Oto podróż w oczywistym kierunku, a jednak - podróż zupełnie niezwykła. Wiosenna, architektoniczna opowieść o Rzymie, ale zapewniam, że wraz z architektem Tomaszem Wagnerem zaskoczymy Państwa swoim wyborem. - Nie muszę gonić po obiektach zabytkowych, bo widziałem je już kilka lat temu - mówi Wagner. Nic dziwnego, że pokazuje nam dzisiaj coś zupełnie innego.
Tomasz Wagner już tyle razy był w Rzymie, że zobaczył niemal wszystko. Dlatego odważnie opowiada nam dzisiaj o mało znanej turystom dzielnicy EUR. Zresztą nie tylko turyści niewiele wiedzą o tym miejscu. Miejscu związanym z wystawą światową, którą w 1947 miał zorganizować Rzym. To wtedy zaczyna się historia tej dzielnicy.
- Dzielnica ta przez rzymian odbierana jest bardzo różnie - zauważa Tomasz Wagner. - A to dlatego, że jest ona obarczona niełatwą przeszłością. To dzielnica, która powstawała w czasach Benita Mussoliniego. I miała być świadectwem wielkości, a nawet zadęcia ówczesnej władzy.
Bo Mussolini, jak każdy władca totalitarny, miał tendencję do tworzenia spektakularnych inwestycji, które niekoniecznie służyły ludziom, za to służyły umacnianiu władzy - świadczyć miały bowiem o jej znaczeniu i potędze. Tak przecież było w Berlinie z planami przebudowy, tak było i w Moskwie, no i tak było w Rzymie za czasów Benita Mussoliniego. Tak zresztą jest zawsze, gdy władza wtrąca się do sztuki.
Wagner: - Najbardziej charakterystycznym elementem tej dzielnicy, poza oczywiście Pałacem Sportu i Pałacem Kongresowym, jest gmach, który nosi nazwę Pałacu Cywilizacji Włoskiej…
Pałac Cywilizacji Włoskiej, czyli kwadratowe koloseum. Zresztą rzymianie z lubością używają innego określenia. A mianowicie: kawałek sera. Tak czy owak, spoglądając na budynek, z łatwością można zauważyć, że nawiązuje on do tradycji słynnego Koloseum.
- Mamy tu do czynienia z przywołaniem motywów historycznych w bardzo monumentalnej formie, ale też w bardzo wyraźnej syntezie. Syntezie na dodatek popartej ideologicznie - zwraca uwagę Tomasz Wagner.
Powiedziałabym: bardzo mocno popartej ideologicznie. Bo okazuje się na przykład, że liczba arkad równa jest liczbie liter występujących w nazwisku i imieniu wodza narodu, Benita Mussoliniego.
Warto dodać że przez lata budynek nie znalazł żadnego zastosowania. Aż wreszcie kilka lat temu jedna z włoskich firm zajmujących się dizajnem podjęła się remontu i zadomowiła się w modernistycznym budynku w dzielnicy EUR.
- Adaptacja tego budynku wprowadziła pewien dysonans - zauważa architekt. - Bo wchodząc do wnętrza kwadratowego koloseum, spodziewalibyśmy się co najmniej świątyni, a znajdujemy tam po prostu zwyczajne wnętrza. W takim klasycyzującym stylu, który w zasadzie niczym nie różni się od naszej architektury okresu socrealizmu.
Budynek otrzymał drugie życie i odczarował swą faszystowską historię.
Zobaczcie zdjęcia w naszym programie, a potem... wybierzcie się może na wiosenną wycieczkę do Rzymu?Jak widać, jest sporodo odkrycia.