie.

Rok 1870 to z kolei początek eksploatacji w kopalni Hrabina Laura (rejon stacji Chorzów Stary) przemianowanej później na Królewską Hutę, a w 1939 (i ponownie w 1945 r.) na KWK Chorzów. 1 stycznia 1970 roku oba zakłady połączono tworząc kopalnię Barbara-Chorzów, która pod taką nazwą funkcjonowała do końca swojej działalności w połowie lat dziewięćdziesiątych. Ostatnia tona węgla na powierzchnię w 1993 roku.

Do dziś pamiątką po niej jest szyb Kolejowy II położony tuż przy stacji Chorzów Stary, który pełni dzisiaj funkcje odwadniające tak, by woda nie zalała wyrobisk wciąż działających sąsiednich zakładów górniczych.

Historia kopalni Barbara-Chorzów jest bardzo długa, ale nie brakuje w niej elementów tragicznych. Tak właśnie w historii nie tylko chorzowskiego i nie tylko śląskiego, ale całego polskiego górnictwa zapisał się dzień 21 marca 1954 roku. W jednym z wyrobisk kopalni Barbara-Wyzwolenie wybuchł pożar, kttóry szybko ogarnął całość wyrobisk. Kłęby dymu wydobywały się na powierzchnię. Górnicy rzucili się do ucieczki, ale nie wszystkim się tu udało.

Liczba tych, którzy zginęli trudna jest dzisiaj do ustalenia. Mówi się o dziewięćdziesięciu ofiarach, ale mogło ich być nawet sto dwadzieścia. Ówczesne władze tuszowały te wydarzenia, bo wśród poszkodowanych górników byli żołnierze batalionów pracy i więźniowie. Pożar w chorzowskiej kopalni był też jedną z przyczyn, po której w polskich kopalniach pojawiły się aparaty ucieczkowe.


*Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy NA ŻYWO + ZDJĘCIA + WIDEO
*Abonament RTV na 2016: Ile kosztuje, kto nie musi płacić SPRAWDŹ
*Horoskop 2016 dla wszystkich znaków Zodiaku? Dowiedz się, co Cię czeka
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU

Tomasz Szymczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.