Akwapark wciągnął Biedronia w pułapkę [analiza]
Prezydent Robert Biedroń już dawno na Facebooku ogłosił: Kończymy akwapark. I ma problem, cokolwiek teraz zrobi, zrobi źle.
Spójrzmy, na to w jak fatalnym położeniu znalazło się teraz miasto w sprawie Trzech Fal. Po dwóch nieudanych przetargach, jest tylko jeden chętny do budowy Parku Wodnego. Nieudanych, bowiem firma chce kończyć budowę za 32,2 mln zł. Miasto ma na kredyt na to tylko 22 mln zł. Ale jak zwykle diabeł ukryty jest w szczegółach. Co kryje się w kwocie? Otóż tylko rzeczy zinwentaryzowane, a nie wszystko inwentaryzacja objęła. Więc w trakcie budowy może się okazać, że zapłacimy budowniczemu akwaparku nie 32, a np. 42 miliony?
To nie jedyny problem prezydenta Słupska w sprawie dokończenia Trzech Fal. Na ubiegłotygodniowej konferencji zaprzeczył sobie, mówiąc o przetargu, aż dwukrotnie. Bo decyzja spada teraz tylko na jego barki i może obyć się bez zgody radnych.
Otóż, wybierając model finansowania budowy przez spółkę celową 3 Fale, i zgadzając się na wniesienie do niej aportem tego, co już zbudowano, radni stracili nad inwestycją wszelką kontrolę. Teraz prezes spółki, za zgodą prezydenta, może pójść do banku i wziąć pod zastaw większy kredyt, nie 26 milionów, jak zapewniano radnych (w tej kwocie miały zamknąć się całe koszty, łącznie z planowanym przetargiem na wyposażanie wybudowanego akwaparku), a np. 40 milionów, albo i więcej. Jak widać władze źle oszacowały możliwe koszty budowy, więc teraz każda suma wchodzi w grę. Bank się zgodzi, bo i tak za długi spółki odpowiada miasto, więc i tak spłaca je wszyscy mieszkańcy Słupska.
Sytuacja Roberta Biedronia jest więc nie do pozazdroszczenia, ale sam się w nią wpędził, czekając z budową prawie trzy lata. Stracone na... w zasadzie nie wiadomo na co, skoro wybrano model budowy najprostszy z możliwych. Dokończenie na kredyt. Akurat kończenie, gdy wszystkie samorządy na rok wyborczy szykują wiele inwestycji i jest problem na rynku dla inwestorów.
Co w takim razie zrobić? W 2011 roku pisząc o możliwych scenariuszach na budowie Trzech Fal, przewidziałem ten z utratą dotacji unijnej, wyrzucenia wykonawcy, przyszłych procesów sądowych i wstrzymaniem budowy. Potem w 2013 pisałem, by sprawę zostawić nowemu prezydentowi, który zakończy procesy sądowe i uczciwie powie, ile to wszystko będzie nas kosztowało.
Teraz zaś chyba najlepiej to wszystko zostawić... kolejnemu prezydentowi. Po pierwsze dlatego, że akwapark pochłania tylko kilkaset tysięcy złotych rocznie. Po oddaniu będzie pochłaniał miliony, dodatkowy kredyt to dodatkowe miliony odsetek i kapitału, a samo utrzymanie będzie wielkim trudem dla miasta.
Po drugie, że obecnie władze zostały bez dobrego wyjścia. I cokolwiek prezydent wybierze, będzie w jakimś stopniu złe dla miasta. Jest niebezpieczeństwo, że wybierze, to co najlepsze dla niego osobiście. Wszak już dawno ogłosił w mediach centralnych, że kończy akwapark. Przyjaźni mu, niezorientowani w słupskich sprawach, dziennikarze ze stolicy ten „sukces” otrąbili. Bo to miał być sukces na koniec kadencji. Dziś widać, że prezydent jest zdeterminowany, by Trzy Fale zakończyć przed wyborami. Ale czy za każdą cenę?
Natomiast były prezydent Maciej Kobyliński, podkreśla, że Biedroń nawet akwaparku dokończyć nie potrafi. Przyganił kocioł garnkowi, bo może to właśnie jest teraz najlepsze wyjście, by z dokończeniem poczekać?
I tak to akwapark jest wciąż sprawą polityczną. Łopatę wbito przed wyborami, w 2010, potem stracono unijną dotację. Obiekt na czysto miał miasto kosztować 27 mionów zł, już władowano w niego 88 mln. Oddany miał być 30 czerwca 2012. Biedroń otwarcie wyznaczył na październik 2018, też przed wyborami. I co ciekawe teraz mamy zapłacić za dokończenie więcej, niż pierwotnie miasto miało wydać na całość.