Żółto-czerwoni powrócili na fotel lidera i mają wielkie szanse pozostać numerem „1” do wiosny 2017 roku.
Nie był to najlepszy mecz żółto-czerwonych. Podopieczni trenera Michała Probierza, który z powodu kary musiał oglądać spotkanie z trybun stadionu Arki, zagrali słabo, ale mimo swojej niedospozycji potrafili zdobyć trzy punkty i powrócić po raz kolejny na fotel lidera Lotto Ekstraklasy.
Piłkarze z Gdyni sprawiali na boisku lepsze wrażenie, w wielu akcjach wyprzedzali naszych piłkarzy, którzy mieli duże trudności w konstruowaniu ofensywnych akcji. W defensywie zaś białostoczanie popełniali zbyt dużo prostych błędów.
Jednak to Jaga stworzyła pierwsze zagrożenie pod bramką rywala. W 2. minucie spotkania na strzał zdecydował się Karol Świderski. Niestety, piłka przeleciała nad bramką Arki.
Od dziesiątej minuty gospodarze, widząc, że lider nie jest tak straszny, przejęli inicjatywę. Żółto-czerwoni gubili się w obronie, nie potrafili skutecznie wybić piłki spod własnej bramki. I w 25 minucie gospodarze dopięli swego. Po złym zagraniu piłki głową przez Gutiego do futbolówki doszedł Antoni Łukasiewicz i z łatwością pokonał Mariana Kelemena. Odpowiedź Jagi była bardzo szybka. Po trzech minutach było już 1:1, gdy Fedor Cernych po dośrodkowaniu Piotra Tomasik strzelił głową nie do obrony. Niestety, białostoczanie nie poprawili gry i w 37 minucie stracili druga bramką, gdy Siemaszko z bliska wpakował piłkę do siatki Jagi.
W przerwie w Jagiellonii doszło do jednej zmiany, ale jak się później okazało kluczowej. Za słabiutkiego Dmytro Chomczenowskiego wszedł Konstanin Vassiljev. Obraz gry jednak znacząco się nie zmienił. W dalszym ciągu to Arka czuła się swobodniej w rozgrywaniu piłki, a Jagiellonia nie potrafiła zagrozić rywalom. Aż w końcu w 64 minucie Vassiljev z rzutu wolnego dokładnie dośrodkował na głowę Gutiego, a ten ładnym strzałem wyrównał na 2:2. To pierwszy gol brazylijskiego obrońcy w barwach żółto-czerwonych. Dla Vassiljeva to dziewiąta asysta. Dziesięć minut później doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Przy kontrze gości obrońca Arki wybił piłkę spod nóg Cernycha, którą złapał Pavels Steinbors. Ale sędzia Szymon Marciniak uznał, że było to podanie i bramkarz nie mógł łapać, a w takiej sytuacji jest rzut wolny pośredni z piątego metra. Białostoczanie nie zmarnowali tej okazji: Piotr Tomasik krótko wycofał piłkę, a Vassiljev mocno huknął pod poprzeczkę. Tak więc Estończyk zaliczył asystę i gola i znowu pokazał jak wiele znaczy dla Jagiellonii. Ale do końca było jeszcze kilkanaście minut i były to trudne chwile dla Jagi. Żółto-czerwoni momentami bronili się wręcz nieporadnie, ale utrzymali korzystny wynik. Najbliżej pokonania Kelemena był Paweł Abbott, po którego sprytnym strzale piętą piłka przeleciała tuż obok słupka.
Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 2:3 (2:1)
Bramki: 1:0 Antoni Łukasiewicz 25, 1:1 Fedor Černych 29, 2:1 Rafał Siemaszko 37, 2:2 Guti 64, 2:3 Konstantin Vassiljev 76
Żółte kartki: Hofbauer (Arka); Góralski, Szymański (Jagiellonia).
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 4058.
Arka: Pāvels Šteinbors - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Adam Marciniak - Marcus Vinícius, Yannick Kakoko (79. Paweł Abbott), Antoni Łukasiewicz, Dominik Hofbauer, Paweł Wojowski (84. Adrian Błąd) - Rafał Siemaszko (64. Mateusz Szwoch).
Jagiellonia: Marián Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Guti, Piotr Tomasik - Przemysław Frankowski, Damian Szymański, Jacek Góralski (55. Przemysław Mystkowski), Karol Świderski (84. Patryk Klimala), Dmytro Chomczenowśkyj (46. Konstantin Vassiljev) - Fedor Černych.