Akcja słubickich strażaków. Czad zabija, choć go nie widać i nie czuć
Powiatowa straż pożarna montuje czujki tlenku węgla i dymu. Kto ma lokal z gminy, nie musi za nie płacić. Choć warte są każdej ceny.
Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Słubicach już dwa lata temu podpisała porozumienie z każdą z gmin powiatu. Na mocy tej umowy przeprowadza akcję: Bezpieczny dom”. Gminy kupują czujki tlenku węgla i dymu. Wyznaczają mieszkania komunalne, które są w ich zasobach po to, żeby straż je zamontowała.
- Bierzemy czujkę, pukamy do lokatorów, z którymi wcześniej się umawiamy, idziemy w towarzystwie pracownika od spraw komunalnych i montujemy czujkę, a przy okazji sprawdzamy stan wentylacji mieszkania - opowiada st. kpt. Wojciech Śliwiński, Komendant Powiatowy PSP w Słubicach.

Tak akcja wygląda w praktyce, ale cel jest nieco inny. - Kiedy montujemy urządzenie, tłumaczymy na czym to polega, że dzięki takim czujkom jesteśmy w stanie zapobiec tragedii. Tłumaczymy to osobie, do której poszliśmy, ale sąsiedzi zainteresowani tym, co my tam robimy, zaglądają i przysłuchują się rozmowie. Czyli informacje docierają już do większej ilości mieszkańców - mówi W. Śliwiński.
Czujki może założyć w domu każdy. Kosztują około 40 zł. - Mała inwestycja w duże bezpieczeństwo. Tak bym to nazwał - mówi komendant i podaje przykład. - Od chwili zgłoszenia pojawiamy się na miejscu w ciągu pięciu minut, dlaczego więc tak często ludzie tracą majątki a nawet życie? Dlatego, że do momentu kiedy człowiek zobaczy lub poczuje dym, to już jest bardzo późno. Gdyby każdy miał taki czujnik, zaalarmowałby o wiele, wiele wcześniej.
Ostatnio w Rąpicach był pożar, którego ofiara, dwuletnia dziewczynka zatruła się dymem pożarowym. - Gdyby w domu były czujki dymu, taka tragedia nie miałaby miejsca. Włączył by się alarm i dziecko nie zdążyłoby się zatruć - mówi komendant.