- Piłka nożna w Gorzowie przestanie istnieć, jeśli strategia wejdzie w życie! - grzmiał Jacek Ziemecki. - Czy hymn Polski jest grany u nas inną nutą dla niepełnosprawnych? - pytał za to Zbigniew Lewkowicz.
Zgodnie z przypuszczeniami w środę wieczorem zawrzało na konsultacjach w sprawie gorzowskiego sportu i turystyki (choć akurat o tej ostatniej nie było długiej dyskusji).
Podział pieniędzy na sport w Gorzowie od wielu lat budzi ogromne wątpliwości. Za rządów prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka dochodziło nawet do wielkich marszów protestacyjnych kibiców. Dlatego za kadencji prezydenta Jacka Wójcickiego SportWin Marketing & Managment z Poznania za 50 tys. zł zaproponował system podziału dotacji z miejskiej kasy - Strategię rozwoju sportu i turystyki Gorzowa Wielkopolskiego do 2026 roku. Miała ona uspokoić „gorące głowy” przedstawicieli klubów sportowych. Jednak stało się zupełnie inaczej. Oliwy do ognia dodał fakt, że autorem projektu jest Piotr Matecki, dyrektor zarządzający Akademii Piłkarskiej Stal Gorzów.
Nieszczęsne procenty
Podczas trzygodzinnej debaty najwięcej do powiedzenia mieli reprezentanci tych ośrodków, które w strategii nie zostały ujęte jako tzw. kluczowe dyscypliny. Po przeprowadzonych badaniach poznańska firma zaproponowała, by kluczowymi dyscyplinami były: żużel, który miałby dostawać 35-45 proc. puli pieniędzy z budżetu miasta przeznaczonych na sport profesjonalny, potem koszykówka kobiet (25-30 proc.), a następnie wioślarstwo i kajakarstwo (10-15 proc.). Pozostałe dyscypliny miałyby zadowolić się wyłącznie 10-15 proc. pieniędzy. Brane pod uwagę miały być: „popularność dyscypliny, istnienie rozwiniętej bazy sportowej, sprawdzona kadra, dobre wyniki i ciągłość w szkoleniu dzieci i młodzieży (...)”.
Komentarze po debacie sportowej dotyczącej strategii finansowania sportu w Gorzowie
Takie rozwiązanie wywołało największe oburzenie w Stilonie. - Jeśli nasz klub miałby być finansowany tak jak zakłada ten raport, to piłka nożna przestanie w mieście istnieć - grzmiał Jacek Ziemecki, wiceprezes klubu.
Równie obruszony był Zbigniew Lewkowicz, trener Gorzowskiego Związku Sportów Niepełnosprawnych Start Gorzów. - Moi zawodnicy od 2011 roku zdobyli 450 medali, w tym 230 złotych na zawodach rangi mistrzostw Europy, świata oraz igrzysk olimpijskich. Jesteśmy najlepszym klubem w Polsce. Dlaczego mamy nie być kluczową dyscypliną sportu w Gorzowie? Czy w naszym mieście Mazurek Dąbrowskiego dla niepełnosprawnych jest grany inną nutą? - pytał szkoleniowiec, po czym w sali urzędu miasta zabrzmiały gromkie brawa.
Głos zabierali też nie tylko przedstawiciele innych dyscyplin sportowych, ale również radni. - Gdybyśmy przez wiele lat dotowali szachy, to dziś nie żużel, a właśnie te szachy byłyby najbardziej rozpoznawalnym sportem w Gorzowie. W naszym mieście brakuje oświetlenia na orlikach, a na stadionie imienia Edwarda Jancarza będziemy montować takie lampy, które będą spełniały wymagania telewizji do odbioru obrazu w jakości HD - dziwiła się Marta Bejnar-Bejnarowicz.
To jedynie propozycja
Prezes poznańskiej firmy uspokajał, że jest to tylko projekt strategii i jej ostateczny kształt będzie znany w styczniu. - Być może uwzględnienie tych procentów było błędem. Nie wykluczam, że wprowadzimy zmiany do tego raportu - powiedział Matecki.
Wydaje się, że to jednak nie ten podział procentowy jest największym problemem. Dużo większy kłopot to ogólna suma przeznaczana na sport w Gorzowie. Zdaniem klubów zbyt niska.