Aleksander Hall: Druga tura dla Le Pen i Mélenchona to dla Francji najgorszy scenariusz - przeciwniczka Unii kontra ultralewicowiec.
Czy atak terrorystyczny na Champs Élysées w Paryżu wpłynie na wynik wyborów prezydenckich we Francji? Jutro pierwsza tura.
Jeśli wpłynie, będzie pomagał dwójce kandydatów Marine Le Pen i François Fillonowi. Fillon mocno akcentował w swoim programie kwestię bezpieczeństwa i walki z dżihadem. Wszystko zresztą wskazuje na to, że był planowanym celem zamachu w Marsylii.
Udaremnionego na szczęście.
Fillon mówił często o tym, że Francja może przyjmować cudzoziemców tylko pod warunkiem, że będą się asymilować. Jest też za wprowadzeniem kwot dla imigrantów.
Marine Le Pen jest zdecydowanie antyimigrancka. Walka z terroryzmem to cel mojej prezydentury - deklaruje.
Marine Le Pen może skorzystać na zamachu nawet w większym stopniu niż Fillon, bo rzeczywiście ma wyraźnie antyimigracyjny program. Przekonuje, że islam jest nie do pogodzenia z francuskim stylem życia.
Komentatorzy nie wykluczają, że do drugiej tury wraz z Marine Le Pen może przejść Jean-Luc Mélenchon. Kto z tej dwójki byłby lepszy?
Druga tura dla Le Pen i Mélenchona to dla Francji najgorszy scenariusz. Mélenchon jest neokomunistycznym radykałem, ma absurdalny program gospodarczy i chce zdemontować to, co we Francji dobrze działa, a mianowicie instytucje V Republiki. Mówi o zmianie granic w Europie. To ktoś w rodzaju Cháveza czy Castro, niebezpieczny ultralewicowiec osadzony w tradycji Robespierre’a. Nie wierzę jednak, że Mélenchon znajdzie się w drugiej turze. To niemal nieprawdopodobne.
Marine Le Pen z kolei…
Niebezpieczeństwa związane z jej wyborem są ogólnie znane. Ma w istocie bardzo lewicowy program gospodarczy, głosi wyprowadzenie Francji ze strefy euro i z Unii Europejskiej. To spowoduje katastrofę gospodarczą.
Z badań wynika, że Mélenchon idzie z Fillonem łeb w łeb.
Wierzę Fillonowi, który twierdzi, że dostatecznie dobrze zna swoich rodaków i wyklucza możliwość, by komunista mógł wygrać te wybory.
Pan opowiada się za Fillonem. Ale na nim ciążą różne grzechy.
Podstawowy zarzut jest taki, że przez lata zatrudniał żonę jako asystentkę parlamentarną i że była to praca fikcyjna. Na ile zarzut ten jest prawdziwy, zdecyduje sąd. A co do moich ocen - wybiera się spośród kandydatów, którzy są na scenie politycznej. Spośród czołowej czwórki zdecydowanie najlepszym dla Francji jest, moim zdaniem, Fillon.
A dla Polski? Jego łagodne podejście do Rosji może niepokoić.
Fillon rzeczywiście ma w swoim programie próbę odblokowania stosunków i nawiązania współpracy z Rosją. Czy jednak ta próba zostałaby podjęta…?
W piątek mówił o konieczności wciągnięciu Rosji do antyterrorystycznej koalicji.
Skądinąd jest to konieczne.
Patrząc na to, co Rosja robi w Syrii…
Różne siły robią tam różne rzeczy, największym niebezpieczeństwem jest na pewno tak zwane państwo islamskie… Daleki jestem od obrony prezydenta Asada, ale większość chrześcijan syryjskich akurat w nim widzi obrońcę; w syryjskim konflikcie nie ma pozytywnego bohatera. A co do Fillona - zgadzam się, że z punktu widzenia Polski nie jest idealnym kandydatem. Natomiast jest to kandydat proeuropejski, zwolennik integrowania się Europy wokół strefy euro, ale w oparciu o współpracę międzyrządową. Wzywa do utworzenia rządu gospodarczego Europy składającego się z ministrów państw narodowych. To ma być zatem Europa budowana na fundamencie państwowym.
Czyli z punktu widzenia Polski żaden z tych kandydatów nie jest dobry?
Biorąc pod uwagę politykę zagraniczną rządzących Polską, żaden kandydat francuski nie jest dobry, bo Polska jest już bardzo daleko od głównego europejskiego nurtu. Jest państwem izolowanym. Żaden z tych kandydatów nie ma specjalnej sympatii dla Polski, żadnego przesłania. Z wyjątkiem Marine Le Pen która ma przesłanie nader wątpliwej jakości. Proponowała przecież Jarosławowi Kaczyńskiemu udział w demontażu Unii Europejskiej. Kaczyński, jak wiemy, nie przyjął tej propozycji, ale to nie przypadek, że Le Pen wskazała jako partnera akurat jego i rząd polski jako partnera.
Nie mówiliśmy jeszcze o Emmanuelu Macronie.
Z punku widzenia programu gospodarczego i z punktu widzenia europejskiego Macron stwarza szanse na kontynuacje dotychczasowej polityki francuskiej i na próbę reform gospodarczych. Niepokoi mnie natomiast to, że pod względem kulturowym, cywilizacyjnym nie widzi największych zagrożeń. Twierdzenia, że nie ma francuskiej kultury, a jest kultura we Francji czy że kolonizacja w Algierii była ludobójstwem, świadczą, że jest reprezentantem lewicowego establishmentu. Z punku widzenia batalii cywilizacyjnej o kształt francuskiej tożsamości jest więc kandydatem niedobrym. W gruncie rzeczy zasługuje na to, by określić go jako „ukrytą opcję Hollande’owską”.