Aleksandra Dulkiewicz: Od Pawła Adamowicza odróżnia mnie kobiece spojrzenie, inne doświadczenia i różnica wieku [rozmowa, sylwetka, zdjęcia]
Blisko 140 tysięcy gdańszczanek i gdańszczan oddało swoje głosy na Aleksandrę Dulkiewicz w uzupełniających wyborach prezydenckich w Gdańsku. Aleksandra Dulkiewicz zostanie zaprzysiężona na prezydentkę Gdańska najprawdopodobniej w najbliższy poniedziałek.
Pierwsza rozmowa z prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz
Skończyły się żarty, a zaczęły schody - można powiedzieć. Kiedy oficjalnie podano, że została pani prezydentem, jakie pojawiło się uczucie - szczęścia, może strachu?
Przede wszystkim poczucie odpowiedzialności. Na razie łatwo dźwigać ten ciężar, kiedy się czuje tyle gestów wsparcia i sympatii. Nie jestem jednak naiwna i wiem, że to się skończy. I wtedy nie będzie już taryfy ulgowej.
I trzeba będzie podejmować trudne decyzje, jak w przypadku pomnika prałata Jankowskiego.
Decyzja będzie należała do Rady Miasta, ale ja będę się starała jeszcze przed sesją Rady Miasta spotkać się z szefem komitetu społecznego budowy pomnika panem przewodniczącym Krzysztofem Doślą. Bo warto rozmawiać. Czuję, że pomnik księdza prałata powinien się znaleźć na terenie prywatnym. Dzisiaj nikt z nas nie zna prawdy. Jeśli się ją uda poznać, to minie bardzo dużo czasu. Ale ta skala oskarżeń i złych emocji, które są wokół tego pomnika, powinna nam pomóc znaleźć wspólne, mądre rozwiązanie.
Dzisiaj pomnik pilnowany jest przez działaczy w kamizelkach z napisem Solidarność.
Wczoraj moja starsza sąsiadka z nieodległej ulicy Stolarskiej powiedziała mi, że dla niej to zhańbienie znaku Solidarność.
Zawsze nowy szef przychodzi z nową miotłą. Czy będzie pani coś w urzędzie zmieniać?
Za wcześnie na takie odpowiedzi. To, czego nam najbardziej brakuje, to jednej osoby do drużyny, czyli jednego wiceprezydenta.
Na razie jest trzech i każdy ma na imię Piotr. Błogosławiona między Piotrami - niektórzy żartują.
A ja słyszałam inny żart, że aby być prezydentem Gdańska, trzeba mieć imieniny 29 czerwca [Piotra i Pawła - dop. aut.] albo być Aleksandrą. Proszę mnie zwolnić od odpowiedzi na pytanie o personalia, bo jestem przed rozmowami na ten temat.
Co będzie panią różnić od poprzednika?
Kobiece spojrzenie, ale też inne doświadczenia, różnica wieku. To są te rzeczy, które na pewno wpłyną i już wpływają na moje decyzje. Myślę, że szef miał trochę więcej cierpliwości w rozmowach z pracownikami. Ja mam tej cierpliwości mniej. Jutro będzie pierwsze kolegium prezydenta i porozmawiamy m.in. o komunikacji publicznej, która jest dla nas wielkim wyzwaniem. Bo rozpoczęliśmy kilka zadań i teraz trzeba te kierunki dokładnie nakreślić. Zarządzanie miastem to z jednej strony pomysł, program, zadania, cele. Ale z drugiej strony życie przynosi tyle zaskakujących wydarzeń, na które nie można być przygotowanym. Nikt z nas nie był przecież przygotowany na śmierć pana prezydenta, tak jak nikt z nas nie był przygotowany na przewrócenie pomnika księdza prałata Jankowskiego. Dopiero w boju człowiek sam siebie sprawdza i poznaje.
Zobacz także: Oficjalne wyniki wyborów uzupełniających w Gdańsku. Aleksandra Dulkiewicz zwyciężyła w I turze!
Platforma Obywatelska ma w gdańskiej radzie zdecydowanie więcej radnych niż Wszystko dla Gdańska. Jak będzie się układać to wspólne rządzenie?
Koalicja już jest. Po ilości telefonów z gratulacjami, z dobrym słowem od Grzegorza Schetyny czy szefowej PO w Gdańsku Agnieszki Pomaskiej sądzę, że nasza współpraca będzie się dobrze układać. Powiedziałam im: My już w Gdańsku daliśmy radę, teraz wyzwanie przed wami. I nie możecie zawieść Polaków. To samo powiedziałam szefowi PSL Kosiniakowi-Kamyszowi, zapowiadając, że ja pomogę w wyborach 26 maja do Europarlamentu. Cieszę się, że powstała Koalicja Europejska, która zebrała różne środowiska gotowe do walki wyborczej. Rok 2019 powinien być rokiem przełomu i realnej zmiany dla Polski.
Będzie pani, wzorem poprzednika, zabierać głos w ważnych sprawach politycznych?
Polityką interesuję się od momentu, kiedy chyba nauczyłam się czytać. Trudno być dzisiaj świadomym samorządowcem i nie zabierać głosu w sprawach ogólnopolskich, przymykać oczy na to, że są łamane podstawowe wartości demokracji w naszym kraju.
Przed nami 4 czerwca i 30 rocznica pierwszych wolnych wyborów. Dla Gdańska ważny polityczny sprawdzian.
Jesteśmy gospodarzem tego święta wolności i solidarności. A ja czuję taką potrzebę, żeby stąd, z Gdańska popłynął sygnał zmiany.
Jakiej zmiany?
Złączenia tego, co jest podzielone. Wiem, że mówię z wysokiego C. I prawdę powiedziawszy, sama się zastanawiam, czy takie złączenie jest możliwe. Ale też wiem, że starać się trzeba.
Zobacz też: Niedzielny wieczór wyborczy na żywo - zobaczcie relację!
Jak pani chce łączyć podzielone? Zapraszając Jarosława Kaczyńskiego na obchody 4 czerwca?
To jasne, że wszyscy politycy, także z Prawa i Sprawiedliwości, zostaną na te uroczystości zaproszeni. Mówię - spotkajmy się przy stole i porozmawiajmy o ojczyźnie. Stół, nad którym pracują artyści, ma stanąć na placu Solidarności tak, żebyśmy mogli usiąść, spojrzeć sobie w oczy, podać ręce i porozmawiać.
Każdemu pani poda rękę? Również narodowcom, którzy wspierając Grzegorza Brauna, lustrowali pani życie prywatne?
Chyba nikt nie jest przygotowany na taką medialną ingerencję w jego prywatne życie. I jak już się widzi takie rzeczy na swój temat, to boli. Ale też zauważam pewną zmianę. Po fali hejtu, która spotkała pana prezydenta, wiemy już, że tak być nie powinno. Ja oczywiście postanowiłam oddać sprawę prawnikom, żeby oni zdecydowali, jak się w przypadku takich oskarżeń zachować. Bo nie może być tak, że ktoś bezkarnie przekracza granice ludzkiej wolności. Nie pozwolę też na tolerowanie nieprawdy, na dyskredytację mojego dobrego imienia i mojej rodziny. Nie chodzi zresztą tylko o mnie, ale o fakt, jak chcemy rozmawiać ze sobą w życiu publicznym i do czego tolerowanie takich zachowań może doprowadzić. Myślę, że w Gdańsku bardzo boleśnie się o tym przekonaliśmy.
RELACJA ZE SZTABU ALEKSANDRY DULKIEWICZ
Rozumiem, że ochrona, którą pani ma, związana jest z tym, co się wydarzyło 13 stycznia w Gdańsku. Ale ona pewnie nie ułatwia życia.
Z tym da się żyć. To jeden z elementów wykonywania mojej pracy dla gdańszczan. A jak długo będzie ochrona potrzebna? Nie wiem. Pewnie nie będzie to trwało wiecznie. Niedawno była u mnie pani prezydent Zdanowska. I usłyszałam, że ona również przez pewien czas po morderstwie pana prezydenta Adamowicza miała ochronę. Dzisiaj słyszymy o pogróżkach pod adresem prezydenta Majchrowskiego. Prezydent Trzaskowski też je otrzymuje niemal każdego dnia. Coś się z nami dzieje? Mam nadzieję, że to złe minie.
Na razie przed panią miesiąc miodowy. Ale tak pięknie nie zawsze będzie.
Dzisiaj cieszy mnie to, że wojewoda pomorski Dariusz Drelich wręczył mi poza bukietem kwiatów promesę od pana ministra Zielińskiego w postaci 3 milionów 160 tysięcy złotych na stabilizację i zabezpieczenie osuwisk w rejonie Biskupiej Górki. To nie przychodzi tak samo. Mieliśmy dobrze przygotowany program i wniosek. Ale już dzisiaj siwieją mi włosy na myśl, czy znajdziemy wykonawcę, który w terminie i w tej cenie będzie w stanie wykonać prace.
Widzę, że z wojewodą Drelichem łączy panią jakaś szczególna przyjaźń.
Ja tym słowem nie szafuję. Wojewoda Drelich serdecznie mi gratulował, mówiąc, że liczy na współpracę. To, co nas łączy, to urodziny tego samego dnia. Nie trzeba wszędzie i za wszelką cenę szukać wrogów. Dzisiaj spotkałam się w radiu z Kazimierzem Koralewskim z PiS. I najpierw mnie serdecznie uściskał, a potem zapytał: - I co, już znasz wyniki? Wczoraj minister Jarosław Sellin, kiedy się spotkaliśmy na uroczystościach związanych z ołtarzem w kościele Mariackim, też mnie pytał: - Masz jakieś przecieki? (śmiech)
Prawa strona zarzuca pani niechęć do debat. Nie chciała pani debatować ani z Grzegorzem Braunem, ani Markiem Skibą. Na nich też gdańszczanie głosowali.
Pan Skiba nie zapraszał do debaty. Ale chętnie porozmawiam z nim i jego środowiskiem, bo wydaje mi się, że w tym, co mówi, są pewne nieścisłości. W przypadku pana Brauna sprawa wygląda inaczej. Jak można rozmawiać z kimś, kto podważa fakty dotyczące śmierci pana prezydenta, kto używa języka nienawistnego i wykluczającego, kto obraża nie tyle mnie, bo ja mam to gdzieś, ale obraża gdańszczan, przyjeżdża tutaj nie wiadomo skąd, obraża procedury demokratyczne, bo to jego mężowie zaufania utrudniali pracę komisji wyborczych? Nie przyłożę ręki do takiego języka.
Ale 12 procent głosujących gdańszczan oddało na niego głos.
To prawda i z gdańszczanami będę rozmawiała zawsze, przekonując ich do tego, co łączy, a nie wyklucza.
Wszystko dla Gdańska może kiedyś zmienić się w partię polityczną?
Nie wiem, jesteśmy dopiero na początku drogi. Na scenie politycznej mamy już ustabilizowany system partyjny. Naszym zadaniem jest zabieganie o jak najlepszą frekwencję w wyborach. Najpierw są wybory do rad dzielnic. Potem, 26 maja, wybory do Parlamentu Europejskiego. Symboliczne, bo w Dniu Matki, Matki Europy.
To już na koniec, kim będzie ten czwarty wiceprezydent?
Ależ pani dusi. Powiem tylko, że to ktoś, kto kocha Gdańsk i gdańszczan. Umawiamy się, że kiedy będę mogła podać nazwisko, napiszę do pani.
To się nagrywa.
Wiem.
Aleksandra Dulkiewicz - życiorys
Jej dziadkowie osiedli w Gdańsku po II wojnie światowej. Rodzice w czasach PRL byli związani z opozycją demokratyczną, należąc do Ruchu Młodej Polski. Ola, jak mówi jeden z byłych gdańskich radnych, kontynuuje więc tradycje rodzinne.
Jej ojciec, Zbigniew Dulkiewicz był społecznikiem i świetnym organizatorem w podziemiu opozycyjnym. Zaprzyjaźnionym bardzo z Maciejem Płażyńskim. Kiedy Płażyński został marszałkiem Sejmu, Zbigniew Dulkiewicz prowadził mu biuro poselskie.
Aleksandra Dulkiewicz - kariera
Kariera Aleksandry Dulkiewicz do tej pory rozwijała się małymi krokami. Wcześniej była asystentką prezydenta Pawła Adamowicza, pracowała przy organizacji Gdańskiego Aeropagu, potem brała udział w przygotowaniu EURO 2012 w Gdańsku. Była też zatrudniona w Europejskim Centrum Solidarności. Jej dotychczasowa wiceprezydentura w Gdańsku (wiceprezydent do spraw gospodarczych) nie wzięła się więc znikąd. Gdańscy radni bez względu na przynależność partyjną zgodnie przyznają, że zapracowała na nią.
- Inteligentna, z niezwykłą łatwością przechodzenia na ty, skracania dystansu między ludźmi. Czująca się swobodnie w każdym środowisku. I nie daje się wyprowadzić z równowagi – charakteryzują Aleksandrę Dulkiewicz jej znajomi z urzędu miejskiego.
Była też szefową klubu gdańskich radnych. Ale kiedy Paweł Adamowicz ogłosił, że do ostatnich wyborów samorządowych idzie samodzielnie, stanęła u jego boku, chociaż mogła stracić wszystko. To ona, jak mówiono, stała za ostatnim sukcesem wyborczym Pawła Adamowicza, będąc szefową jego kampanii wyborczej.
Gdańsk, jak mówi sama Aleksandra Dulkiewicz też jest jej wielką miłością, podobnie jak dziesięcioletnia córka Zosia, którą wychowuje samodzielnie.