Adela Helić: Wszyscy nasi kibice są moimi przyjaciółmi
- Wkrótce powinno się wyjaśnić czy zostanę w Rzeszowie czy nie – mówi Adela Helić, atakująca i liderka Developresu SkyRes Rzeszów.
Wracasz jeszcze pamięcią do ostatniego meczu z Toruniem?
To były dwie różne połowy w naszym wykonaniu. Dwa pierwsze sety zagrałyśmy w podstawowym składzie i to była bardzo dobra gra w naszym wykonaniu. Napędzałyśmy się nawzajem na boisku i bardzo szybko zakończyły się one naszym zwycięstwem. Potem trener zdecydował się zmienić wszystkie zawodniczki i dać pograć młodszym, by pokazały co potrafią. Ok. przegrałyśmy 2:3, ale dwa pierwsze sety były tym, co potrzebowałyśmy, by kontynuować grę w play-off. Nie przejmujemy się wynikiem tego meczu.
Droga powrotna była długa i wesoła...
Pytasz czy świętowałyśmy zwycięstwo w drodze powrotnej? Oczywiście, ale z Torunia do Rzeszowa jest osiem godzin jazdy, byłyśmy po meczu, więc w połowie drogi chyba wszystkie z nas już spały. To jest duży sukces dla tego klubu i dla tego miasta. Kiedy jeszcze byłam w Serbii jedyne, z czym kojarzył mi się Rzeszów, to było Asseco. Wiadomo, to jedna z najlepszych drużyn w Europie, wielki klub. Ale myślę, że coraz więcej ludzi w Rzeszowie myśli więcej też o nas. Robimy coś fajnego, kibice siatkówki nie myślą tylko o Asseco i Lidze Mistrzów, ale też o nas, ze jesteśmy tu i zagramy w półfinale Orlen Ligi. My liczymy na ich wsparcie, bo myślę, że możemy powalczyć o medale.
Skoro mówisz o kibicach to pewnie zauważyłaś, że jest ogromna różnica pomiędzy tym ilu ich było na waszych meczach na początku sezonu, a ilu jest teraz. W meczu z Łodzią było ich ponad 2000 tysiące. Czujesz to?
Tak pamiętam hala była prawie pusta. Podczas meczu nie zwracam na to zbytnio uwagi, bo koncentruję się na grze, ale po spotkaniu z Łodzią rozglądnęłam się i rzeczywiście było bardzo dużo ludzi, wszystkie dolne trybuny były pełne, to jest bardzo miłe. Myślę, że na nasz mecz z Impelem Wrocław będzie nie mniej kibiców. Warto, bo myślę, że to może być dobry mecz, na pewno lepszy niż te dotychczasowe nasze z Impelem. To będzie dobry przedsmak tego, co czeka nas w półfinałach jestem tego pewna, bo jesteśmy teraz znacznie lepszą drużyną niż miało to miejsce jeszcze w grudniu.
Bywasz na meczach Asseco Resovii?
Tak, byłam na meczu Ligi Mistrzów i na meczu PlusLigi, rzeczywiście na tam czuć tę niesamowitą atmosferę na trybunach.
Pewnie chciałabyś takiej publiczności na waszych meczach?
Oczywiście. Kto wie, może wkrótce to nastąpi, marzę o tym. Jedno jest pewne, gdy na trybunach jest taka atmosfera jak na Asseco nie da się grać źle. To niemożliwe.
Półfinał zagracie z Chemikiem. Developres nigdy nie wygrał z Chemikiem, ale w tym sezonie dwa razy byłyście tego blisko...
Tak. Szczególnie dobrze wspominam ten mecz w Zielonej Górze. Byłyśmy blisko żeby wygrać, ale najważniejsze jest to, że od tego meczu zaczęłyśmy grać dużo lepiej niż dotychczas. Wtedy zaczęła się nasza długa zwycięska seria.
Wtorkowy mecz z Impelem będzie dobrym testem...
To prawda. Ostatnio grałyśmy z drużynami niżej od nas w tabeli, można było odnieść wrażenie, ze były to łatwiejsze dla nas mecze. Z Impelem nie będzie już przelewek. To zdecydowanie bardzo mocny zespół, tak dobry jak Chemik.
Pozostaje się wam jeszcze modlić, by Ania Kaczmar wróciła do pełni sił...
Ania bardzo pomogła nam w Toruniu, ale gramy z nią w pierwszym składzie od początku sezonu, czujemy się razem. Karola (Szczygieł – przyp. red.), też jest bardzo dobrą rozgrywającą i zrobiła dużo dobrej roboty w Bielsku, ale kiedy gramy z Andzią wszyscy wiedzą, czego się spodziewać i co mają robić. To normalne jak gra się ze sobą cały czas. Czekamy, aż całkiem dojdzie do siebie, mamy jeszcze kilka dni do meczu. Myślę, ze będzie ok.
Zaprzyjaźniłaś się z kimś w Rzeszowie spoza drużyny. W Resovii gra twój rodak Marco Ivović...
Spoza drużyny nie bardzo. Nikogo wcześniej tu nie znałam, trudno się tak odnaleźć. Marco? Rozmawialiśmy kilka razy, ale zazwyczaj mijamy się, bo albo my mamy treningi po nich, albo oni po nas. Do tego dochodzą dalekie wyjazdy i tak na prawdę to żadne z nas nie ma na to czasu.
Po meczach bywasz jednak rozchwytywana przez kibiców...
Tak, kocham ich. Każdy, kto przychodzi na nasze mecze, wspomóc nas, jest w pewnym stopniu moim przyjacielem. Tych, którzy często bywają na naszych meczach już rozpoznaję, oni znają mnie, jest wesoło.
Trener Lorenzo Micelli ma już nowy kontrakt na przyszły sezon, a co z tobą?
Nie mam pojęcia. Nie rozmawiałam o tym z nikim z klubu. Mam swojego menedżera i on załatwia za mnie te sprawy. Myślę jednak, że temat mojej przyszłości już niedługo się wyjaśni. Niewykluczone, że zostanę w Rzeszowie, wszystko będzie zależeć od tego, jakie warunki dostanę. Podoba mi się tu, ale nic obiecać nie mogę.