Jeden z najlepszych trenerów, motywator, niektórzy mówią nawet - cudotwórca. A przy okazji legenda żużla. Marek Cieślak po latach wrócił do Częstochowy. Jaki jest naprawdę?
A jak ANGLIA. To był inny świat. Wyjechać nie było łatwo, trzeba było mieć pozwolenie klubu, rodzimej federacji, komitetu miejskiego partii. Trzeba było też mieć zasługi. Jeździłem w najlepszej lidze świata pod koniec lat siedemdziesiątych w klubie White City, Edek Jancarz trafił do londyńskiego Wimbledonu. Początki nie były łatwe. To była podróż życia, my mieliśmy wtedy ustrój, jaki mieliśmy. Trzeba było szybko się przestawić, poznać język. Mieszkaliśmy razem z Jancarzem pod jednym dachem, nawet w jednym łóżku, takim wielkim małżeńskim, spaliśmy. W tamtych latach Anglia była stolicą żużla, dzisiaj jest prowincją. Zdobyłem mistrzostwo Anglii i długo, długo byłem jedynym Polakiem z tym tytułem. Dopiero Tomek Gollob kilka lat później powtórzył ten sukces. Fajna przygoda, lekcja życia.
B jak BARBARA, BOŻE NARODZENIE I BIAŁO-CZERWONI. Wszystkie te hasła bardzo pasują do mnie, do mojego życia. Barbara to moja mama, moja żona i wreszcie moja wnuczka. Boże Narodzenie to nasze polskie, podstawowe święto. Rodzinne. Wigilia - wszyscy czekamy cały rok na ten jeden, niepowtarzalny wieczór. Barwy narodowe? Każdy z nas powinien mieć te kolory głęboko w sercu. Pracuję jako trener reprezentacji Polski już 11 lat i mam to szczęście przeżywać ze swoimi podopiecznymi wspaniałe chwile uniesienia, to niesamowite uczucie, kiedy się słyszy hymn, i patrzy, jak na maszt wciągana jest biało-czerwona flaga.
C jak CZĘSTOCHOWA. Moja Częstochowa, moje miasto. Słynne z Jasnej Góry i CKM Włókniarza (śmiech). Tutaj się wychowałem, tutaj zacząłem sportowe życie i tutaj nadal mieszkam. Całą swoją karierę jeździłem dla Włókniarza, debiutowałem w meczu z Polonią Bydgoszcz w 1968 roku, a później zostałem trenerem biało-zielonych. Przez wiele lat byłem poza domem, tęskniłem i teraz wróciłem. Barwy biało-zielone zawsze były w moim sercu. Nie mieszkam w samym centrum miasta, ale samochody zawsze miały częstochowską rejestrację (śmiech).
D jak DRUŻYNOWY PUCHAR ŚWIATA I DZIECI. DPŚ to bardzo ważne dla mnie zawody, po dwóch, trzech godzinach rozstrzyga się sprawa medalu. Jest sukces, albo trzeba się obejść smakiem. Odkąd jestem trenerem reprezentacji Polski, zdobyliśmy siedem złotych medali. Mazurek Dąbrowskiego, flaga to niezwykle miłe chwile kojarzone właśnie z tym turniejem. Te zawody zawsze gromadziły komplet kibiców. Obojętnie, gdzie się odbywały, czy w Gorzowie, czy w Manchesterze, trybuny zawsze były pełne. Wszystkie te turnieje bardzo mile wspominam. A jeśli chodzi o dzieci, to mam dwóch synów - Tomasza i Kajetana. Obaj są wiernymi kibicami żużla, ale nie chcieli pójść moją drogą. Czy żałuję? Niech każdy robi to, co lubi, co jest jego pasją. Nikogo nie można zmuszać do rzeczy, których nie chce robić.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień