Płacili, ale za mało, powinni dać umowę o pracę, ale dawali śmieciówki i w końcu nie zgłaszali w terminie pracownika do ubezpieczenia...
Na wiele nieprawidłowości natrafili pracownicy pomorskiej inspekcji pracy podczas dziesiątek kontroli lokalnych pracodawców. To pokłosie bezprecedensowej akcji, prowadzonej do spółki ze związkowcami z Solidarności.
Pod hasłem „13 złotych i nie kombinuj” w całej Polsce zbierane są sygnały o szefach, którzy - mimo ustawowego obowiązku - nie wypłacają pracownikom zatrudnionym na umowie-zleceniu przynajmniej 13 złotych brutto za godzinę. Przepisy regulujące tę minimalną granicę obowiązują od stycznia tego roku.
Do 27 marca do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku wpłynęły w sumie 53 skargi i wnioski - mówi o akcji Piotr Prokopowicz, zastępca okręgowego inspektora pracy w Gdańsku.
- Większość z nich jest rozpatrywana przez inspektorów - dodaje.
Urzędnik z pomorskiej inspekcji pracy podkreśla przy tym, że coraz więcej osób interesuje się tematem minimalnej stawki. - Prawnicy i inspektorzy OIP udzielają na ten temat od kilku do kilkunastu porad dziennie - zauważa.
O problemie z nieuczciwymi szefami mówi także Solidarność. W skali kraju związkowcy odebrali niemal 600 zgłoszeń.
Jak podkreśla Marek Lewandowski, rzecznik Solidarności, wszystkie zostały przekazane do PIP. Czego z reguły dotyczyły te sygnały? -
Oprócz finezyjnych metod obchodzenia prawa, najczęściej jest to zwyczajne płacenie niższej stawki, oszukiwanie na godzinach lub praca bez jakiejkolwiek umowy, a więc na czarno. Niestety, to dominuje
- mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Marek Lewandowski. - Oczywiście najbarwniejszymi sposobami są opisywane często przez gazety: dzierżawienie sprzętu, wynajem ubioru, munduru, fikcyjne kary za spóźnienia czy obarczanie kosztami, na przykład zużytych klocków hamulcowych. Widoczne jest także zabieranie części napiwków lub - co również kierujemy do kontroli - stosowanie umów o dzieło w miejsce etatu lub zlecenia - wymienia związkowiec z Solidarności.
Niestety, najgorzej wciąż dzieje się w branżach związanych z ochroną czy sprzątaniem.
- Oczywiście, docierają do nas sygnały związane z tym, że pracodawcy obchodzą prawo, na przykład wprowadzając opłaty za sprzęt wykorzystywany w pracy. Takie rzeczy, w skali kraju, się dzieją - przyznaje Piotr Prokopowicz. - Niestety, obchodzenie prawa nie zawsze oznacza złamanie przepisów, niemniej każdy przypadek badamy indywidualnie. W naszych kontrolach najważniejsza jest ochrona praw pracowników - dodaje.
To jednak nie wszystko. Osobnym problemem, na który uwagę zwracają eksperci, są nadużycia pracodawców wobec obcokrajowców, najczęściej pracowników z Ukrainy. Nieuczciwi szefowie, wykorzystując nierzadko nieświadomość osób, które przyjechały do pracy w Polsce, zatrudniają je na skrajnie niekorzystnych warunkach.
O jednym z takich przypadków mówią lokalni pogranicznicy. Jak informują funkcjonariusze, spośród 23 skontrolowanych cudzoziemców aż 15 Ukraińców nieświadomie wykonywało prace niezgodnie z przepisami. To efekt zakończonej 12 kwietnia przez funkcjonariuszy z placówki Straży Granicznej w Gdańsku kontroli legalności zatrudnienia w jednej z firm powiatu gdańskiego.
Jak ustalili strażnicy graniczni, cudzoziemcy w okresie od września ubiegłego roku do lutego tego roku obsługiwali podnośniki na terenie gdańskiej stoczni, jednak nie mieli wymaganych zezwoleń na pracę oraz umów
- tłumaczy kpt. Straży Granicznej Andrzej Juźwiak.
Kontrolowany przedsiębiorca miał zapewniać obcokrajowców, że wykonywane przez nich czynności są... wyłącznie szkoleniem, a nie normalną pracą.
- I w tej sytuacji nie potrzebują tych dokumentów - zaznacza kapitan SG Andrzej Juźwiak.
Szczęśliwie, oszukani pracownicy z Ukrainy unikną konsekwencji. Natomiast - jak podają mundurowi - pracodawcy, który ich okłamał, grozi kara do 10 tysięcy złotych.
Wiesz o przypadkach łamania przepisów? Padłeś ofiarą oszustwa. Napisz na adres: redakcja@prasa.gda.pl.