Wielki doberman i owczarek niemiecki rzuciły na spacerującego 5-latka. Chłopca uratował ojciec. Maluch z licznymi ranami trafił do szpitala.
Do tego dramatycznego zdarzenia doszło w miejscowości Ostrowite w gminie Biskupiec, w województwie warmińsko-mazurskim. Tuż przy granicy z powiatem grudziądzkim.
Z relacji świadków wynika, że 5-letni chłopiec we wtorek po godzinie 20 wraz z rodziną przebywał na parkingu w pobliżu lokalnego kościoła i cmentarza.
Chłopiec w nocy był operowany
Nagle z terenu parafii wydostały się dwa duże psy - doberman i owczarek niemiecki.
Oba rzuciły się na chłopca. Gryzły po rączkach, nóżkach i głowie. Na szczęście atak w porę zauważył ojciec, podbiegł do syna, wziął go na ręce i odpędził zwierzęta. 5-latek z licznymi ranami został przetransportowany do szpitala w Gru-dziądzu.
- Chłopiec został przywieziony późnym wieczorem karetką. Miał liczne, obszerne rany szarpane na głowie, twarzy, ramionach i udach. W nocy był operowany - informuje dr Michał Jonczynski, dyrektor szpitala w Grudziądzu. - Jest już po wszelkich potrzebnych badaniach, przebywa na oddziale chirurgii dziecięcej i jego stan ogólny, na szczęście, oceniany jest już jako dobry.
Policjanci ustalają, jak psy wydostały się z posesji
Atak czworonogów został zgłoszony policji. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie. We wtorek byliśmy na miejscu, dokonaliśmy oględzin terenu. Zabezpieczaliśmy ślady i przesłuchiwaliśmy okolicznych świadków - mówi sierż. szt. Ludmiła Mroczkowska z komendy powiatowej policji w Nowym Mieście Lubawskim. - W tej chwili będziemy ustalali, jak to się stało, że psy przebywające na terenie ogrodzonej posesji wydostały się z niej na zewnątrz. Sprawdzimy także, czy miały aktualne szczepienia.
Funkcjonariusze ustalili też, kto jest właścicielem agresywnych czworonogów. Jeden należy do proboszcza parafii. Drugi do osoby z rodziny księdza. Policjanci jeszcze nie zdecydowali, czy osobom tym postawione zostaną jakieś zarzuty. Jeśli się okaże, że był to nieszczęśliwy wypadek, sprawa może zakończyć się jedynie mandatem.
Tak było w przypadku ataku amstaffa, do którego doszło w sierpniu w Grudziądzu.
Wówczas pies rzucił się na dwie dziewczynki na klatce jednej z kamienic. Chwycił w pysk głowę 4-latki, 8-latkę dotkliwie pokąsał pod pachą. Właściciel został wówczas ukarany 250-złotowym mandatem.
Ustalają, jak psy wydostały się z posesji
Jak zachować się w przypadku ataku psa?
- Przede wszystkim należy uczyć dzieci ograniczonego zaufania w stosunku do zwierząt. Nie można w stu procentach zaufać zwierzęciu, nawet jeśli jest on wychowany w prawidłowy sposób. Dorośli także muszą zachować zdrowy rozsądek i odpowiedzialność. Wiele też zależy od sposobu wychowywania psa - mówi Agata Żbikowska, lekarz weterynarii z Grudziądza. - Jeśli już dojdzie do agresywnego zachowania psa, póki nas bezpośrednio nie atakuje, nie należy odwracać się do niego plecami i uciekać. Może zadziałać instynkt zwierzęcia, który zacznie gonić swoją ofiarę. Nie można też okazywać paniki. To na pewno bardzo trudne w stresującej sytuacji. Jeśli jesteśmy atakowani, należy próbować czymś odgrodzić się od psa. Może to być plecak lub torba. I chronić wrażliwe części ciała: głowę, szyję.
Wczoraj, mimo kilku prób, nie udało nam się skontaktować telefonicznie z parafią w Ostrowitem. Psy zostały objęte obserwacją weterynaryjną.