Arcytrudne 100 dni premiera Morawieckiego [Od redaktora: Dariusz Gabryelski]
W najbliższą środę minie 100 dni urzędowania premiera Mateusza Morawieckiego. Trudno znaleźć innego polskiego premiera, który przez pierwsze trzy miesiące rządów musiał zmagać się z tak wieloma poważnymi kryzysami wewnętrznymi i zewnętrznymi.
Głównym zadaniem Morawieckiego była poprawa i załagodzenie konfliktu na linii Bruksela - Warszawa. Były próby ocieplenia stosunków, ale na razie to się nie udało. Później doszedł wyjątkowo niefortunny termin nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, co doprowadziło do ostrego konfliktu z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi.
Jakby tego było mało w kraju wybuchła afera związana z nagrodami, jakie wypłaciła sobie i swoim współpracownikom była przewodnicząca Rady Ministrów. Beata Szydło na premie dla ministrów wydała 2,4 mln zł. To i tak niewiele w porównaniu z wydatkami w resorcie kierowanym przez Antoniego Macierewicza. Na początku marca dowiedzieliśmy się, że w okresie od stycznia 2016 r. do czerwca 2017 r., pracownicy MON wydali ok. 15 mln zł używając służbowych kart kredytowych.
Opozycja poczuła krew i na rządzących nie zostawiła suchej nitki. Z tych wszystkich wpadek oczywiście musiał tłumaczyć się premier Morawiecki. Niezdarnie pomagał mu wicepremier Jarosław Gowin, który wypalił, że jak był ministrem sprawiedliwości, to czasem nie starczało mu do pierwszego. Na szczęście szybko się zreflektował i przeprosił.
Rząd PiS wizerunkowo bardzo stracił i chyba nie ma pomysłu, jak to odrobić. Tym bardziej że w kampanii wyborczej partia Jarosława Kaczyńskiego mówiła o tanim państwie i kreowała się na partię ludu, która dba o przeciętnych Polaków. Mimo tak wielu błędów, w sondażach PiS nadal prowadzi i ma dużą przewagę nad opozycją. Jednak już nie raz przekonaliśmy się, że wysokie sondaże demoralizują polityków. Ciekawe, czy politycy PiS też popełnią grzech pychy?