Anita Sokołowska: Balansuję między euforią a zmęczeniem
Nie skacze już ze spadochronem, ale myśli o kursie wspinaczkowym. Nie chodzi w szpilkach, nie maluje ust na co dzień, czuje się typem chłopczycy. Anita Sokołowska, aktorka, opowiada o macierzyństwie, karierze i swoich planach.
Odwiedziła pani w kwietniu Lublin. Jakie wrażenia?
Przyjechałam z synkiem do mamy, by spędzić z nią trochę czasu i przy okazji pospacerowałam po mieście. Skonfrontowałam odwiedzane miejsca z moimi wspomnienia z czasów gdy tu dorastałam. Zawsze jak jestem w Lublinie to staram się zwiedzić kąty mojego dzieciństwa. To taka sentymentalna podróż.
W czasie kwietniowej wizyty nie miałam wiele czasu, spacerowałam po Starym Mieście. Pokazałam synkowi Zamek Lubelski, kamienicę, przy placu po Farze, gdzie jako nastolatka chodziłam na zajęcia teatralne do amatorskiego teatru Panopticum, Old Pub, gdzie przesiadywałam z moimi przyjaciółmi w liceum, Centrum Kultury - 11 lat tańczyłam tam w Ognisku Baletowym.
Lublin ciągle zmienia się na korzyść. Staje się fajnym, uporządkowanym i ciekawym miastem. Ma swój niepowtarzalny klimat. Czuje się jego historie.
Pięć lat temu przygotowywałam w Lublinie swój monodram „Komornicka. Biografia pozorna” Graliśmy go z powodzeniem kilkanaście razy. Mieszkałam wtedy w Lublinie kilka tygodni.
To był fascynujący powrót, stał się przygodą, odskocznią po całym tym warszawskim zamieszaniu. W stolicy wszyscy gdzieś się śpieszą, a żeby dojechać w jakieś miejsce to trzeba doliczyć przynajmniej 40 minut.
Jednak pani wyjechała.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień