Awantura o bloki: brawa, gwizdy, mocne zarzuty
Poniedziałkowe (15 lutego) spotkanie radnych z mieszkańcami Zielonej Góry zmieniło się w awanturę. Ci pierwsi usłyszeli, że są skorumpowani. I wyszli z sali.
Zaognia się kolejny konflikt na linii miasto - mieszkańcy w sprawie budowy bloków. - To skandal, co się wyprawia! Zielona Góra będzie zielona tylko z nazwy. Zabetonują nas całkiem - denerwuje się Krystyna Balczyńska. - Stawia się blok w blok. Przez okno widać, co sąsiad ma na talerzu. A gdzie parkingi, place zabaw?
Prezydent Janusz Kubicki twierdzi, że niebawem ceny mieszkań wzrosną. Bo nie będzie nowych bloków. Wszędzie są protesty. A przecież młodzi muszą mieć gdzie mieszkać. - Wszyscy chcą, by miasto się rozwijało, ale budować to można nie u mnie, u sąsiada - wskazuje prezydent i tłumaczy, skąd teraz awantura o teren za Centrum Rekreacyjno-Sportowym, po dawnej Aquarenie, spółce, która miała wybudować basen, nie zrobiła tego, a działkę kupił deweloper. Przypomina, że gdyby radni zgodzili się na wykup ziemi przez miasto, nie byłoby dziś problemu.
10 tysięcy podpisów zamierzają zebrać mieszkańcy pod protestem w sprawie budowy bloków
Tymczasem właściciel złożył wniosek o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego. Urząd musiał - zgodnie z prawem - nadać bieg sprawie i przygotował projekt uchwały. Od razu zareagowali mieszkańcy. Zdziwieni, że próbowano ją wprowadzić do porządku obrad, choć dzień wcześniej obiecano, że tak się nie stanie. - To już czwarty nasz protest. Pierwszy był w 2005 roku, potem w kolejnych latach - wylicza Agnieszka Jurga. - Udało się obronić tę działkę. I zapisać, że ma na niej być rekreacja.
Zdaniem Małgorzaty Chumińskiej właściciel działki wiedział, jaki teren kupuje i co na niej może budować.
W poniedziałek wieczorem mieszkańcy spotkali się z radnymi. Usiłowali przekonać ich, by głosowali przeciwko zmianie planu. Awantura wybuchła, gdy Adam Fularz z Wydawnictwa Merkuriusz Polski wypalił: - Część radnych bierze pieniądze, a ta, która nie bierze, jest autowana. To nam powiedziało nasze źródło. Mamy nagrania i jak kiedyś będzie trzeba, to je ujawnimy. Po prostu część radnych bierze pieniądze i to się nazywa korupcja, proszę państwa. Proszę nie liczyć na to, że państwo wygrają z samorządem.
Na sali rozległy się brawa.
- Na tym polega rozmowa i konsultacja?! - wściekł się wiceprzewodniczący rady Tomasz Sroczyński (Zielona Razem). - Pan nie obraził tylko mnie, ale także moją rodzinę, moje dzieci. Złotówki nigdy nie wziąłem i nigdy nie wezmę.
Część radnych na znak protestu opuściła salę. Rozległy się gwizdy i okrzyki: „Złodzieje! Złodzieje!”.
A Sroczyński przekonywał dalej: - Proszę zwrócić uwagę, ile terenów zielonych jest dookoła. Dlaczego wy mówicie, że terenu zielonego tu nie ma, że ostatni skwerek zabieramy?
Radny Robert Górski (Zielona Razem): - Państwo nie proponujecie nic w zamian, tylko: Nie ruszać, nie dotykać! Macie świetną okazję, by zdecydować, jak ten teren zostanie zagospodarowany. Nie chodzi o to, by stawiać tam wszędzie bloki, tylko państwo możecie wskazać, gdzie chcecie dodatkowe boiska, tereny rekreacyjne czy połączenie drogowe między ulicami Urszuli, Zagłoby.
Zdaniem radnego Kazimierza Łatwińskiego (PiS) to dobrze, że mieszkańcy już teraz protestują. Bo planu trzeba bronić od początku procedury.
Leszek Jarząbek, właściciel działki, mówił, że dziś niewiele może na tym terenie zrobić, bo 80 procent obszaru ma stanowić zieleń. A plan ma taki, by wybudować tu boisko do koszykówki, duży plac zabaw i tor dla rolek. Na pozostałym terenie zaś około 300 mieszkań.