Akcja. Nie oddawajmy polskich koni na rzeź! „Stop Skaryszew”
Fundacja Tara chce podczas największego w Polsce targu końskiego wykupić wszystkie zwierzęta przeznaczone na ubój.
Wolontariusze organizacji prozwierzęcych na targach końskich starają się wykupywać z transportu na rzeź przynajmniej jednego konia. Taka praktyka trwa od lat. To symboliczny gest, ale równocześnie konkret - jedno uratowane życie.
Co roku tysiące polskich koni jest sprzedawanych na mięso. Zanim trafią do rzeźni na południu Włoch albo we Francji, czeka je koszmarny, wielogodzinny transport.
Słabsze upadną, zostaną stratowane przez współtowarzyszy, końskie dzieci są odrywane od matek, każde jedzie do innej rzeźni. Jak wybrać, kto będzie żył, kto pojedzie na śmierć? Niewidomy czy kulawy?
Źrebna klacz, a może ten, który już nie ma siły wstać? Koszmarne zadanie, trudne do udźwignięcia. Wolontariuszom organizacji ratujących konie śnią się po nocach oczy tych, których nie mogli ocalić.
Akcja „Stop Skaryszew”
- W tym roku na targu w Skaryszewie będzie inaczej, samochody rzeźników wyjadą puste, wykupimy wszystkie konie przeznaczone na rzeź - zapewnia Skarlett Szyłogalis z Fundacji Tara Schronisko dla Koni i apeluje: 5 marca przyjeżdżajcie do Skaryszewa pod Radomiem!
- Zapraszamy wszystkich, którzy mogą wykupić konia albo zabrać go do swojej stajni i tych, którzy potrafią nam pomóc w załadunku. Zapraszamy wszystkich, którzy nie zgadzają się na rzeź polskich koni. Chodzi o to, żeby było nas jak najwięcej - tłumaczy organizatorka akcji „Stop Skaryszew”.
- Każdy niech założy czerwoną opaskę na prawe ramię. Niech będzie czerwono na targu. Tara za pomocą internetowej zbiórki dostępnej na stronie fundacji Tara zbiera pieniądze na wykupienie koni przeznaczonych na rzeź, które pojawią się 5 i 6 marca na jarmarku w Skaryszewie.
Do tej pory na konto fundacji wpłynęło 190 tys. złotych. - Nie wiem, ile osób przyjedzie do Skaryszewa, ale codziennie dostajemy po sto e-maili z poparciem - cieszy się założycielka Tary, pierwszego w Polsce schroniska dla koni. - Ludzie zgłaszają się do nas i oferują miejsce w stajni, pomoc w transporcie, wykupienie konia - dodaje.
Polacy mówią: stop rzezi koni. Do akcji Tary „Stop Skaryszew” przyłączają się inne organizacje prozwierzęce, pomoc deklarują Polacy z Danii, Niemiec, Norwegii.
W internecie wielkim zainteresowaniem cieszy się „Bazarek na wykup koni ze Skaryszewa”, gdzie ludzie licytują podarowane przedmioty. - Niedawno skontaktowała się ze mną Lenka Kliment - tancerka, a prywatnie żona Jana Klimenta znanego z występów w „Tańcu z Gwiazdami”.
Tancerze dochód z turnieju tańca przeznaczyli na wykup koni ze Skaryszewa - mówi Szyłogalis. Pięć lat temu zorganizowaliśmy pierwszą manifestację na targu w Skaryszewie, wtedy przyjechało 140 osób. Planowaliśmy wykupienie dwóch, najwyżej trzech koni, tylko tyle mieliśmy pieniędzy - wspomina Scarlett.
- Ludzie, którzy przyjechali protestować, gdy zobaczyli konie przeznaczone na rzeź, płakali, wyciągali z kieszeni ostatnie złotówki, oddawali mi pierścionki i łańcuszki. Wykupiliśmy trzynaście koni.
Walka o konie w parlamencie
9 lutego Scarlett była Sejmie, spotkała się z posłami z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt i burmistrzem Skaryszewa. Parlamentarzyści zobaczyli filmy dokumentujące wegetację koni tuczonych na rzeź, znęcanie się nad nimi na targach, gehennę transportów.
- Od lat w gmachu Sejmu, wśród ludzi, którzy mogą zadecydować o losie zwierząt, mówi się o cierpieniu koni -przypominała na spotkaniu w Sejmie Szyłogalis i namawiała posłów, żeby też wybrali się na targ w Skaryszewie.
- Pojechałam do Sejmu tylko w jednym celu - złapać mocno za ramiona posłów, silnie potrząsnąć i zadać pytanie: dlaczego dzisiaj my, potomkowie polskich rycerzy i ułanów, musimy broni koni, które są na skalę masową mordowane w rzeźniach? Dlaczego musimy bronić wnuków rycerskich koni? - oburza się założycielka Tary.
Chcą zakazu uboju koni
W XX wieku polskie konie zaczęto masowo hodować na mięso. Obrońcy zwierząt, a wśród nich Fundacja Tara, domagają się zmian w ustawodawstwie, przyznania koniom statusu zwierząt towarzyszących człowiekowi, co w praktyce oznaczałoby koniec uboju.
Tara skierowała petycję przeciwko ubojowi i wywozowi polskich koni na rzeź do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, premier Beaty Szydło i parlamentarzystów, w której prosi o poparcie projektu ustawy obywatelskiej o ochronie domowych koni i innych koniowatych, zabraniającej uboju domowych koni, mułów i osłów w ubojniach, rzeźniach, gospodarstwach domowych i w innych miejscach.
Zakazującej wywozu żywych koni, mułów i osłów na rzeź poza terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, a w razie konieczności pozbawienia ich życia, dopuszczającej jedynie eutanazję.
W petycji czytamy: „historia Polski była koniem pisana (…), bez nich nie byłoby niezwyciężonej husarii, a Piłsudski nie zatrzymałby fali bolszewików, gdyby nie ułani na koniach”.
Autorzy dokumentu przypominają, że nasi przodkowie dzięki pracy koni mieli chleb, sól i węgiel. Dzisiaj konie to głównie terapeuci pomagający niepełnosprawnym i zwierzęta towarzyszące.
Konie sprzedawane dziś na rzeź to potomkowie Kasztanki, na której marszałek Józef Piłsudski ratował Europę przed bolszewikami, Pałasza na którego grzbiecie Jan III Sobieski dowodził wojskami pod Wiedniem, czy Szumki księcia Józefa Poniatowskiego.
Sygnatariusze petycji pytają - Jak to możliwe, że doceniając tamte konie, dzisiaj mordujemy w rzeźniach i wywozimy w transportach na śmierć… polską historię?
Zielone światło dla koni
- Reakcja na akcję „Stop Skaryszew” dowodzi, że do społeczeństwa dotarła prawda o losie koni rzeźnych, dla koni zapaliło się zielone światło w sercach i umysłach wielu ludzi - mówi Scarlett.
- Wykupmy w Skaryszewie wszystkie konie przeznaczone na rzeź. To będzie pierwszy krok do uratowania wszystkich polskich koni. Zróbmy to dla siebie i dla naszych dzieci, aby dać im dobry przykład empatii i nadać kierunek ich życiu, by nie bały się walczyć w słusznej sprawie - podkreśla.
Scarlett Szyłogalis w 1995 roku z własnych środków założyła pod Wrocławiem schronisko dla koni Tara. Dwa lata później wszystko zniszczyła powódź, ale konie zostały uratowane. Schronisko zostało odbudowane dzięki pomocy ludzi dobrej. Teraz
Tara ma pod opieką 67 uratowanych od rzeźni koni i mnóstwo innych zwierząt. Tara to jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie nie dobija się starych, chorych, kalekich koni.