W połowie stycznia poznamy plan procesu Marcina i Katarzyny P., szefów słynnego parabanku. Kluczowa będzie organizacja. Mają być dwa lub trzy posiedzenia sądu w ciągu siedmiu dni.
Prokurator domaga się przesłuchania przed gdańskim sądem 430 świadków, obrońcy - ponad 18 tysięcy, a decyzja na temat scenariusza i liczby „aktorów”, jacy wystąpią w największym sądowym spektaklu dekady, zapaść może już za kilkanaście dni. Małżeństwo twórców trójmiejskiej piramidy finansowej na wyrok poczeka jeszcze bardzo długo, a później będzie szansa apelacji. - W najbliższych dniach powinien zostać wyznaczony konkretny termin posiedzenia organizacyjnego. Wstępnie mogę powiedzieć, że przewidywany jest na mniej więcej połowę stycznia. To wówczas zapadną decyzje dotyczące terminów poszczególnych rozpraw czy kolejności przeprowadzania dowodów. Pierwsza odbędzie się prawdopodobnie na przełomie lutego i marca - zapowiada sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
To właśnie orzekająca w IV Wydziale Karnym tego sądu sędzia Lidia Jedynak jednoosobowo wyda wyrok na Marcina i Katarzynę P., których śledczy oskarżają o dokonanie „wspólnie i w porozumieniu” oszustw na łączną kwotę 851 mln na niekorzyść ponad 18 tysięcy klientów w latach 2009-2012. Dodatkowo na liście zarzutów znalazły się: pranie brudnych pieniędzy, podrobienie dokumentów, poświadczenia nieprawdy, a także naruszenie przepisów kodeksu spółek handlowych.
Liczący 45 tomów akt oskarżenia razem z 16 tysiącami tomów akt zawierających materiał zgromadzony w śledztwie trafił do Sądu Okręgowego w Gdańsku w połowie roku. Sędzi Lidii Jedynak w przygotowaniach do sprawy pomaga dwóch asystentów, a „w odwodzie” czeka sędzia Marek Kapała. Wiele wskazuje, że kluczowe dla przebiegu i długości trwania procesu mogą być decyzje, jakie zapadną na styczniowym technicznym posiedzeniu. - Prokuratura wnosiła o przesłuchanie 430 świadków, umieściła również w akcie oskarżenia listę świadków, których nie chce bezpośrednio przesłuchiwać przed sądem, a których zeznania można po prostu odczytać z akt śledztwa lub nawet uznać za ujawnione bez odczytywania. Obrona wniosła z kolei o przesłuchanie przed sądem ponad 18 tysięcy świadków - wyjaśnia sędzia Tomasz Adamski, który zaznacza, że lista świadków może być modyfikowana w toku procesu. - Z uwagi na liczbę świadków planowane są nawet do 2-3 posiedzenia w tygodniu - dodaje.- Pierwsze posiedzenia porządkowe mogą przyczynić się do szybszego prowadzenia tego typu spraw. Systematyczny harmonogram wzywania świadków w połączeniu z zagwarantowaniem sobie do dyspozycji sali już w dużym stopniu gwarantuje, że nie będzie to proces chaotyczny - przekonuje Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy, dziś adwokat. - Problemem mogą być jednak przypadkowe sytuacje: choroby świadków, niedoręczenia wezwań, co leży poza wpływami sądu - zastrzega mecenas, który podkreśla, że w „bardzo sprawnie prowadzonym” procesie, w którym uczestniczy ok. 400 świadków w ciągu roku udało się przesłuchać zaledwie jedną czwartą.
- Takie tempo przesłuchiwania świadków i tak jest bardzo wysokie - ocenia sopocki adwokat Adam Car. - Mam kontakt ze sprawą karną Międzynarodowych Targów Katowickich, gdzie runął dach hali w 2006 roku. Są tam 454 tomy akt i około tysiąca poszkodowanych. Proces trwa już od 7 lat i mimo że świadków jest poniżej 300 wyrok wciąż nie zapadł, choć odbyło się już 278 posiedzeń sądu. Takie są obowiązujące przepisy - dodaje.
W naszym regionie
- Amber Gold miał oddziały w Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu i Chojnicach.
- Nie tylko zwykli Kowalscy powierzyli Amber Gold swoje pieniądze, ale również klienci, którzy skorzystali z „fachowej” porady. - Nie zainwestowałem pieniędzy w ciemno, naiwnie wierząc, że zarobię 13 procent. Poszedłem do specjalistów, to oni polecili mi „Lokatę wyższy zysk” w Amber Gold - przekonywał Mariusz K. z Bydgoszczy w sierpniu 2012 r. dla „Pomorskiej”.
- Nie wiadomo, ilu jest poszkodowanych osób w naszym regionie. Już w 2012 r. do gdańskiej prokuratury wpłynęło łącznie 2091 zawiadomień od klientów Amber Gold, którzy twierdzą, że zostali oszukani przez spółkę. Ich roszczenia opiewają na 131 mln 744 tys. zł. Już wiadomo, że obecnie są to oszustwa na 851 mln zł i dotyczą ponad 18 tysięcy klientów poszkodowanych w latach 2009-2012.
Autor: Jacek Wierciński