Afera Amber Gold. Grad pytań do Adamowicza
Kilka godzin trwało przesłuchanie prezydenta Gdańska przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Gdański samorządowiec: - Marcina P. nie znałem, nie utrzymywałem z nim kontaktów.
Gorąca, a momentami wręcz wybuchowa atmosfera i polityczne docinki. W takim klimacie we wtorek przez kilka godzin posłowie sejmowej komisji śledczej, zajmującej się aferą Amber Gold, przesłuchiwali prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Samorządowiec zaprzeczał znajomości z Marcinem P. Co więcej, z wypowiedzi prezydenta wynikało, że wiele budzących kontrowersje informacji związanych z niesławną spółką dotarło do prezydenta - jak twierdził samorządowiec - wraz z informacjami w mediach.
To jednak nie wszystko. Pikanterii przesłuchaniu dodał fakt, że były prezes Amber Gold, gdy w czerwcu wypowiadał się przed komisją, stwierdził, że „politycy sami szukali” z nim kontaktu, a on próbował „się od polityków odcinać”. Dopytywany, były szef Amber Gold wskazał na prezydenta Gdańska.
Do rzekomych kontaktów z byłym biznesmenem odniósł się prezydent Adamowicz. - Pana Marcina P. nie znałem, nie utrzymywałem z nim kontaktów ani nie zabiegałem o te kontakty - powiedział. Dodał, że nie znał również Katarzyny P. ani nie miał kontaktu ze współpracownikami P.
Co ciekawe, prezydent Adamowicz wyjaśnił, że o Amber Gold dowiedział się... z reklam.
W odpowiedzi na pytanie posłanki stwierdził: - Tak jak każdy z nas jestem konsumentem mediów i Amber Gold, jak wiemy, bardzo szczodrze kupowało reklamy w mediach - od lewicy do prawicy. I tak jak pani poseł zechciała zauważyć, to była agresywna kampania reklamowa. Tak jak każdy z obywateli RP dowiedziałem się z tych reklam, że jest taka firma, a dopiero potem, że jest firmą z siedzibą w Gdańsku - stwierdził Paweł Adamowicz.
Również informacja o tym, że Amber Gold znajdowało się na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego - według wersji prezydenta Gdańska - nie dotarła do niego wcześniej. A kiedy?
- Dokładnie, jak do opinii publicznej dotarły informacje o kłopotach tej firmy, czyli to było lato 2012 roku. Prawdopodobnie jak większość obywateli wtedy nie zaglądałem na stronę internetową Komisji Nadzoru Finansowego - powiedział politykom wieloletni samorządowiec ze stolicy Pomorza.
Poruszono również wątek Michała Tuska (syna byłego premiera - Donalda Tuska), który też przesłuchiwany był przez komisję śledczą. Gdy poseł Tomasz Rzymkowski (Kukiz’15) zapytał, czy Adamowicz zna Michała Tuska, prezydent odparł: - Znam pana Michała Tuska w sposób nieznaczny - stwierdził. - To znaczy, że w życiu rozmawiałem z nim może dziesięć razy - dodał. Doprecyzował, że ostatni raz rozmawiał z nim „rok temu, a może półtora”.
Gdy Poseł Rzymkowski zapytał, czy Adamowicz wiedział w marcu 2012 roku, że Michał Tusk został zatrudniony w OLT Express, a 16 kwietnia 2012 roku została zawarta umowa o pracę między gdańskim portem lotniczym a Michałem Tuskiem na stanowisku specjalisty ds. marketingu, Paweł Adamowicz odpowiedział: - W tej dacie, o którą pan pytał, nie posiadałem tej wiedzy. Dowiedziałem się o tym wiele miesięcy później - poinformował, dodając, że było to wówczas, gdy media się zainteresowały tym, gdzie Michał Tusk pracuje.
Adamowicz zapytany przez posła Jarosława Krajewskiego (PiS) o to, czy ktokolwiek przestrzegał go przed 13 sierpnia 2012 roku przed kontaktami z firmą Amber Gold, OLT Express, w tym samym panem Marcinem P. i panią Katarzyną P., stwierdził:
- Nie, żałuję, że nikt mnie nie ostrzegł.
Przesłuchanie gdańskiego prezydenta odbywało się w nerwowej atmosferze. Nierzadko iskrzyło również w składzie komisji śledczej.
- No i zaczęło się! Wojenka na linii PO - PiS przejmuje posiedzenie komisji, Adamowicz i posłowie PiS wzajemnie się okładają - napisał na Twitterze Witold Zembaczyński z Nowoczesnej - również członek sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold.
Polityk także miał pretensje do przewodniczącej Małgorzaty Wassermann, że został dopuszczony do głosu dopiero po kilku godzinach.
- To jest czarny dzień polskiego parlamentu, gdzie komisja śledcza została sprowadzona do politycznej wojny podjazdowej - powiedział.
Emocji będzie jednak więcej, bo prace komisji dopiero nabierają rozpędu. Dziś politycy wysłuchać mają byłego doradcę zarządu Amber Gold oraz byłego członka rady nadzorczej spółki.
szymon.zieba@polskapress.pl