Napadnięta na Widzewie kobieta miała wrażenie, że napastnik wbija jej w klatkę piersiową szpony. Zgłosiła sprawę policji. Ofiar bandyty może być więcej.
Łodzianka, 62-letnia mieszkanka Widzewa, została napadnięta w południe przed własnym blokiem. Młody mężczyzna uderzył ją w klatkę piersiową i zerwał jej z szyi dwa łańcuszki.
- Postawiłam torby przed drzwiami na klatkę schodową, otworzyłam drzwi, a wtedy podszedł do mnie młody mężczyzna i zapytał o godzinę - opowiada kobieta. - Odwróciłam się do niego i wtedy zaatakował. Próbował zerwać mi łańcuszki z szyi. Nie udało mu się za pierwszym razem, więc uderzył mnie w klatkę piersiową, ściągając mi biżuterię. Miałam wrażenie, jakby pazurami rozorał mi ciało. Krzyczałam „złodziej !”, ale jak na złość nikogo nie było w pobliżu.
Napastnik, który zdaniem kobiety mógł mieć ok. 16 - 18 lat, oddalił się razem ze stojącym nieco dalej kolegą. Był schludnie ubrany. Łodzianka zapamiętała jego rozbiegane oczy.
- Lekarka w szpitalu opatrzyła mi ranę i przepisała leki. Nie chciałam zgłaszać sprawy policji, aby jeszcze raz nie przeżywać tego, co się stało - opowiada. - Jestem osobą bardzo schorowaną i to, co się stało, bardzo mną wstrząsnęło. Choć od zdarzenia minęło już kilka dni, nadal jestem w szoku. Gdy idę ulicą, oczy mam dookoła głowy, bo ciągle mi się zdaje, że ktoś za mną idzie. Ale po rozmowach z innymi kobietami zdecydowałam się zadzwonić na policję i złożyć zeznania. Dokładnie opisałam łańcuszki. Jeden był średniej grubości, z zawieszką z odciśniętym wzorem liścia. Drugi, bez przywieszki, był grubszy.
Poszkodowana o tym, co jej się przydarzyło, opowiedziała w salonie fryzjerskim na Widzewie. Za jej zgodą właścicielka salonu upubliczniła zdarzenie na portalu społecznościowym. Sama - jak mówi - zdjęła z szyi złoty łańcuszek.
- Klientki w salonie rozmawiają o tym, co się stało i okazuje się, że ofiarami podobnych napadów padło więcej kobiet - mówi właścicielka salonu.
Jak nas wczoraj poinformowało biuro prasowe łódzkiej policji, po otrzymaniu w środę doniesienia o napadzie policja weryfikuje informacje o kradzieżach i rozbojach z terenu całej Łodzi, ale - jak twierdzi rzeczniczka policji - na pewno nie można mówić o jakiejś pladze napadów. Dzisiaj ma nam przekazać dalsze informacje w tej sprawie.
(...) „Tego rodzaju zdarzenia pojawiają się najczęściej latem, kiedy kobiety nie mają na sobie odzieży wierzchniej i łatwiej zerwać z szyi biżuterię” - czytamy w e-mailu nadesłanym przez Joannę Kącką, rzeczniczkę komendanta wojewódzkiego policji.