Kaligrafia: dawna sztuka, która i dziś może stać się fantastycznym hobby. I to sztuka, której nauczyć się może każdy.
Wczasach, gdy notatki sporządzane w laptopie, tablecie czy nawet w telefonie stały się normą, napisanie kilku słów długopisem na kartce papieru wprawia w drżenie nie tylko uczniów podstawówki. Istnieje jednak grupa śmiałków, którym niestraszne jest pióro, kałamarz czy stalówka. Wbrew pozorom, przyrządy te nie są dziś bowiem wyłącznie trudnymi słowami w elementarzu pierwszoklasisty. Artykuły piśmiennicze wracają właśnie do łask za sprawą odradzającej się mody na… kaligrafię. Skąd, w dobie rozwoju nowoczesnych technologii, chęć powrotu do praktyk sprzed setek lat?
- Obecnie ludzie coraz częściej decydują się na szukanie swoich pasji. Zajęć, które dadzą im poczucie wykonywania czegoś wartościowego, a jednocześnie pozwolą odpocząć - wyjaśnia Marianna Paszkowska, specjalistka od kaligrafii, projektantka liter. - Idealnie, jeśli przy okazji można również zrobić coś dla bliskich i pokazać im, że się ich kocha. Czy jest coś, co bardziej rozczula niż odręczna notatka? A jeśli jest do tego pięknie wykaligrafowana? Nawet w skanie kaligrafii jest coś bardziej osobistego niż w tekście złożonym krojem pisma zaprojektowanym przecież przez kogoś zupełnie obcego - tłumaczy.
Niewiele osób zapewne jeszcze dziś pamięta obowiązkowe zajęcia ze starannego i estetycznego pisania. Niektórzy może kojarzą je z „Plastusiowym pamiętnikiem” Marii Kownackiej lub z „Syzyfowymi pracami” Stefana Żeromskiego. Lekcje te były wymagające, męczące i wiązały się z plamami atramentu nie tylko na papierze.
Przez lata style i przybory używane w kaligrafii ewoluowały. Do klasycznych instrumentów takich jak trzcinka, gęsie pióro, czy stalówka, doszły dziś narzędzia niekonwencjonalne, do pisania ekspresyjnego. Zaliczyć do nich można między innymi tzw. cola pen, czyli domowej roboty długopis, wykonany z puszki po coca - coli. Jednak niezależnie od typu narzędzia, efekty pięknego pisania są po prostu urzekające. By się o tym przekonać wystarczy wyjąć z szafy przedwojenne listy, kartki pocztowe czy świadectwa ukończenia szkoły. Prawdziwe skarby z tej dziedziny kryją także muzealne zbiory.
Jednym z mistrzów kaligrafii był Andrzej Bobkowski, pisarz emigracyjny i autor „Szkiców piórkiem”, jednego z najważniejszych dzienników XX wieku. Staranne, odręczne zapiski eseisty już niedługo udostępnione zostaną w czytelni Muzeum Emigracji w Gdyni oraz na specjalnej platformie placówki.
Wszystko to przy okazji projektu digitalizacji dorobku pisarza, realizowanego przez gdyńską instytucję we współpracy z Polskim Instytutem Naukowym w Ameryce.
Dzisiaj estetyczne pismo nie jest już jednak wyłącznie domeną literatów. Sztuka ta coraz śmielej wchodzi w sferę publiczną i znajduje zastosowanie m.in. w architekturze, wzornictwie i modzie. Obecnie kaligrafii uczą się zarówno gospodynie domowe, pragnące ozdobić wyjątkowymi etykietami słoiki z przetworami, jak i grafficiarze, którzy szukają nowych stylów czy narzeczeni chcący wykaligrafować swoje ślubne zaproszenia. To też świetne zajęcie dla osób, którym zależy na ukojeniu zszarganych nerwów. Studiowanie tej sztuki wymaga czasu i cierpliwości, jednak jak zgodnie twierdzą osoby ćwiczące się w odręcznym pisaniu, jej opanowanie sprawia ogromną satysfakcję.
- Kaligrafia jest jak taniec zapisany na papierze - tłumaczy Marianna Paszkowska. - Trzeba nauczyć się podstawowych kroków, ale kiedy pozna się rzemiosło, wówczas może być sposobem wyrażenia siebie. Kaligrafowanie uczy skupienia, „ćwiczy oko” i wyobraźnię. Może być nawet formą medytacji, ponieważ żeby osiągnąć piękne rezultaty trzeba być całym sobą skupionym na pisaniu. Dzięki temu kaligrafia może bardzo relaksować - zapewnia i dodaje, że praktykowanie starannego pisma to także czynność fizyczna, która wymaga odpowiedniego wyćwiczenia mięśni.
Prowadzenie wiecznego pióra po papierze obliguje bowiem piszącego do wyważenia siły, której używa do wykaligrafowania danej litery. Mocniejszy nacisk sprawia niekiedy, że spod ręki wychodzą linie grubsze, z kolei lekkie muśnięcia stalówki po pergaminie dodają stawianym kreskom finezji.
To sztuka, której nauczyć może się każdy - bez względu na wiek, wykształcenie oraz to czy pisze prawą czy może lewą ręką. Kto jednak na co dzień ma dziś czas na maczanie pióra w atramencie i uważne, staranne pisanie? Zapewne niewielu. Nie oznacza to jednak, że nauka kaligrafii, pomimo zbawiennego wpływu na ludzki mózg, jest mało użyteczna.
- Od wieków pismo miało oficjalne i nieoficjalne formy. Dobrym na to przykładem jest chociażby pismo demotyczne, które można uznać za pewnego rodzaju pismo biznesowe starożytnego Egiptu - wyjaśnia Marianna Paszkowska. - Podobnie jak nasze stukanie w klawiaturę było wydajniejsze i bardziej funkcjonalne. Druk, komputery, smartfony to naprawdę rewelacyjne wynalazki. Nie znaczy to jednak, że dla kaligrafii nie ma wśród nich miejsca - podsumowuje.
Autor: Justyna Degórska