Właśnie mija 70 lat, odkąd wywieziono całą naszą rodzinę na Syberię: moich rodziców, babcię ze strony mamy, i mnie, wówczas roczne pacholę.
Mieszkaliśmy na wsi w okolicach Wilna. W maju 1948 roku, trzy lata po zakończeniu wojny, wpadło do naszego domu NKWD. Ja oczywiście tego nie pamiętam, ale mój tata tak wspominał tamtą tragiczną noc
- 20 maja 1948 roku, wieczorem wypasałem konie na łące w lesie. Pilnowałem, żeby się najadły. Czuwałem, żeby nikt ich nie ukradł, wilk nie zagryzł.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień