Anna Dudzińska, Dobrze zaprojektowane. Nikiszowiec
Niby wszystko o tym miejscu wiemy. Ale tak wydawać się może tylko katowiczanom. Bo dla mieszkańców innych miast, a innych regionów to już w ogóle, Nikisz to wciąż zaskoczenie. Anna Dudzińska zabiera nas dzisiaj na wycieczkę do Nikiszowca z prof. Irmą Koziną, historykiem sztuki, która mieszka w Nikiszowcu i trochę martwi się o los kopalni, wkrótce kończącej swoje przemysłowe życie.
Dzisiaj opowieść o miejscu, które znają chyba wszyscy. Katowicki Nikiszowiec od lat przyciąga ludzi zainteresowanych piękną architekturą, fotografią i filmem. Historia dzielnicy to przede wszystkim jednak historia kopalni, dla której miasto z czerwonej cegły zbudowano. - Kopalnia powstała jako zespół jedenastu szybów połączonych dopiero wtedy, gdy spółka konsolidacyjna Georg von Giesches Erben się na to zdecydowała. Innymi słowy, istniały najpierw małe kopalnie, które zostały połączone w całość - tłumaczy prof. Irma Kozina, historyk sztuki, która mieszka w Nikiszowcu i trochę martwi się o los kopalni, wkrótce kończącej swoje przemysłowe życie.
- Dzisiaj najważniejsze części kopalni to trzy szyby: szyb Pułaski, szyb Poniatowski i szyb Wilson - precyzuje Kozina.
I to właśnie szyb Pułaski w Nikiszowcu będzie celem naszej architektonicznej podróży. A czy umieją sobie Państwo wyobrazić dzielnicę, w której prawie wszyscy mieszkańcy potrafią wyrecytować nazwisko architektów ją projektujących? Tak jest chyba tylko w Nikiszowcu. Zillmannowie…
Prof. Kozina: - Georg i Emil Zillmannowie to architekci z Charlottenburga, którzy początkowo wezwani zostali przez spółkę Georg von Giesches Erben do stworzenia budowli przemysłowych.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień