Afera podsłuchowa: Taśmy Morawieckiego odgrzały racje Sienkiewicza
Zaserwowanie kolejnego dania afery podsłuchowej z Mateuszem Morawieckim w roli głównej, cofnęło mnie do czerwca 2014 roku. I warto się zatrzymać, i jeszcze raz usłyszeć to, co niby tak dobrze się zna.
Uwagę przykuwają diagnozy stawiane przez Bartłomieja Sienkiewicza, ministra spraw wewnętrznych w gabinecie Donalda Tuska, pierwszej rządowej ofiary nagrań kelnerów. A jeszcze bardziej to, jak one pasują do dzisiejszej polityki PiS.
Przypomnijmy sobie. Sienkiewicz mówił, że przeciętny Kowalski ma w „d...” orliki i autostrady: – Jego podstawowe pytanie jest: a co ja z tego kur... mam?! Gdzie jest ten pieniądz u mnie w portfelu? (...) Więc centralny problem polityczny, jaki jest przed nami, to problem 14 roku i portfela Kowalskiego. Koniec kropka – diagnozował Sienkiewicz w podsłuchanej rozmowie z ówczesnym prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką.
Rozważali wtedy dodrukowywanie pieniędzy. Jak się można domyślać – na wydatki socjalne. Afera ten plan, przynajmniej potencjalny, wtedy pogrzebała. A co teraz robi PiS? Zajmuje się zapełnianiem portfeli Kowalskich. Nie będę tu przypominał wszystkich socjalnych wydatków fundowanych przez rząd od trzech lat.
I kolejna, chyba najgłośniejsza, najczęściej powtarzana, diagnoza Sienkiewicza, którą PiS tak ochoczo uderzał w PO: – Państwo polskie istnieje teoretycznie – usłyszeliśmy w 2014 roku.
Cóż, ten stan się nie zmienił. Gdzieś, ktoś wciąż ma jakieś nagrania i nimi żongluje. W mniejszym lub większym stopniu destabilizuje funkcjonowanie rządu. A przecież jego głowa na pewno była prześwietlona przez odpowiednie służby przed obsadzeniem stanowiska premiera.
Podejrzewam, że i w tym przypadku sprawdzają się słowa ministra rządu PO: (państwo polskie – red.) praktycznie nie istnieje – dlatego, że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością.
Zwróćmy jeszcze uwagę na jeden wątek. W związku z aferą podsłuchową minister Sienkiewicz stracił urząd we wrześniu 2014 roku. Później, już z rządu premier Ewy Kopacz, wylecieli: minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, minister sportu i turystyki Andrzej Biernat, minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie Tomasz Tomczykiewicz, Rafał Baniak i Stanisław Gawłowski, koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki oraz szef Zespołu Doradców Politycznych Prezesa Rady Ministrów Jacek Rostowski, a funkcję marszałka Sejmu stracił Radosław Sikorski.
W ostatnio ujawnionych podsłuchach przy restauracyjnym stole bryluje obecny premier Mateusz Morawiecki, a podczas nagrania jego rozmowy, czyli w 2013 roku, prezes banku, któremu bardzo blisko było do Platformy Obywatelskiej. Ten sam anturaż, słownictwo, a pewnie i ośmiorniczki.
Prof. Henryk Domański, socjolog, dla "Rzeczpospolitej": – Prawidłowością jest, że politycy rezygnują na ogół pod presją własnego otoczenia, nie kierując się względami tzw. honoru czy zachowania potocznie rozumianej godności.
Jest jasne, że PiS nie ma żadnego interesu w naciskaniu na premiera – przecież „kandyduje” na wójta każdej gminy.