Ania Kruk: Łatwo jest przylepić kobiecie negatywne etykiety
Rozmowa z Anią Kruk, dyrektor w rodzinnej firmie zajmującej się produkcją biżuterii.
Nazwisko Kruk od lat mocno zapisało się w świadomości Polaków, w dużej mierze dzięki działaniom Pani ojca, czy dziadka. Czy odczuwała Pani ciężar nazwiska na początku działalności czy może wręcz przeciwnie – nazwisko pomogło w rozwoju Pani firmy?
Ze znanym nazwiskiem, jak ze wszystkim w życiu, są dobre i złe strony. Na rozpoznawalność naszego nazwiska pracowały pokolenia i od początku z bratem uznawaliśmy to za nasz kapitał. Już na starcie mieliśmy zagwarantowaną rozpoznawalność i zaufanie klientów. Ponadto nasze nazwisko kojarzy się także klientom z klasą, elegancją. Kiedyś słyszałam fajny cytat, że to tak jakby wjechać windą na piąte piętro, a dalej już iść samemu schodami i samemu budować sukces marki. Oczywiście można też spaść, ale dlatego właśnie od 6 lat ciężko pracujemy, by rozwijać firmę.
Czyli ciężar nazwiska nie był zbyt mocno odczuwalny?
Był w niektórych aspektach. Nie byliśmy anonimowi, więc od początku wszystkie nasze błędy szybko były upublicznianie. Zostaliśmy wrzuceni na głęboką wodę bez bezpiecznego startu. To nakładało na nas dużą presję. Do tego jestem bardzo krytyczna wobec samej siebie, mam permanentne poczucie, że nie jestem jeszcze wystarczająco dobra, by wszystko udźwignąć i muszę się bardzo dużo uczyć. I to robię.
Jak doszło do założenia firmy ANIA KRUK? Czy kobiecie trudniej jest odnieść sukces niż mężczyźnie? O tym przeczytasz w dalszej części rozmowy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień