Jedna z najgłośniejszych spraw dotyczących oszustw finansowych w Polsce dobiega końca. W poniedziałek sąd ogłosi wyrok w sprawie Marcina i Katarzyny P. odpowiedzialnych za aferę Amber Gold. Wśród oszukanych nie brakuje też Wielkopolan.
Afera Amber Gold wybuchła w 2012 roku. Jednak jej początków trzeba upatrywać się znacznie wcześniej, czyli już w 2009 roku, kiedy to powstała spółka Amber Gold. Szybko skusiła ona Polaków możliwością wielkiego zarobku w stosunkowo łatwy sposób. Na czym bowiem polegała działalność Amber Gold?
Klienci wpłacali pieniądze, za którą Amber Gold miało kupować złoto, które stanowiło własność klienta i miało być zdeponowane w Banku Gospodarki Żywnościowej. Na koniec okresu lokaty Amber Gold zobowiązywało się wykupić od klienta złoto po ustalonym kursie. Teoretycznie klient miał odzyskać cały wkład oraz otrzymać roczne odsetki, które wahały się od 6 do 16 proc.
Spółka była zwyczajną piramidą finansową, w której Amber Gold zarabiało na nowych osobach. Ich pieniądze w praktyce były bowiem w większości wyprowadzane ze spółki przez małżeństwo P. Łącznie pokrzywdzonych zostało ponad 19 tys. osób na kwotę ponad 850 mln zł. Te liczby byłyby dużo niższe, gdyby prokuratura na początku zareagowała na ostrzeżenia wysyłane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Ta już pod koniec grudnia 2009 roku wysłała do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Marcina P. Śledczy najpierw jednak odmówili wszczęcia śledztwa a następnie je umorzyli.
Śledztwo na wielką skalę ruszyło dopiero w 2012 roku. Niedługo potem Amber Gold ogłosiła upadłość, a jej założyciele trafili do aresztu. Tam też zresztą Katarzyna P. urodziła potem dziecko. Po trzech latach śledztwa, w 2015 roku, łódzka Prokuratura Okręgowa skierowała do sądu w Gdańsku akt oskarżenia przeciwko małżeństwu P. Liczył on ponad 9 tys. stron (45 tomów). Z kolei w całym śledztwie zgromadzono ponad 16 tys. tomów akt. Zostały one przewiezione do sądu... tirem.
Zobacz też: Ordynator szpitala w Chodzieży zatrzymany przez CBA za branie łapówek. Wpadł na gorącym uczynku
Prokuratura oskarżyła Marcina P. i jego żonę o oszustwo, pranie brudnych pieniędzy oraz prowadzenie piramidy finansowej. Ich proces ruszył w marcu 2016 roku i zakończył się w maju tego roku, kiedy to wygłoszono mowy końcowe. Prokurator domagał się dla obojga 25 lat więzienia. Z kolei obrońcy Marcina P. i Katarzyny P. wnosili o uniewinnienie.
Amber Gold nie jest jednak jedyną piramidą finansową, na którą dały się nabrać tysiące Polaków. W lutym tego roku na 10 lat więzienia skazany został Andrzej K., były dyrektor parabanku Finroyal, przez który oszukanych zostało ponad 1700 osób na łączną kwotę prawie 100 mln zł.
Z kolei na początku maja ruszył proces osób odpowiedzialnych za „Pożyczkę Gotówkową”, którą śledczy nazywali drugim Amber Gold. W sprawie jest ponad 73 tys. osób pokrzywdzonych (prawie cztery razy więcej niż w Amber Gold) na łączną kwotę ponad 181 mln zł. Śledztwo prokuratury skończyło się na prawie 5 tys. tomów.