Rozmowa z Arturem Nowakiem, prawnikiem z Chodzieży, autorem książki „Dzieci, które gorszą” opowiadającej m.in. o dzieciach polskich księży.
Jest tyle złych historii w pana kolejnej książce o skandalach seksualnych w Kościele, że zastanawiam się, jak pan do tego podchodzi? Nadal chodzi pan do Kościoła słysząc, co się dzieje za kulisami?
Artur Nowak: Hmm, to bardzo intymne pytanie. Nie będę ukrywał, że sam mam z tym problem. Doskonale rozumiem katolików amerykańskich, którzy stawiają sobie pytanie, jak przetrwać w Kościele mając o nim taką wiedzę. Wejście w taką tematykę nie jest „bezkarne” dla duchowości, religijności. Obserwując różne reakcje księży, ich zachowania, słysząc wypowiedzi w mediach, zastanawiam się, co siedzi w ich głowach. Nie mam problemów z tym, że w Kościele dochodzi do skandalu np. pedofilskiego. Problem jest z tym, że te sytuacje są kryte w sposób zinstytucjonalizowany.
WIĘCEJ: Artur Nowak, adwokat z Chodzieży, wcześniej napisał książkę o pedofilii w Kościele
Opisuje pan losy dzieci księży i problemy w tych nietypowych rodzinach. Przedstawione są także relacje ofiar księży-pedofilów. Jak na upublicznienie tych spraw reagują zwykli księża?
Relacje są bardzo dobre. Dostaję dużo maili od duchownych, kolejne informacje o skandalicznych zdarzeniach. Są wskazania na kolejnych duchownych uwikłanych w pedofilię, którzy zostali przeniesieni na inną parafię i nadal mają kontakt z dziećmi. Z częścią księży jestem zaprzyjaźniony, dzwonimy do siebie, rozmawiamy. Ich poglądy są często zbliżone do spojrzenia ludzi świeckich. Są oburzeni. Oczywiście publicznie za bardzo mogą publicznie mówić o swoich odczuciach. Jednak jeden z nich, jezuita Krzysztof Mądel, opowiedział mi o swoim doświadczeniu. Sam padł ofiarą księdza pedofila.
Są oburzeni, ale z drugiej strony, o czym sam pan mówi, Kościół w sposób zinstytucjonalizowany kryje skandale we własnych szeregach, sprawcy są przenoszeni na kolejne parafia. Jak to wytłumaczyć?
W przestrzeni świeckiej państwa, organizacje społeczne, a nawet korporacje poszły w kierunku transparentności. W Kościele nie dopuszczono demokracji. Są lata zaniedbań, choć pedofilia nie jest nowym zjawiskiem. Jeszcze w latach 90., jak tłumaczył mi jeden ksiądz, gdy któryś z duchownych przytulał dzieci, łapał je za miejsca intymne, postrzegano go co najwyżej jako dziwnego człowieka. Nikomu wtedy nie przychodziło do głowy, by nazywać to molestowaniem dziecka. Od niedawna mówi się w Polsce o skandalach seksualnych wśród księży. Niestety, Kościół nadal jest bezradny, nie ma aparatury poznawczej, nie potrafi rozprawić się z takimi sytuacjami. Nie chcę uogólniać, jednak wśród hierarchów brakuje ludzie wszechstronnie wykształconych, czyli również w dziedzinach poza teologią. Kościół nie chce sobie pomóc, wpuścić kogoś z zewnątrz: psychologów, socjologów, którzy są przygotowani by zająć się tym problemem. Jednak to kwestia czasu.
Dzieci księży to główny temat wspomnianej książki. Znane są statystyki wskazujące, ile takich dzieci mieszka w Polsce?
Są badania prof. Baniaka z Poznania wskazujące, że ok. 15 procent księży posiada potomstwo. Myślę, że to niedoszacowane wyliczenia. Badania pochodzą sprzed kilkunastu lat. Jest nowe pokolenie księży, mających więcej niż jedną partnerkę. Mówi się też, że 30 procent księży to homoseksualiści, którzy również mają niejednego partnera w swoim życiu.
Czytaj także: Poród na poznańskiej plebanii: dziecko księdza umiera, kuria przenosi go na Ukrainę
O tym jak instytucje kościelne reagują na wieść o tym, że ksiądz ma dziecko, dowiesz się w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień