Alimenty to takie brzydkie słowo [ROZMOWA]

Czytaj dalej
Fot. MARCIN OLIVA SOTO
Alicja Zboińska

Alimenty to takie brzydkie słowo [ROZMOWA]

Alicja Zboińska

Od stycznia przybędzie dzieci, które nie dostają alimentów, gdyż ich najmniej zarabiające mamy przekroczą próg o 9 zł - mówi Dorota Herman ze stowarzyszenia „Dla naszych dzieci”.

Alimenty to takie brzydkie słowo [ROZMOWA]
Krzysztof Szymczak Dorota Herman

Da się przeżyć za 725 zł miesięcznie?

A czy ktoś próbował? Kwota, która uprawnia do otrzymywania świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego nie była zmieniana od 2007 roku, a minimalne wynagrodzenie rosło z roku na rok. Niech ktoś z rządu spróbuje przeżyć za 725 zł miesięcznie. Może samemu byłoby to możliwe, ale nie, jednak nie. W przypadku mamy samotnie wychowującej dwójkę dzieci nie ma szans. Kwota 2.175 zł miesięcznie nie wystarczy na rachunki, jedzenie, ubrania, buty, zakupy szkolne. Dlatego prowadzimy akcję „Alimenty to nie prezenty” i zbieramy podpisy pod petycją w sprawie zniesienia progu, który uprawnia do otrzymania wsparcia z Funduszu Alimentacyjnego. Dobrze wiem, o co toczy się ta walka, po rozwodzie mąż przestał nam pomagać. Mam dwoje dzieci w wieku 15 i 19 lat, nie otrzymuję żadnego wsparcia.

W Polsce niespełna 20 proc. rodziców płaci alimenty, a ich ściągalność jest jeszcze niższa. Można ustawą ich do tego zmusić?

Mamy olbrzymie przyzwolenie społeczne na niepłacenie alimentów, a mężczyźni (znacznie rzadziej kobiety) mają grupę wspierającą. Często są to ich obecne partnerki lub żony, rodzina, a nawet pracodawcy, którzy godzą się na wypłacanie części wynagrodzenia „pod stołem”. Panuje przekonanie: nie będę nic płacił byłej żonie. A przecież to nie są pieniądze dla byłej żony, tylko własnych dzieci. Próbujemy więc dotrzeć do pracodawców, przekonać ich, że jeśli ktoś jest w stanie oszukać własne dziecko, to tym bardziej nie będzie mieć oporów, by oszukać szefa. Sprawa alimentów jest traktowana jak patologia, a my chcemy przełamać ten stereotyp. Zdarza się, że ci, co płacą alimenty nie mówią o tym głośno, gdyż się tego wstydzą.

Wstydzą? Przecież tylko robią to, co powinni...

Myślę, że chodzi o stereotypy z lat 60. i 70., gdy rozwód był traktowany jako patologia. Samo słowo alimenty kojarzy się bardzo negatywnie, a przecież pochodzi od włoskiego alimentare, czyli karmić. Warto o tym dużo mówić, tak by przełamać ten stereotyp. Zamiast słowa alimenty można byłoby mówić: coś dobrego dla twojego dziecka.

Skoro kryterium w wysokości 725 zł to za mało, to ile powinno ono wynosić?

Tak naprawdę najlepszym pomysłem byłoby powołanie banku alimentacyjnego, o czym pisze Agata Chełstowska z Instytutu Spraw Publicznych. Zastąpiłby on Fundusz Alimentacyjny, a bank działałby w ten sposób, że zgłaszałby się do niego rodzic z wyrokiem sądu i otrzymywał świadczenie. A odzyskanie alimentów zajmowałoby się państwo. W takiej sytuacji wszystkie dzieci, które nie dostają alimentów, miałyby świadczenie. To tak naprawdę Fundusz Alimentacyjny w bardziej rozbudowanej formie.

Mamy olbrzymie przyzwolenie społeczne na niepłacenie alimentów [...].

Obecnie to matki muszą wykonać całą pracę, dowiedzieć się, gdzie mąż pracuje, ile zarabia i powiadomić o tym komornika. Występują więc w kolejnej roli, tym razem detektywów. A po wprowadzeniu zmian zajęłoby się tym państwo. Brak alimentów powoduje, że dzieci tak naprawdę tracą oboje rodziców.

Przecież mamy z nimi zostają...

Ale z punktu widzenia dzieci tak to nie wygląda. Gdy ojciec nie płaci alimentów, to mama musi więcej pracować, by wypełnić tę finansową lukę. Mamy pracują na dwóch etatach, dorabiają w weekendy, gdyż muszą utrzymać dzieci. I te dzieci w pewien sposób te mamy tracą.

A czy nie ma ryzyka, że ta walka zostanie odczytana jako chęć dokopania byłemu mężowi, jako zemsta?

Ale my nie chcemy nikomu dokopywać, na nikim się mścić. Nie chcemy, by nasi byli partnerzy trafiali do więzienia. My jesteśmy grzeczne, nie palimy opon. Zależy nam na aktywizacji zawodowej byłych mężów, by byli w stanie płacić alimenty. Byli mężowie lub partnerzy nie muszą trafiać do więzień, rozwiązaniem jest opaska elektroniczna. Z jednej strony byłoby to napiętnowanie takiego rodzica, z drugiej pozwoliłoby wykryć, czy nie pracuje on nielegalnie. Opaska pokazałyby bowiem, że przebywa on regularnie w danym miejscu, o konkretnej porze i na tej podstawie można byłoby dowieść, że ta osoba pracuje.

Musimy się spieszyć. Od stycznia sytuacja samotnych mam, które zarabiają mniej jeszcze się pogorszy. Minimalna pensja będzie bowiem wynosiła 2 tys. zł brutto, czyli 1459 zł netto. Jeśli kwota kryterium do Funduszu Alimentacyjnego się nie zmieni, to samotna mama z minimalną pensją i jednym dzieckiem przekroczy te próg o 9 zł i świadczenia nie otrzyma. Prosimy więc wszystkich o podpisanie naszej petycji. Można to zrobić w Centrum Praw Kobiet przy ul. Piotrkowskiej 115 w Łodzi, w kancelarii komorniczej Andrzeja Ritmanna przy ul. Nawrot 114 w Łodzi , który nota bene bardzo nas wspiera, a także w biurze stowarzyszenia „Kobieta i Rozwód” przy ul. Wigury 7 w Łodzi i przy ul. Skłodowskiej 1 w Konstantynowie Łódzkim.

Alicja Zboińska

Jestem dziennikarką Dziennika Łódzkiego, zajmuję się głównie sprawami konsumenckimi, pomocą naszym czytelnikom w rozwiązywaniu codziennych problemów. Piszę artykuły o tematyce społecznej, gospodarczej, na przykład o trendach na rynku pracy, działalności przedsiębiorstw. Zajmuję się również szeroko pojętym handlem, zmianami w działalności galerii handlowych, nie tylko w dobie pandemii.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.