Afera Komputronika: Prokuratura nie zajrzała w komputer podejrzanego prawnika. Ale i tak ma powstać akt oskarżenia
Szef poznańskiej firmy Komputronik oraz doradzający mu prawnicy są podejrzani o wyrządzenie szkody na 66 mln złotych w majątku biznesmena z woj. zachodniopomorskiego. Śledztwo się przeciąga, bo prokuratorzy chcą zajrzeć do komputera jednego z podejrzanych poznańskich prawników. Sąd, na razie nieprawomocnie, na to nie zezwolił.
Jeśli prokuratura nie dostanie możliwości zajrzenia do komputera oraz innych nośników należących do podejrzanego prawnika i tak ma powstać akt oskarżenia. Tak wynika z nieoficjalnych informacji, do których dotarliśmy. Akt oskarżenia ma być gotowy w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Czytaj więcej: Afera Komputronika: szczegóły sprawy i zarzutów na 66 mln złotych
Co znajduje się w spornym komputerze? Śledczy twierdzą, że mogą tam być tam kolejne dowody na ich twierdzenia, że ludzie Komputronika oraz ich doradcy prawni popełnili wielkie przestępstwo gospodarcze na 66 mln złotych. Jeśli jednak śledczy ich nie dostaną, akt oskarżenia oprą na innych zebranych już materiałach.
Podejrzany radca prawny, doradzający Komputronikowi, do tej pory skutecznie sprzeciwiał się, by korespondencja z jego komputera stała się dowodem w sprawie. Powoływał się na tajemnicę zawodową. W listopadzie do jego argumentów przychylił się Sąd Okręgowy w Szczecinie. Tamto postanowienie jest nieprawomocne.
- Złożyliśmy zażalenie do szczecińskiego Sądu Apelacyjnego. Czekamy na prawomocne rozstrzygnięcie. Jak już zapadnie, podejmiemy końcową decyzję w śledztwie
– zapowiada prowadzący postępowanie prokurator Krzysztof Młynarczyk.
O tej sprawie pisaliśmy już kilkukrotnie. Śledztwo dotyczy wydarzeń z 2010 roku i transakcji pomiędzy Komputronikiem, a kontrowersyjnym przedsiębiorcą Stanisławem P., zwanym „Paszą”. Poznaniacy sprzedali mu swoją spółkę o nazwie Karen, notowaną na giełdzie. „Pasza” jej potrzebował, bo zamierzał pod szyldem giełdowej spółki prowadzić kopalnie w Polsce i w Rosji.
Szybko jednak pojawiły się niesnaski. Poznaniacy zarzucali „Paszy”, że chciał ich oszukać nie płacąc umówionej kwoty za przejętą spółkę. Z kolei biznesmen z woj. zachodniopomorskiego i jego ludzie zarzucali poznaniakom nieczystą grę.
W 2014 roku poznaniakom udało się na krótko przejąć kontrolę nad majątkiem „Paszy” i jego spółką Clean Carbon & Energy. Przejęli wtedy m.in. nieruchomości warte łącznie 66 mln złotych. I dlatego taka kwota pojawiła się w późniejszych zarzutach. Sprawę, po skardze „Paszy”, zaczęła prowadzić prokuratura w Szczecinie. Potem śledztwo przeniesiono do prokuratury w Słupsku.
W 2017 roku obie strony transakcji sprzed lat zawarły ugodę. Jednak nie spowodowało to umorzenia śledztwa.
Na szefie Komputronika, doradzających mu znanych prawnikach z Poznania oraz innych osobach ciążą zarzuty oparte m.in. na e-mailach. Podejrzani wymieniali je między sobą. Wynika z nich, że kilka lat temu ponoć planowali nielegalne przejęcie majątku biznesmena "Paszy". Szef Komputronika oraz pozostałe osoby nie przyznają się do zarzutów.