Awaria kolektora utrudni życie gorzowianom
Naprawa może potrwać nawet kilka tygodni. Przez ten czas na Manhattan nie będą jeździć tramwaje.
W niedzielę na rondzie Santockim doszło do zawalenia się kolektora ściekowego. Na głębokości sześciu metrów uszkodzony został betonowy kolektor o średnicy 1200 mm. Doszło do tego w bardzo nieszczęśliwym miejscu, bo w samym środku ronda, w bezpośrednim sąsiedztwie trakcji tramwajowej i całego układu drogowego.
Z tego powodu co najmniej do najbliższej niedzieli nie będą kursowały tramwaje na linii nr 1 i 3.
- Trochę to komplikuje życie i dojazdy. Bo teraz trzeba się przesiadać, by dojechać z jednego końca miasta na drugi - mówi pani Bożena, która mieszka od 20 lat na Manhattanie. Na trasie Zakład Energetyczny (ul. Sikorskiego) - Silwana kursują oczywiście autobusy komunikacji zastępczej. Jeżdżą co osiem minut. - Uzyskaliśmy informację, że usuwanie awarii potrwaćdo 7 marca, a może dłużej. Gdy pozwolą nam tam wypuścić na trasę tramwaje, od razu to zrobimy - mówi Marcin Pejski, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacji.
Kierowcy też muszą liczyć się z utrudnieniami
Na razie to tylko drobne zwężenia jezdni. - Gdy wykonawca będzie potrzebował trochę więcej miejsca, żeby się rozstawić ze sprzętem, to możliwe, że konieczne będzie zamknięcie lewego pasa jezdni na wlocie Warszawskiej i od trasy nadwarciańskiej - mówi Rafał Krajczyński, miejski inżynier ruchu.
Pracownicy Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji ustalają, jak usunąć awarię.
- Staramy się jak najszybciej zrobić ofertę na dostawę elementów naprawczych - mówi Tomasz Surdacki, zastępca dyrektora do spraw technicznych PWiK. Ale z tym może nie być tak łatwo. Wyprodukowanie tego typu elementu, czyli modułów i wkładek wzmacniających, może potrwać.
W standardowej sytuacji i przy normalnym zamówieniu to trwa od dwóch do trzech tygodni. - Nie chcielibyśmy oczywiście tak długo czekać. Dlatego szukamy tych elementów, bo może są gdzieś składowane i „czekają na klienta”. Ale to dopiero musimy ustalić - podkreśla Tomasz Surdacki. Jednak na pytanie, jaki może być szacowany czas usunięcia usterki, zastępca dyrektora nie jest w stanie jeszcze odpowiedzieć. - Wszystko zależy od dostawy materiałów. Czynimy starania, żeby w tym tygodniu to naprawić - mówi.
PWiK równocześnie poszukuje firmy, która przeprowadziłaby naprawę kolektora, bo są do wykonania złożone prace.
Szefostwo firmy już wysłało zapytania do przedsiębiorstw, które mogłyby takie zadanie wykonać. - Po wybraniu firmy chcielibyśmy od razu przystąpić do robót naprawczych. Będziemy chcieli odsłonić uszkodzony kanał i zabezpieczyć to miejsce bardziej niż do tej pory zostało to zrobione - wyjaśnia Tomasz Surdacki.