Do polski przybyły już niespełna 4 tys. żołnierzy z tzw. Żelaznej Brygady z Fortu Carson w Kolorado. Teraz zaczyna się ich misja w Europie w ramach operacji „Atlantic Resolve”
Wszyscy amerykańscy żołnierze z Grupy Bojowej 3. Brygady Pancernej z Fortu Carson w Kolorado dotarli już do Polski w ramach misji „Atlantic Resolve”. W poniedziałek w Żaganiu odbędzie się uroczysta odprawa z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, tzw. DV Day. Żołnierze na poligonie ćwiczą m.in. celność strzelania czołgami M1A2 Abrams. Od początku następnego tygodnia część z nich zacznie wyjeżdżać do innych krajów Europy Wschodniej.
W poniedziałek w Camp Karliki w Żaganiu odbędzie się symboliczna ceremonia zwana w amerykańskiej armii DV Day. To będzie oficjalna inauguracja w Polsce misji Grupy Bojowej z 3. Brygady Pancernej wchodzącej w skład 4. Dywizji Piechoty armii Stanów Zjednoczonych. Do polski przybyły już niespełna 4 tys. żołnierzy z tej tzw. Żelaznej Brygady z Fortu Carson w Kolorado.
W ceremonii w Camp Karliki zapowiedział udział prezydent Andrzej Duda. Będzie tam również dowódca amerykańskich sił zbrojnych w Europie generał Frederick Ben Hodges. DV Day oznacza, że zakończyły się już przyjazdy amerykańskich żołnierzy do Europy w ramach tej misji oraz transport sprzętu. Wojsko jest gotowe do pełnienia misji.
- Te pierwsze tygodnie były poświęcone gromadzeniu sprzętu i ludzi oraz sprawieniu, by byli gotowi do walki. Bo to nasza robota - mówi kapitan Scott Walters z 3. Brygady Pancernej. - Teraz na poligonie ćwiczymy celność strzelania z czołgów M1A2 Abrams, żebyśmy mieli pewność, że jeśli zdarzy się coś, co zmusi nas do akcji, to ci żołnierze będą do niej przygotowani.
Sierżant Matthew Matack z 1. batalionu 68. regimentu pancernego „Silver Lions” (srebrne lwy), który ćwiczy na poligonie Camp Trzebień koło Żagania, jest zadowolony z pobytu w Polsce. - Tu jest świetnie - mówi o pobycie w Żaganiu i ćwiczeniach na pobliskim poligonie. - Wychowałem się na północy Stanów Zjednoczonych, gdzie pogoda jest podobna. I pamiętam, że jak dzień po przyjeździe do Polski założyliśmy buty treningowe i wybiegliśmy rano, to było absolutnie piękne przeżycie. Wyjście na dwór, widok śniegu, śnieg na drzewach, zapach palonego drewna w piecach… To wszystko sprawiło, że poczułem się jak w domu - mówi sierżant Matack.
Zespół medyczny, którego jest on dowódcą, ma za zadanie reagować w przypadku urazów, które mogłyby się zdarzyć podczas ćwiczeń. W Żaganiu żołnierze z jego batalionu przygotowują się do pełnienia służby w krajach bałtyckich. Mają się tu zaadaptować do warunków pogodowych, przetestować ubrania, a także wypróbować sprzęt - pojazdy, łączność itd.
Temu służyć mają także treningi strzeleckie czołgów M1A2 Abrams. Ćwiczenia w Camp Trzebień koło Żagania odbywały się od momentu, kiedy Amerykanie w pierwszej połowie stycznia przybyli do Polski.
- Te ćwiczenia zaczęły się właściwie zaraz po przyjeździe do Polski. Służą głównie budowie gotowości batalionu do wyjazdu do krajów bałtyckich, gdzie będziemy pełnić swoją misję - mówi sierżant Eduardo Arujo. - Dziś wystrzeliłem osiem pocisków 120 mm. Wszystkie w cel - dodaje sierżant Arujo.
- Chcemy tu ćwiczyć nie tylko nasze umiejętności, ale także sprawdzić sprzęt przed wyjazdem do państw bałtyckich. Ja sam wyjeżdżam do Estonii - dodaje sierżant Matack. Batalion wyruszy z Polski już na początku lutego.
- Jak to szybko zleciało. Tyle się dzieje - dodaje sierżant Carillo z zespołu medycznego. - Przyjechaliśmy 5 stycznia, a już jedziemy dalej.
W Polsce pozostanie około tysiąca żołnierzy z Grupy Bojowej 3. Brygady Pancernej z Fortu Carson w Kolorado. Będą pełnić służbę m.in. w Żaganiu, Świętoszowie, Bolesławcu, Drawsku Pomorskim.
- Z żołnierzami polskimi mamy na razie ograniczone kontakty, ale są bardzo chętni do pomocy, otwarci - mówi sierżant Matthew Matack. - Odwiedziliśmy także szpitale lokalne, by zobaczyć, jakie mają możliwości pomocy naszym żołnierzom w razie potrzeby - dodaje.
Poza ćwiczeniami i normalnym wojskowym życiem żołnierze, będąc po służbie, korzystają z pozwolenia dowódcy do swobodnego wychodzenia do miasta. Po południu na uliczkach w centrum Żagania widać Amerykanów - w mundurach lub bez - odwiedzających sklepy czy pizzerie. Ci, którzy ćwiczą się w Camp Trzebień, nie korzystają jeszcze z normalnej kuchni wojskowej. Przeważnie muszą jeść gotowe racje żywnościowe, tzw. MRE (Meal Ready-to-Eat), które same nagrzewają się dzięki podgrzewaczom chemicznym. Normalne - niewojskowe - jedzenie to coś, co działa na żołnierzy jak magnes.
- Nasze 26-tysięczne miasto przeżywa boom. Sklepy, usługi, hotelarstwo korzystają na przyjeździe Amerykanów - mówi burmistrz Żagania Daniel Marchewka. - Ja mogę to zobrazować w ten sposób, że po przyjeździe żołnierzy amerykańskich pizzeria w jeden dzień sprzedaje tyle pizz, ile wcześniej w ciągu półtora miesiąca.
Niedawno w mieście otwarto drugi kebab - ze względu na przybycie Amerykanów. Marchewka entuzjastycznie wypowiada się o przybyciu wojsk amerykańskich do Żagania. - To ma także wymiar historyczny. Jestem przekonany, że odtąd będzie się mówiło w naszym mieście o okresie „przed Amerykanami” i „po przybyciu Amerykanów”.
Już teraz władze miasta przekonują, że przybycie wojsk amerykańskich nakręca koniunkturę. - Szacujemy, że już powstało około 300 miejsc pracy w związku z usługami świadczonymi na rzecz wojsk USA. Oni zatrudniają naszych kucharzy, fryzjerów - mówi przewodnicząca rady miasta Wanda Winczaruk.
- Mamy też wiele zapytań o grunty inwestycyjne - dodaje burmistrz Daniel Marchewka. Liczy także na przychylność władz państwowych w kwestii inwestycji infrastrukturalnych, zwłaszcza budowy nowych dróg czy mostów odpowiednich dla przejazdu pojazdów wojskowych.
A wojskowi z USA mają zostać tu na lata, choć formalnie ich obecność jest rotacyjna - przyjeżdżają na dziewięciomiesięczne zmiany. Dopóki jednak istnieje zagrożenie ze strony Rosji i dopóki NATO realizuje zasadę ochrony państw sojuszu, wojska amerykańskie zapewne pozostaną na polskiej ziemi.
Decyzję o wysłaniu sił zbrojnych NATO do Polski oraz innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej podjęły kraje sojuszu po szczycie w Walii w 2014 r. W reakcji na agresję Rosji na Ukrainę przyjęto wtedy Plan Gotowości Sojuszniczej (Readiness Action Plan), zakładający stałą obecność rotacyjną wojsk sojuszu w tej części Europy. Na szczycie w Warszawie w 2016 r. potwierdzono ten plan i ustalono odpowiedzialność dowódczą poszczególnych zgrupowań wojsk natowskich.