Adam Sandauer o błędach medycznych: Wystarczyłoby kierować się rozsądkiem
Rozmowa z dr. Adamem Sandauerem, założycielem i honorowym przewodniczącym Stowarzyszenia Pacjentów „Primum Non Nocere”.
Czy pacjenci poszkodowani w wyniku błędów medycznych mogą liczyć na pomoc?
Problem błędów lekarskich istnieje na całym świecie. Jednak w wielu państwach sytuacja poszkodowanych jest znacznie lepsza niż u nas. Źle rozumiana, lecz silna solidarność korporacji lekarskiej powoduje, że w sprawach o błędy medyczne podstawowym celem jest uniknięcie odpowiedzialności, a nie pomoc dla poszkodowanego.
Zdarza się, że opinie biegłych, którymi są koledzy po fachu, są stronnicze. W wielu przypadkach zamiast opinii wystarczyłoby kierować się zdrowym rozsądkiem. Choćby np. wtedy, gdy wycięto prawą nerkę zamiast lewej. Do tego naprawdę nie jest potrzebna opinia biegłego lekarza.
Jak wyglądają statystyki?
Szacuje się, że co roku w Polsce popełnianych jest 20-30 tysięcy błędów medycznych. To kilka procent hospitalizacji. Natomiast tylko ok. 1-2 tys. osób wnosi pozwy, bo reszta się boi. Z tego tylko ok. 30 proc. spraw kończy się uznaniem racji (całej lub częściowej) pacjenta. Reszta spraw jest oddalana.
Dodam, że w naszym systemie prawnym na poszkodowanym ciąży obowiązek udowodnienia, że szkoda jest zawiniona, a wszelkie niejasności działają na korzyść szpitala. Jeśli są złe skutki leczenia, a pacjent jednak nie dowiedzie, że doszło do popełnienia błędu, to sąd oddali pozew, obciąży poszkodowanego kosztami postępowania i kosztami prawnika reprezentującego pozwany szpital. Więc zamiast dostać odszkodowanie, poszkodowany pacjent ma zapłacić kilka tysięcy złotych kosztów.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień