Alfabet trenera, czyli trabant, bezrękawnik i "zapisz to, faken!"
Cudotwórca czy szczęściarz? Czy uleczy polski futbol? Kiedyś filar polskiej kadry, legenda Wisły Kraków. Uzdrowiciel Górnika Zabrze. Alfabet trenera, o którym po dwóch meczach reprezentacji mówi cała Polska. Poznajcie Adam Nawałkę. Od A do Z.
A
jak alkohol
Obecny selekcjoner preferuje raczej wstrzemięźliwy tryb życia. Tak było już w czasie jego kariery piłkarskiej, gdy grał w mocno imprezowej drużynie Wisły Kraków. Andrzej Iwan wspominał w swojej biografii „Spalony: "Różnica między Adamem a resztą zawodników była taka, że on nie potrzebował żadnych dodatkowych bodźców i potrafił fantastycznie bawić się bez alkoholu”. Piłkarze opowiadają, że po zwycięskim meczu pozwala im na jedno piwo, ale nie ma już np. mowy o piciu kolejnego w autokarze.
B
jak Beenhakker Leo
Holenderski szkoleniowiec wybrał Nawałkę do grona najbliższych współpracowników na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii. – „To był dla mnie bardzo ważny moment, a Leo wiele mnie nauczył – przyznaje Nawałka. – Zacząłem zauważać rzeczy, które wcześniej mi umykały”. Obaj panowie nadal utrzymują kontakt. Beenhakker gratulował swojemu dawnemu asystentowi nominacji, od czasu do czasu informuje go też o formie kadrowiczów grających w Holandii.
C
jak Ciepły
Taki pseudonim nadano Nawałce w Wiśle Kraków. Według Iwana ojcem chrzestnym był Staszek Gonet, który zapytał wprost: „Adam, a czy ty nie jesteś czasem ciepły?”, mając na myśli dbałość kolegi o wygląd oraz jego powodzenie u… obu płci. Inny wiślak, Lucjan Franczak, wspomina, że mogło chodzić także o to, że Nawałka spędzał wyjątkowo dużo czasu u masażystów.
D
jak drzewa
W czasie pobytu w Stanach Zjednoczonych Nawałka nie tylko grał w piłkę, ale przede wszystkim szukał różnych zajęć, dzięki którym mógł zarobić cenne dolary. Jednym z nich był ścinanie drzew zagrażających trakcjom kolejowym i liniom elektrycznym. Został nawet kierownikiem jednej z takich ekip, a za dwumiesięczną pracę dostawał tyle, że mógłby kupić kamienicę w centrum Krakowa.
E
jak Eugen Polanski
Piłkarz niemieckiego Hoffenheim, rodem z Sosnowca. Odmówił Nawałce przyjazdu na zgrupowania przed meczami z Niemcami i Szkocją. Ta sytuacja jest największą wpadką wizerunkową selekcjonera. Z perspektywy czasu obaj pewnie żałują jej po równo: trener, że prosił, piłkarz, że odmówił.
F
jak Furtok Jan
To właśnie on, legenda GKS Katowice, a w 2008 roku prezes tego klubu, wpadł na pomysł, by Nawałkę zatrudnić na Bukowej. – Był bezrobotny po Euro 2008, a znaliśmy się z meczów w Orłach Górskiego. Nie miałem jednak odwagi do niego zadzwonić, bo przecież zajmowaliśmy miejsce w dole I ligi, a pieniądze też mieliśmy niewielkie. Pomógł mi Janek Urban, który porozmawiał z Adamem i powiedział: możesz dzwonić, jest zainteresowany – wspominał później Furtok.
G
jak GKS i jak Górnik
Z Katowic Nawałka trafił do Zabrza. W obu klubach dostał twardą szkołę trenerskiego życia, gdy brak pieniędzy w kasie skutkował lawiną problemów. W obu jednak wypromował nowych młodych zawodników i w obu odniósł sukces, który otworzył mu drogę do obecnej posady. Jednocześnie doprowadził do sytuacji, w której na Śląsku został uznany już za „swojego”, młodsi kibice – chociaż trudno w to uwierzyć - wręcz nie kojarzą jego związków z Małopolską.
H
jak hart ducha
Mówiąc językiem Nawałki: cechy wolicjonalne. To właśnie one często decydują o zwycięstwie lub porażce. Szkoleniowiec biało-czerwonych uchodzi za wybitnego motywatora – wie, jak zmobilizować piłkarzy do maksymalnego zaangażowania, potrafi też podtrzymać ich na duchu po przegranych. – Jeśli dałeś z siebie całe serducho i wszystko spod wątroby możesz uznać, że wygrałeś – mawia selekcjoner.
I
jak inwencja
- Jestem trenerem, więc muszę rozwiązywać takie problemy, bo za to między innymi mi płacą – mówił Nawałka w Górniku Zabrze, gdy miał w zespole plagę kontuzji i musiał wymyślać nowe ustawienie drużyny. Na brak inwencji nie narzekał też podczas zgrupowań. Piłkarze chodzili do kina, na strzelnicę, ścigali się na gokartach i jeździli na najszybszym rollercoasterze świata.
J
jak jajecznica z pomidorami
O tym, że nikt nie robi jej tak znakomicie, mówi sama żona selekcjonera. Ujawnia przy tym, że mąż podaje tacę do łóżka w te nieliczne niedziele, w które akurat jest w domu. Tajemnicą sukcesu jest podobno odrobina koperku. O innych kulinarnych talentach Nawałki media milczą.
K
jak krew, pot i łzy
Najsłynniejszy bon mot opiekuna kadry. Właśnie te trzy elementy obiecuje piłkarzom na powitanie i słowa dotrzymuje. – Po pierwszych treningach nie mogliśmy nawet chodzić, wszystko nas bolało – opowiadali piłkarze GKS Katowice. U Nawałki można mecz przegrać, to jest wliczone w ryzyko zawodowe, ale nie można przejść „obok” spotkania. W takich sytuacjach winowajcy nieraz bali się wejść do szatni.
L
jak lód
Nawałka śledzi nowinki z piłkarskiego świata i szybko potrafi je zaadaptować. W Zabrzu zawodnikom w przerwie meczów fundował kąpiel w kostkach lodu, która przyspieszała regenerację sił. Nic więc dziwnego, że po wyjściu z szatni biegali znacznie szybciej niż przed przerwą.
M
jak moda na bezrękawnik
Znak rozpoznawczy Nawałki. Kibice i dziennikarze żartowali, że ma ich bez liku, dobieranych na każdą okazję. To oczywiście żart, ale tak naprawdę nigdy nie udało się rozstrzygnąć, czy w zimowej wersji rzeczywiście na plecach zamontowany był element grzewczy… Pewne jest natomiast to, że Nawałka okazał się prekursorem mody, a w jego ślady poszło wielu szkoleniowców oraz współpracownicy.
N
jak Niemcy
Największy triumf w trenerskiej karierze Nawałki. Kto nie widział meczu, niech żałuje, kto widział, ten wie o co chodzi i długo, długo tego nie zapomni.
O
jak ostatni mecz w reprezentacji
Piłkarska reprezentacyjna przygoda Nawałki nie trwała długo. W koszulce z orzełkiem rozegrał raptem 34 mecze, strzelając jednego gola Węgrom (w debiucie i to w pierwszej minucie!). Pięć z nich przypadło na mistrzostwa świata w Argentynie, gdy miał zaledwie 21 lat. Pożegnał się meczem z Kolumbią w 1980 roku.
P
jak Pele
Ze słynnym Brazylijczykiem selekcjonera polskiej reprezentacji łączy data urodzenia – 23 października. Co ciekawe, tego samego dnia urodziny obchodził także inny wybitny piłkarz - Kazimierz Deyna.
R
jak rodzina
Nawałka nie miał wyjścia – musiał związać się z piłką. Jego ojciec grał w Orlętach Rudawa, brat mamy w IV lidze, a wujek, który jest zakonnikiem w Rzymie, zabierał młodego Adama na mecze Serie A.
S
jak szacunek
O charyzmie szkoleniowca przekonali się wszyscy, którzy mieli okazję się z nim zetknąć. Najbliżsi współpracownicy, a także piłkarze, mówią wręcz o… strachu. Na pewno nie warto wchodzić w jego kompetencje: zawodnicy, którzy w szatni lub mediach mieli inne zdanie niż trener, zazwyczaj szybko żegnali się z klubem.
Ś
jak Światowy Festiwal Młodzieży
Przełomowy i dramatyczny moment w karierze piłkarskiej Nawałki. Po powrocie z mundialu w Argentynie dostał polecenie wyjazdu na ŚFM na Kubę (szefem ekipy był Aleksander Kwaśniewski, a jednym z członków kosmonauta Mirosław Hermaszewski). Efektem był brak czasu na odpoczynek i właściwe przygotowanie się do nowego sezonu, co zaowocowało kontuzjami.
T
jak trabant
Po powrocie z USA Nawałka walczył o powrót do piłki, ale dbał także o interesy. Między innymi prowadził razem z żoną sklep, ale najbardziej kojarzony jest z handlu trabantami z silnikiem volkswagena. Sam przyznaje, że biznes był dochodowy także dlatego, że kupujący znali jego solidność jeszcze z czasów, gdy biegał po boisku.
U
jak USA
W 1985 roku Nawałka wyjechał za chlebem za Ocean, gdzie podtrzymywał formę, grając w zespole Polish-American Eagles. – Chciałem jeszcze grać w piłkę, ale podczas testów w Beveren odnowiła mi się kontuzja – tłumaczył Nawałka. – Do USA wyruszyłem więc przede wszystkim po to, żeby tam pracować. Ale wiedziałem, że do Polski jeszcze wrócę.
W
jak Włochy
Drugi dom Nawałki. Rzym uważa za najpiękniejsze miasto świata, jest miłośnikiem kultury i kuchni Italii, ale także Serie A. Jeździ na staże do tamtejszych klubów i korzysta z nich pełną garścią. To właśnie z Włoch przywiózł schemat kompletnego sztabu szkoleniowego, w którego skład wchodzi ponad 10 współpracowników. Taki wariant stosował m.in. w Górniku Zabrze, co przyniosło świetne wyniki sportowe, jednak odbiło się na klubowych finansach.
Z
jak zapisz to!
Niedawny hit internetu made in Canal+. Filmowy zapis reakcji Nawałki w czasie meczów rozgrywanych przez prowadzonych przez niego piłkarzy Górnika. Najsłynniejszą frazą stał się okrzyk skierowany do Marcina Prasoła. Asystent trenera usłyszał mianowicie: „Zapisz to! Faken!” Fraza przeszła już do klasyki piłkarskiego języka.
Ż
jak żona Katarzyna
Dobry duch selekcjonera, była koszykarka, którą poznał, gdy miała 16 lat. W miarę możliwości towarzyszy mężowi na trybunach, unikając jednak rozgłosu i nadmiernej popularności. Po meczach najczęściej można ją spotkać gawędzącą z żonami piłkarzy. Podkreśla, że nie jest o męża zazdrosna, i że uwielbia rozmowy o piłce, gdy mąż po zgrupowaniach wreszcie na chwilę wpada do domu.