Mistrz paraolimpijski Maciej Lepiato chciałby ustanawiać nowe rekordy świata w skoku wzwyż, ale centymetr po centymetrze.
Wie pan, co zapamiętałem z finałowego występu? Reakcję poprzeskoczeniu poprzeczki...
Tak, pocałowałem ją. To był totalny spontan. Co więcej, w ogóle nie zdawałem sobie sprawy z tego, że w telewizji wyglądało to aż tak fajnie. Więcej, moi znajomi, skoczkowie wzwyż, po igrzyskach wysyłali do mnie wiadomości, że dawien dawno nie widzieli takiej fajnej cieszynki.
Mam nadzieję, że zapowiedzi nowego stadionu nie są jedynie jakimiś tam obietnicami
To była radość bardziej z mistrzostwa paraolimpijskiego czy też może jednak rekordu świata?
Z całą pewnością jedno i drugie. To się skumulowało. Ogromnie się cieszyłem, to była olbrzymia radość, zwłaszcza że za mną bardzo trudny rok, mnóstwo kontuzji. Teraz, poigrzyskach, muszę zadbać ozdrowie, żeby w przyszłości dołożyć trochę więcej obciążeń na treningach, po to by móc skakać jeszcze wyżej.
Co dalej?
Najbliższy cel to nie jedynie zdobycie po raz czwarty tytułu mistrza świata, trzeci raz zrzędu, za rok w Londynie, ateż i uzyskać wynik 220 centymetrów, a więc pobić reko-rd świata o centymetr. To są rezultaty o wiele lepsze niż te sprzed czterech lat, gdzie dorekordu wystarczyło zaledwie 212 centymetrów. Naprawdę, trzeba będzie się dotego sumiennie przygotować.
To ile może pan skoczyć? Wiem, że na treningach lata pan wysoko, ale rekordy świata zatwierdzane są przez związek jedynie na co niektórych ledwie zawodach...
Mój rekord życiowy jest sprzed trzech lat. To 222 centymetry. On w międzyczasie mógłby być nieco lepszy, ale wiadomo, szczyt formy szykowaliśmy na najważniejszą imprezę w czteroleciu. Naigrzyska paraolimpijskie wRio de Janeiro, ale i na mistrzostwa Europy czy też świata. Nie ma co i windować tego rekordu nie wiadomo jak, bo za każdy centymetr są gratyfikacje finansowe.
Aczkolwiek w Rio starał się pan też przeskoczyć poprzeczkę na wysokości 230 centymetrów...
To też był totalny spontan. Z jednej strony nie chciałem tego rekordu, ze względu nato, o czym mówiłem wcześniej, ale z drugiej jakoś bym go przełknął (śmiech). Cieszyłbym się niesamowicie.
Było blisko?
Oddałem dwie próby, w tej ostatniej trochę „popsułem sobie” plecy i do trzeciej nie doszło. Niemniej jednak wpierwszej próbie, gdyby nie popełnił jednego małego błędu, zrobił coś inaczej - tego dnia, bo na treningach to robię - dziś można byłoby mówić o rekordzie życiowym 230 centymetrów. Nie zdawałem sobie sprawę z tego, że w tej dyspozycji już teraz stać mnie na takie osiągnięcie. Dla mnie to fajna motywacja to dalszej ciężkiej pracy.
Ta byłaby znacznie większa, gdyby w Gorzowie był stadion lekkoatletyczny z prawdziwego zdarzenia. Wierzy pan, że on powstanie? Prezydent miasta Jacek Wójcicki przekonuje, że tak. Podobnie mówili jego poprzednicy...
Tak, ale teraz jest trochę inna sytuacja, bo jak wiemy, w Gorzowie zmieniła się władza. Ta poprzednia przez wiele lat zapewniała, że będzie nowy stadion lekkoatletyczny. Dotego nie doszło. A nowi włodarze udowadniają, że coś robią. Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje na mieście. Wszędzie są korki, bo trwają remonty. Wcześniej tego nie było w aż takim natężeniu. Pewne wydaje się to, że będzie nowa hala sportowa przy Słowiance. Mam nadzieję, że to nie są jakieś tam kolejne obietnice. Marzy mi się też, żeby stadion był wybudowany w ciągu dwóch lat.
A jeśli trzeba będzie poczekać na niego o dwa lata dłużej, bo takie są zapowiedzi? Przez ten czas nie zmieni pan klubu na inny?
Nie, bo założyłem rodzinę, kupiłem w Gorzowie mieszkanie. Co innego, gdybym był młodszym zawodnikiem i uczył się na uczelni. Nie zmienia to faktu, że jest mi bardzo przykro, iż nie mam okazji zaprezentować się moim znajomym, rodzicom, też i kibicom - których po Rio okazało się, że jest bardzo dużo - na zawodach. Chciałbym im pokazać, czym tak naprawdę się zajmuje. To jest wielki błąd, że przez tyle lat nie powstała taka baza. Nie dbamy o tę najzdolniejszą młodzież. Takiej w Gorzowie i jego okolicach jest mnóstwo.