Autorski donos zamiast protokołu, czyli sejmikowy spór o sytuację w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie

Czytaj dalej
Fot. K. Kapica
Wojciech Tatara

Autorski donos zamiast protokołu, czyli sejmikowy spór o sytuację w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie

Wojciech Tatara

Radni komisji rewizyjnej Sejmiku Województwa Podkarpackiego odrzucili ze względów merytorycznych i formalnych dokument dotyczący Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 w Rzeszowie, przygotowany jednoosobowo przez przewodniczącego komisji Andrzeja Szlęzaka. Wnioski pokontrolne nie znalazły akceptacji nawet wśród części radnych opozycji.

Kontrola dotyczyła obecnej sytuacji w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie przy ul. Szopena. Była związana ze zwolnieniem dwóch znanych lekarzy (Ryszarda Ziemniakowicza i Krzysztofa Gutkowskiego), zakupem robota da Vinci oraz sytuacją na okulistyce. Kilkumiesięczne prace komisji rewizyjnej w rzetelnym zbadaniu całej sprawy zostały storpedowane przez jej przewodniczącego. Andrzej Szlęzak bez konsultacji z pozostałymi członkami komisji stworzył autorski dokument, w którym zawarł własne przemyślenia i wnioski.

Szlęzak rekomenduje w nim m.in. przeproszenie obydwu lekarzy i powrót prof. Krzysztofa Gutkowskiego na stanowisko kierownika kliniki gastroenterologii, podważa zasadność ekonomiczną wprowadzenia robota da Vinci do placówki, a dotację celową sejmiku w wysokości 3,8 mln zł na używanie tego robota do operacji pacjentów uznał za niezgodną z prawem. W dalszej części pada stwierdzenie, że „komisja” kieruje wnioski swych prac m.in. do CBA, MSWiA, NIK-u czy prokuratury.

Miał być protokół, a wyszedł raport

Statut Województwa wyraźnie określa tok prac komisji rewizyjnej dotyczącej prowadzonej przez nią kontroli. Po zakończeniu prac powinien powstać protokół pokontrolny, którego w tym przypadku zabrakło. Zamiast tego członkowie komisji na tydzień przed jej posiedzeniem otrzymali od przewodniczącego stworzony przez niego raport, który wraz z załącznikami liczył 854 strony. Oprócz przewodniczącego Andrzeja Szlęzaka, nikt z pozostałych członków komisji nie poparł przedstawionego przez niego dokumentu. Czterech radnych Prawa i Sprawiedliwości było przeciw, a dwójka z opozycji wstrzymała się od głosowania.

- Wstrzymałam się od głosowania, ponieważ uważam, że dokument zawierał błędy merytoryczne. Jestem dyrektorem szkoły i doskonale wiem, jak powinna wyglądać kontrola. Należało stworzyć protokół pokontrolny, w którym powinny być zawarte zalecenia pokontrolne. W tym przypadku tego zabrakło - mówi Danuta Stępień, radna klubu Platforma. Nowoczesna Koalicja Obywatelska.

Radny Ożóg: Kazał głosować

Członkowie komisji twierdzą, że do przygotowanego przez przewodniczącego Szlęzaka dokumentu nie mogli się odnieść ani zawrzeć w nim własnych spostrzeżeń odnośnie prowadzonej kontroli.

- Przewodniczący przyniósł raport na posiedzenie komisji i kazał nad nim głosować. Kategorycznie odmówił wprowadzania jakichkolwiek zmian - mówi Karol Ożóg (radny klubu Prawo i Sprawiedliwość), członek komisji rewizyjnej. - Nie mieliśmy możliwości w żaden sposób odnieść się do tego dokumentu, zabrakło zaleceń pokontrolnych. Pierwsze, co powinno być stworzone, to protokół pokontrolny, a następnie zawarte w nim zalecenia, które powinny trafić do kontrolowanego szpitala oraz marszałka województwa. Zamiast tego wnioski stworzone jednoosobowo przez przewodniczącego mówiły o tym, że należy powiadomić wszelkiego rodzaju instytucje kontrolne i organy ścigania, co nie jest kompetencją komisji. Nam zależy na rzetelnym wyjaśnieniu całej sprawy, i naprawie ewentualnych błędów powstałych w szpitalu z korzyścią dla pacjentów. Chcieliśmy rozmawiać o tym dokumencie, jednak ze strony przewodniczącego Szlęzaka nie było takiej woli - dodaje radny Karol Ożóg.

Przewodniczący Komisji Rewizyjnej Andrzej Szlęzak uważa, że na obecnym etapie komisja nie miała już instrumentów do dalszego badania sprawy, stąd wniosek o zawiadomieniu służb. Twierdzi on również, że raport sam stworzył, bo nie było na to innych chętnych.

- Pytałem na posiedzeniu komisji, czy jest ktoś chętny, żeby stworzyć raport. Wszyscy milczeli, więc sam go napisałem. Jeżeli komuś z członków komisji nie podobają się zawarte w nim wnioski, to niech napisze swój raport. Nikt wcześniej nie wysuwał też żadnych uwag merytorycznych dotyczących kontroli. Skoro nie było akceptacji mojego raportu, to sam prześlę go do instytucji kontrolnych, mających szersze kompetencje niż komisja rewizyjna - mówi Andrzej Szlęzak.

Dyrekcja Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 uważa, że raport przygotowany przez przewodniczącego Szlęzaka jest nierzetelny i nieobiektywny. Co najważniejsze, nie miała okazji się z nim zapoznać i odnieść do wniosków pokontrolnych.

- Wszystko to jest oparte na doniesieniach medialnych. Przewodniczący nie zwracał się do nas o przesłanie jakiejkolwiek dokumentacji związanej z prowadzoną kontrolą. Jedynie dyrektor był dwa razy na posiedzeniu komisji - mówi Andrzej Sroka, rzecznik prasowy KSW nr 1 w Rzeszowie.

Wicemarszałek wyproszony z obrad

Do działań Andrzeja Szlęzaka odniósł się w specjalnie wydanym oświadczeniu przewodniczący Sejmiku Jerzy Borcz.

- Przewodniczący komisji rewizyjnej złamał przewidziane prawem procedury i zastąpił je swoim „autorskim” trybem, który nie ma nic wspólnego z prawnymi wymogami funkcjonowania i działania komisji rewizyjnej. (…). Nie powstał na dobrą sprawę protokół, czego wymaga prawo i procedury, tylko jakiś raport. Nie został on podpisany przez członków zespołu kontrolującego, nie podpisał także tego dokumentu dyrektor kontrolowanego szpitala, a tego również wymaga prawo. Kierownik jednostki nie miał zatem możliwości złożenia zastrzeżeń do dokumentu, do czego ma niezbywalne prawo - czytamy w oświadczeniu.

Do niecodziennej sytuacji doszło też przed obradami komisji. Przewodniczący Szlęzak wyprosił z sali wicemarszałka i radnego sejmiku Piotra Pilcha, chociaż w posiedzeniu komisji zarówno na szczeblu gminnym, powiatowym czy wojewódzkim ma prawo uczestniczyć każdy obywatel.

Do tej sprawy również odniósł się przewodniczący sejmiku Jerzy Borcz.

- To pierwszy taki przypadek w historii prac sejmiku i sejmikowych komisji, że na obrady komisji nie został wpuszczony radny, który jest też wicemarszałkiem. Tymczasem zgodnie z art. 15 a. ustawy o samorządzie województwa, działalność organów województwa jest jawna - w tym jawne są posiedzenia komisji sejmikowych, co oznacza, że każdy, a tym bardziej radny województwa, ma powszechny dostęp do udziału w posiedzeniach komisji, także komisji rewizyjnej. Nikomu nie można tego zabronić, a to zrobił właśnie przewodniczący Andrzej Szlęzak - dodaje Jerzy Borcz.

Wygląda na to, że prace komisji rewizyjnej nadal nie wyjaśnią sytuacji w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 1 w Rzeszowie.


OPINIE:

Andrzej Szlęzak, przewodniczący komisji rewizyjnej sejmiku województwa podkarpackiego:
„Pytałem na posiedzeniu komisji, czy jest ktoś chętny, żeby stworzyć raport. Wszyscy milczeli, więc sam go napisałem. Jeżeli komuś z członków komisji nie podobają się zawarte w nim wnioski, to niech sam napisze swój raport”.

Andrzej Sroka, rzecznik prasowy KSW nr 1 w Rzeszowie:
„Wszystko to jest oparte na doniesieniach medialnych. Przewodniczący Szlęzak nie zwracał się do nas o przesłanie jakiejkolwiek dokumentacji związanej z prowadzoną kontrolą. Jedynie dyrektor był dwa razy na posiedzeniu komisji”.

Jerzy Borcz, przewodniczący sejmiku woj. podkarpackiego:
„Nie powstał protokół, czego wymaga prawo i procedury, tylko jakiś raport. Nie został on podpisany przez członków zespołu kontrolującego, nie podpisał także tego dokumentu dyrektor kontrolowanego szpitala, a tego również wymaga prawo. Kierownik jednostki nie miał zatem możliwości złożenia zastrzeżeń do dokumentu, do czego ma niezbywalne prawo”.

Wojciech Tatara

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.