Aleksandra Iżycka: Rewolucja na starówce dopiero się zaczyna!
Rozmawiamy z ALEKSANDRĄ IŻYCKĄ, szefową Biura Toruńskiego Centrum Miasta o tym, co się już na starówce zmieniło, a co jeszcze zmienić powinno, aby zabytkowe serce miasta nie znalazło się znów w głębokim kryzysie, z którego właśnie wychodzi.
Co widać na toruńskiej starówce?
Zmiany. Odsłoniły się widoki ulic. Pewien fotograf podzielił się z nami swoją radością, że wreszcie spod Łuku Cezara może zrobić zdjęcie na Szeroką, bo Rynek Staromiejski nie jest już zabudowany. Wejście na starówkę od tamtej strony znów stało się wejściem do miasta, a nie na teren ogródków. Zadowoleni są również przewodnicy, najlepszym gremium opiniotwórczym są jednak kwiaciarki, bo one urzędują na rynku przez cały rok. Jedna z nich przyszła do naszego biura i powiedziała, że idąc rano do pracy, znów widzi z ulicy Chełmińskiej katedrę.
Restauratorzy pewnie tacy zadowoleni z wprowadzonych przez Was zmian dotyczących ogródków gastronomicznych nie byli?
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie było oporów. Dyskusje z przedsiębiorcami były momentami burzliwe, jak podsumował jednak jeden z nich: sporo rzeczy jest dla nich bolesnych, ale siła argumentów jest na tyle duża, że się dostosowują. Ważne jest dla nich to, że wszystkich obowiązują te same zasady, bo wcześniej tak przecież nie było. Ci, którzy muszą teraz składać parasole, kiedy lokal jest zamknięty, odczuwają pewien dyskomfort, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia Wszyscy bardzo się przyłożyli do pracy i myślę, że wspólnie udało nam się zmienić wizerunek przynajmniej Rynku Staromiejskiego, a to jest ważne.
Część restauratorów uświadomiła sobie, że ogródek nie jest osobnym lokalem, tylko czymś, dla czego lokal stanowi zaplecze. My zresztą bardzo tego pilnujemy, aby była zachowana komunikacja, siedzący w ogródku klient mógł skorzystać z toalety. Dlatego wszystkie ogródki są wystawiane bezpośrednio przed lokalami.
U wylotu ul. Chełmińskiej stoi ogródek z przepisowymi parasolami zamiast plandeki. Jest jednak ulokowany przed gabinetem dentystycznym, najbliższy lokal gastronomiczny znajduje się za rogiem na placu Teatralnym.
Ulica Chełmińska jest drogą publiczną, więc w tym przypadku właściciel uzyskuje zgodę na zajęcie pasa drogowego wyłącznie w oparciu o ustawę o drogach publicznych, a nie wytyczne z dróg wewnętrznych. Biuro Toruńskiego Centrum Miasta zawiera umowy z przedsiębiorcami działającymi przy ul. Różanej, Rynku Staromiejskim, Szerokiej i Królowej Jadwigi.
Wprowadzone zmiany nie dotyczą zresztą tylko ogródków. Ujednoliceniu uległy również kwiaciarnie na rynku. Z ulicy Różanej i Żeglarskiej zniknęły sezonowe stoiska z pamiątkami. Zyskaliśmy dzięki temu wolną przestrzeń dla ludzi. Do sklepów pamiątkami zastosowaliśmy taką samą zasadę, jak wobec restauratorów: masz lokal, możesz mieć stoisko. Sprzedawcy pamiątek zaczęli więc wynajmować lokale.
Przybyło również tych, którzy pamiątki sprzedają nielegalnie.
To jest handel obwoźny, który został uchwałą Rady Miasta zakazany. Wspólnie z przedsiębiorcami zgłaszamy osoby prowadzące handel obnośny do Straży Miejskiej, która ma instrumenty do walki z tym zjawiskiem. To jednak jest problem, z którym świat próbuje sobie poradzić od wieków i nadal nie brakuje tych, którzy widząc, że ktoś handluje bez zezwolenia, nie zastanawiają się nad tym, czy zapłacił on kiedykolwiek podatek i czy ma towar z legalnego źródła. To kwestia świadomości i edukacji społeczeństwa. Tu dodam jeszcze jedną ważną rzecz - wszystkim osobom, z którymi podpisujemy umowy, stawiamy wymóg prowadzenia działalności gospodarczej.
Swoją „strefę wpływów” macie zamiar poszerzyć wykreślając z kategorii dróg gminnych Rynek Nowomiejski. Coś jeszcze?
Myślimy o ciągach pieszych na Żeglarskiej od Kopernika do rynku i Wielkich Garbarach od Ślusarskiej do Empiku, a także o odcinku ul. Chełmińskiej od skrzyżowania z Franciszkańską do Rynku Staromiejskiego. Jesteśmy na etapie przygotowań. Dzięki temu przedsiębiorcy będą podpisywali z miastem umowy cywilno-prawne załatwiając w jednym miejscu - w BTCM - wszystkie formalności.
Obraz serca Torunia miał zrewolucjonizować również plan zagospodarowania przestrzennego dla starówki, który będzie podstawą do wprowadzenia na niej później parku kulturowego. Co się z nim dzieje? To miał być oręż szczególnie pomocny przy porządkowaniu chaosu reklamowego.
Prace nad planem trwają, koordynuje je Miejska Pracownia Urbanistyczna. Pod tym względem jednocześnie dzieje się kilka ciekawych rzeczy.
Z jednej strony działamy wyłączając zabytkowe ulice z ruchu, z drugiej urbaniści przygotowują specjalny plan dla starówki, z trzeciej trwają prace nad kodeksem reklamowym dla całego miasta. Kiedy te dokumenty zaczną obowiązywać, wszystko ułoży się w komplementarną całość i centrum miasta będzie wyglądało dużo lepiej. Najwięcej nośników reklamowych znajduje się właśnie na tym terenie. Tymczasem np. w Mediolanie czy Kownie czegoś takiego nie ma. Tam po prostu widać miasto, u nas jest pełno krzykliwych reklam.
Skupiliśmy się na sprawach wizerunkowych, a to tylko jedna strona medalu. Starówka musi nie tylko wyglądać, ale również żyć i funkcjonować.
Mamy pomysł, aby wprowadzić tu jak najwięcej młodych i kreatywnych ludzi. W badaniach wyszło nam bardzo jednoznacznie, że starówka bardzo im odpowiada. Uniwersytet Mikołaja Kopernika opuszcza każdego roku kilka tysięcy absolwentów, trzeba ich jakoś zatrzymać. W Toruniu mamy program stypendialny - najlepsi studenci otrzymują roczne stypendium prezydenta miasta, mamy program mieszkanie dla absolwentów. Warto, aby takie lokale były wskazywane również na starówce i tak się dzieje. Korzystamy z doświadczeń innych miast w Polsce i Europie. Większość kamienic na starówce znajduje się w rękach prywatnych, myślimy więc o tym, aby pośredniczyć w wynajmie pomieszczeń na atrakcyjnych warunkach. Właściciel lokalu mógłby na przykład, na podstawie umowy trójstronnej z miastem przekazać przestrzeń dla - załóżmy - młodych artystów czy obiecujących informatyków, którzy w zamian za to byliby zobowiązani do zorganizowania różnych wydarzeń plenerowych czy przedsięwzięć aktywizujących. Tego natomiast domagają się przedsiębiorcy, bo mówią jasno, że ciekawe wydarzenia czy akcje budują frekwencję na starówce.
Pomysł dobry, ale jak przekonać do niego właścicieli mieszkań?
Nie jest to łatwe. Trzeba zbudować zaufanie i zmienić sposób myślenia, że pomieszczenia opłaca się wynajmować nie tylko dużym firmom, ale również młodym przedsiębiorcom, którzy będą się rozwijać. Staramy się jednak o tym mówić i wspólnie z członkami społecznej rady do spraw starówki rozmawiamy o wprowadzeniu może nie tyle specjalnej strefy ekonomicznej, ale obszaru pod wspólnym szyldem. Jeśli chodzi o rzeczy związane stricte z przedsiębiorcami, to wprowadzamy też program lojalnościowy. Ci, którzy do niego przystąpią, będą dysponowali specjalnymi kartami uprawniającymi do zniżek w sklepach i lokalach biorących w nim udział. W pewnym sensie musimy stać się konkurencyjni dla innych obiektów handlowych, chociaż moim zdaniem te już się nieco „przejadły”. Mamy przykłady sklepów, które powróciły na starówkę.
Tuż obok ma jednak wyrosnąć kolejna galeria. Nie obawia się Pani tego?
W każdych warunkach trzeba się umieć odnaleźć, zresztą chyba jest jeszcze zbyt wcześnie, aby o tym mówić. Ci, którzy od dawna działają na terenie starówki mówią, że największy kryzys już minął. Dzięki atrakcyjnemu położeniu komunikacyjnemu Torunia mamy sporo, zwłaszcza weekendowych klientów z Gdańska, Łodzi czy Warszawy. Przyjeżdżają na zakupy i miło spędzić czas w pięknym mieście.
Wiele osób narzeka na problemy z parkowaniem.
Mamy ponad trzy i pół tysiąca miejsc parkingowych na starówce i w bezpośredniej otulinie, poza tym coraz lepszą komunikację miejską i rozbudowany system wypożyczalni rowerów. Dojechać można łatwo i wygodnie. Wiele miast zamyka swoje centra. Prawda jest taka, że przychody na starówce generuje ruch pieszych, a nie samochodów. Zmotoryzowany podjedzie do banku czy restauracji, załatwi co ma do załatwienia i odjedzie. Klient, z którego najbardziej cieszą się przedsiębiorcy, to ten, który porusza się pieszo, bo spędza na starówce więcej czasu.