Ktoś ukradł samochód, choć najpewniej wiedział, że jeździ nim niepełnosprawny Dominik. Po sześciu nocach złodziej zdecydował się jednak porzucić samochód na jednym z osiedli
„Gazeta Lubuska” jako pierwsza podała informację o skradzionym samochodzie rodziny Trochimiaków. Nasza publikacja dotarła także do Zbigniewa Stonogi, który prowadzi fundację i znany jest ze wspierania tego rodzaju akcji.
– Kiedy dowiedziałem się, co spotkało rodzinę Dominika, postanowiłem pomóc. Dałem więc informację, że osoba, która wskaże miejsce, w którym jest samochód, otrzyma 5 tys. zł nagrody, a osoba, która powie mi, gdzie jest ten samochód i kto go ukradł, dostanie 25 tys. zł – opowiada „GL” Stonoga.
Anonimowe zgłoszenie
Informacja o bezdusznym złodzieju, a potem też o nagrodzie w błyskawicznym tempie rozpowszechniła się w mediach społecznościowych. I tym sposobem, po kilku dniach Zbigniew Stonoga odebrał anonimowe – jak mówi – zgłoszenie. – Próbowałem dowiedzieć się, kto stoi za tą kradzieżą. Mówiłem też rozmówcy, że jeśli mi powie, dostanie o 20 tys. zł więcej. Ale nic z tego... A szkoda. Bo chciałbym się dowiedzieć, co to był za człowiek i dlaczego to zrobił – dodaje Stonoga. Nie wyklucza jednak i tego, że to... sam złodziej postanowił się zgłosić, podrzucić samochód i przy okazji zarobić na tym przynajmniej kilka tysięcy.
Stonoga był w ciągłym kontakcie z lubuską policją. – Pan Stonoga kontaktował się z nami – potwierdza Marcin Malu-dy, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. I dodaje: – W środę dostaliśmy informację od trzech osób o tym, gdzie znajduje się auto. Jedną z tych osób był właśnie pan Stonoga.
Ludzie byli wrażliwi
Policjanci po otrzymaniu zgłoszenia byli od razu na miejscu. – W tej sprawie dużą rolę odegrała też wrażliwość osób, które udostępniały tę informację i starały się doprowadzić do szczęśliwego finału – dodaje Maludy. Policjanci zabezpieczyli w samochodzie ślady i starają się namierzyć sprawcę.
Gdy tylko pani Małgorzata dowiedziała się, że samochód się odnalazł, skontaktowała się z naszą redakcją. – Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Nie wiem, jak to się stało, ale to nasze ogromne szczęście. Kamień spadł nam z serca. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Może jednak złodzieja ruszyło sumienie... – mówiła mama Dominika.
To nie pierwszy raz
Dochodziło już u nas do kradzieży samochodów, które służyły do przewozu niepełno-sprawnych. Wszystkie samochody miały widoczne oznaczenie o przewozie osób niepełnosprawnych.
Identyczne auto złodzieje ukradli Krystynie Bohonos, mamie niepełnosprawnego Krzysia z Zielonej Góry. – My również mieliśmy czarnego tourana. Krzysiu wymaga stałej opieki i wsparcia specjalistów. Bez samochodu nie dalibyśmy sobie rady... Na szczęście mieliśmy drugie auto, którym mąż jeździł do pracy zagranicę. Teraz tym samochodem jeżdżę z Krzysiem, ale nie jest on tak wygodny do przewozu dziecka i wózka, jak skradziony tourna – mówi pani Krystyna.
Szczęśliwie zakończyła się podobna historia sprzed roku. Wtedy złodzieje ukradli samochód mamie niepełnosprawnego Wiktora z Deszczna. Wtedy na ratunek też przyszedł Zbigniew Stonoga, który po prostu kupił tej rodzinie nowy samochód.