„Apki” pomogą żyć. I też uzależnią
Program na cukrzycę, wadę oczu, korki, sobotnie imprezy. Ekspert: - Telefon zaczyna nami rządzić.
Zainstalowanie aplikacji o nazwie „Eye Test” na smartfona zajmuje około minuty. Już kilka sekund później program pyta mnie, jakiego rodzaju badanie wzroku zamierzam wykonać. Pierwsze dwa proponowane są na ostrość widzenia i astygmatyzm.
Decyduję się na pierwsze. Krótki samouczek: telefon trzymać na wprost twarzy, w odległości na wyciągnięcie ręki. Na ekranie pojawiają się symbole graficzne: samolot, gwiazda, słoń, samochód i muchomor. Wyświetlają się coraz mniejsze, aż przypominają łepek od szpilki, a ja mam określać ich kształt. Efekt? Ostrość widzenia lewego oka 80 proc., prawego 75 proc. Mam się już martwić?
Zaczynam. Ale zanim się pogrążę w rozpaczy, robię jeszcze test na astygmatyzm. Zamykając lewe i prawe oko, określam, czy linie, które widzę, są ostre, czy rozmazane. Uff! Program powiedział, że nie mam astygmatyzmu!
Równie szybko i bezproblemowo działa aplikacja „Odetchnij spokojnie”. Ostatnie problemy ze smogiem spowijającym Polskę od gdańskiego Neptuna po Gubałówkę nasunęły myśl, że to program monitorujący czystość powietrza. Okazało się jednak, że to aplikacja dla alergików z (nieczynną teraz) mapą pyleń i elektronicznym dzienniczkiem objawów uczulenia.
Smogowych programów jednak nie brakuje. Jeden z nich nazywa się „Zanieczyszczenie Powietrza”. I informuje, że 22 stycznia na ul. Słowackiego w Bolesławcu stężenie pyłów zawieszonych (PM10) wynosiło 156 proc. normy, ponadto powietrze zawierało 27 proc. dwutlenku siarki, 19 proc. ozonu i 4 proc. tlenku węgla.
Aplikacja VitaScale z kolei pomaga ułożyć jadłospis tak, aby był zgodny z dietą, której chcemy przestrzegać. Jest nawet opcja dla chorych na cukrzycę. Na podstawie podanych dawek godzinowych insuliny program oblicza, kiedy i co możemy zjeść, aby nam nie zaszkodziło.
Na drugim biegunie świata smartfonowych programów jest na przykład całe spektrum aplikacji ułatwiających życie w mieście. W tym wykorzystujących dostęp do internetu oraz GPS pomagających omijać korki uliczne. Kiedy zaś zabraknie nam pomysłu na imprezę, to telefon przygotuje dla nas scenariusz zabawy ze znajomymi. „Imprezowe wyzwania” to coś w rodzaju ruletki. Uczestnicy, dotykając ekranu, wybierają losowane hasła, np. „Pijesz!”. Pojawia się wyzwanie, aby wypić odmierzoną ilość alkoholu albo wykonać zadanie: odpowiedzieć na pytanie, czasem błahe, czasem intymne, a bywa, że po prostu głupie.
O ile takie aplikacje raczej szkody nam nie wyrządzą, to powody do niepokoju mogą mieć już osoby, które telefonowi powierzają swoje zdrowie. Nie brak programów, których twórcy zapewniają, że są zdolne zmierzyć temperaturę, kontrolować astmę, czy określić poziom alkoholu we krwi.
- Dzwonią do mnie przedstawiciele firm i zapraszają na badania całego człowieka, które ma się odbyć za pomocą cudownego urządzenia - mówi dr Tomasz Paciorek, wojewódzki konsultant ds. medycyny ratunkowej. - Jeśli byłoby ono skuteczne, to lekarze byliby bezrobotni. A jestem spokojny o pracę.
Paciorek pozytywnie zaopiniował aplikację „Pierwsza pomoc”, stworzoną przez policjantów z kujawsko-pomorskiej komendy wojewódzkiej oraz pogotowia. Krzysztof Wiśniewski, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego, mówi: - Aplikacja to mało słów, dużo treści. W przystępny sposób, krok po kroku, mówi, jak reanimować człowieka.
- Program zawiera między innymi przypomnienie obowiązujących standardów. Jest metronom pomagający utrzymać częstość uciśnięć klatki - mówi Paciorek. - Nie wgłębiamy się w choroby, cukrzycę, astmę czy zespoły neurologiczne, bo to byłaby szarlataneria. Telefon nie zastąpi badania.
Ostrożność zaleca też Ewa Szymanowska-Pawlak, psychodietetyk i farmaceuta z zespołu Terapeutica w Bydgoszczy: - Te programy należy traktować tylko jako pomocnicze narzędzia. Bywają przydatne, ale niektóre osoby mogą zacząć traktować je jako osobistego trenera. A przecież to tylko maszyna. Można się od niej uzależnić. To ona ma służyć nam, a nie my mamy wykonywać, co telefon nam każe.