Ani kropli alkoholu. O przyjacielu, który łagodzi smutki człowieka
Całe życie uważałem, że jeśli nie śpię w parku, nie przewracam się podczas powrotów do domu, zawsze pamiętam o zakręceniu wody i gazu, to nie jest ze mną źle. To był błąd.
Grzegorz mówi o sobie, że jest starym heavy-metalowcem. Był na pierwszym koncercie Metalliki w Polsce w 1987 roku. Właśnie kupił sobie kowbojki, o których marzył od dawna. Dzisiaj ma 48 lat. Pierwszego stycznia miną trzy lata, odkąd nie pije. - Trochę się tego boję, bo ostatnio wytrzymałem bez alkoholu właśnie tyle - przyznaje mężczyzna.
Zaczął pić, aby dodać sobie odwagi, był przed dwudziestką, trochę wstydził się dziewczyn. Przyznaje, że nie potrafił się przełamać i do nich zagadać. - Po alkoholu był luzik. Poczułem się śmiały. Robiłem się taką duszą towarzystwa - wspomina Grzegorz.
W kolejnych latach było już tyle alkoholu na imprezach, że rano nie pamiętał, co się działo. Potem zapijał już problemy. - Jak coś nie wychodziło, żeby się uspokoić - opowiada.
Przez picie nie mam rodziny. Matka się mnie wyrzekła. Najgorszym okresem są dla mnie święta - mówi Grzegorz.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień