Adam Góral: Podkarpacie to dla mnie najważniejsze miejsce na ziemi

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Asseco Poland S.A.
Józef Lonczak

Adam Góral: Podkarpacie to dla mnie najważniejsze miejsce na ziemi

Józef Lonczak

Jeśli Podkarpacie utrzyma tę mądrość, tę ciągłość naszego rozwoju, to czasy, kiedy nazywano nas „Polską B”, odejdą w niepamięć - mówi ADAM GÓRAL, prezes Asseco Poland S.A.

IT jest jak elektryczność, bez niej niego funkcjonuje żadna sfera życia, nie ma rozwoju. Czy wszyscy są tego świadomi?

Dzisiaj nie ma raczej osoby, która nie dostrzega naszej zależności od informatyki. Dotyka ona wszystkich obszarów, zarówno każdego z nas, jak i firm, organizacji czy całych państw. Jednak bez nowoczesnej informatyki nie ma też sprawnego i nowoczesnego państwa. Dobrym przykładem jest to, co zdarzyło się w walce z osobami, które oszukiwały państwo w sferze VAT i sposób, w jaki resort finansów wykorzystał narzędzia IT do skutecznej walki z oszustami.

Asseco takie narzędzia dla funkcjonowania państwa też buduje?

Oczywiście. Kiedy my rozmawiamy, to ponad 24 tysiące naszych pracowników i specjalistów w wielu krajach świata bardzo mocno angażuje się w budowę nowatorskich systemów informatycznych, które są kluczowe dla wielu instytucji, banków czy przedsiębiorstw. Budując te coraz bardziej zaawansowane technologicznie narzędzia, lepiej to państwo rozumiemy, podobnie jak lepiej rozumiemy potrzeby naszych klientów oraz zwykłych ludzi.

W Rzeszowie powstaje gmach Asseco Innovation Hub. To tam na powierzchni prawie hektara około czterystu ludzi będzie pracować nad innowacjami. Jakie też innowacje mogą oni wymyślić w budynku za 80 milionów złotych z unijną dotacją?

Budujemy w Rzeszowie nowoczesne centrum R&D dla całej Grupy Asseco. Do innowacji podchodzimy realistycznie, bo musimy liczyć się z konkretnymi możliwościami i podejmować takie działania, które będą zwiększały naszą skuteczność. Nie będzie to zatem radosne wymyślanie zabawnych aplikacji. Produkty Asseco powstają w oparciu o realne potrzeby rynku i przy ścisłej współpracy z konkretnymi klientami. Może zabrzmi to banalnie, ale tworząc innowacje bazujemy na tym, co już mamy. Rozwijamy między innymi systemy wykorzystujące sztuczną inteligencję i robimy to w oparciu o nasz know-how z obszaru Business Intelligence.

Sposobem na szybszy rozwój są innowacje. Czy Podkarpacie umie już z tych innowacji korzystać w porównaniu do tego, co robią inni w kraju i w świecie?

W Asseco podkreślamy, że innowacje to jest nasze DNA. I jesteśmy w wygodnej sytuacji, bo moje zespoły świetnie rozumieją nie tylko informatykę, ale też zasady, według których kręci się świat. Jednak musimy też z pokorą patrzeć na to, co robią inni i godzić się z zależnością w pewnych obszarach. Dobrym przykładem są narzędzia programistyczne i bazy danych, gdzie budując nasze aplikacje, weszliśmy w zależności od firm dużo większych od nas, które są światowymi potentatami, jak Oracle czy Microsoft. Sami wszystkiego nie stworzymy. Nasze miejsce jest w budowie aplikacji wspomagających realizację potrzeb zarówno klientów instytucjonalnych, jak i indywidualnych. Właśnie w tej dziedzinie ASSECO osiąga już duże sukcesy i wierzę mocno, że będziemy skutecznie kontynuowali te osiągnięcia w przyszłości.

Jak pan ocenia poziom naszych uczelni kształcących informatyków?

Jeśli nie zdołamy zbudować najlepszej polskiej uczelni, która w światowym rankingu będzie notowana w pierwszej setce, a nie w czwartej setce, albo jeszcze dalej, to w światowym wyścigu technologicznym o spektakularny sukces będzie trudno. Uważam, że nie do końca mamy rację, mówiąc tylko o studiach. W najszybciej rozwijających się gospodarkach wiedzą, że wszystko zaczyna się od poziomu szkoły podstawowej, przez szkoły średnie, a potem są uczelnie wyższe. Musi do nas dotrzeć, że kraje bogatsze nie są bogatsze przez przypadek i my nie możemy szukać przyczyn naszych opóźnień tylko w historii, bo życie szybko biegnie naprzód.

Przez ostatnie 30 lat ciężko pracowaliśmy lub inaczej, szybko biegliśmy, więc ile dystansu udało nam się nadrobić?

Jednak inni w tym samym czasie też szybko biegli, a byli i tacy, którzy biegli jeszcze szybciej. Od 30 lat mamy wolność gospodarczą i teraz jak spojrzymy na siebie, to tak naprawdę nie mamy w Polsce globalnych marek, z którymi świat by się liczył. Nie daliśmy rady ich stworzyć. To jest m.in. wynik tego, że tamte kraje mają przewagę w systemie edukacji, rynku wewnętrznego, kapitałową oraz w sposobie postrzegania świata. My, krok po kroku, musimy to nadrabiać. Fakt, że są przed nami, nie powinien nas zniechęcać, a mobilizować. Niech Chiny i Korea Południowa będą przykładem nie tylko dla Podkarpacia, ale dla całego kraju, że przewagę można uzyskać tylko pracowitością, sumiennością i konsekwencją w dążeniu do celu, a także wytrwałością oraz ciągłym dodawaniem czegoś do tego, co się już zdobyło lub osiągnęło.

Czeka nas wszystkich bieg długodystansowy?

Tak, ciężko i mądrze pracując, w którymś momencie dochodzimy do wniosku, że ci lepsi mają taką samą wiedzę, jak my. Wtedy zaczynamy rozumieć, że pojawia się przed nami szansa konkurowania. Dzisiaj musimy trafiać z przesłaniem do młodych i uświadamiać im, że mają nieporównywalne warunki w stosunku do tych, którzy zaczynali biznes 30 lat temu. Mają wszystkie instrumenty, którymi dysponują przedsiębiorcy na świecie i w krajach rozwiniętych, ale także muszą z pokorą podejść do tych, którzy są najlepsi.

A jak ktoś zwątpi, że nie ma szans?

Jak to nie ma szans? Młody człowiek skończył polską uczelnię wcale nie najlepszą w światowym rankingu. Otoczył się pracownikami, którzy też skończyli podobne polskie uczelnie, czyli wydaje się, że w starciu z najlepszymi ma nieduże szanse. Wiele przykładów sukcesów polskich młodych przedsiębiorców pokazuje jednak, że je ma. Przyjemność wygrywania jest ogromna, kiedy nie masz nic do stracenia. Bo nie mając szansy lub gdy jest ona znikoma, to tak naprawdę nie przegrywasz. A jak wygrasz, to masz wielką radość, bo zrobiłeś coś, czego nikt nie oczekiwał.

Patriotyzm gospodarczy... Jak powinniśmy go rozumieć?

Dobrze, że dziś idea patriotyzmu gospodarczego wzbudza zrozumienie wśród przedsiębiorców i decydentów sektora publicznego, bo jeszcze kilka lat wstecz mówiło się o niej zbyt rzadko, a słowo „patriotyzm” uważano za zbyt górnolotne. Dla mnie patriotyzm gospodarczy jest identyczny z mądrością gospodarczą.

Już po raz czwarty w Jasionce koło Rzeszowa odbył się Kongres 590. To impreza potrzebna Podkarpaciu?

Cieszy mnie, że Rzeszów staje się ważnym miejscem na mapie Polski. Trzymam też kciuki za plan gospodarczy naszego rządu, bo jest on warunkiem koniecznym do wejścia na ścieżkę szybszego rozwoju, która przybliży nas do krajów wysoko rozwiniętych. Wierzę, że rząd zrealizuje wiele celów swojego ambitnego planu. Nic jednak nie zastąpi aktywności, odwagi, mądrości i ciężkiej pracy polskich przedsiębiorców.

Wracając do drugiego wątku pytania, ja jestem już na zawsze człowiekiem Podkarpacia, bo to jest dla mnie najważniejsze miejsce na ziemi, chociaż teraz dużo jeżdżę po świecie. Jestem dumny z tego regionu i ta duma jest wielowymiarowa. Tym bardziej, że jest to miejsce, które przez lata było uważane za gorsze i ograniczające możliwości, ale pokazaliśmy, że mądrością, zaangażowaniem, cierpliwością i dużą zgodą polityczną doprowadzamy do tego, że Podkarpacie zaczyna być regionem podziwianym przez ludzi, którzy naprawdę dużo widzieli.

Czyja to jest zasługa?

Rosnącą rolę Podkarpacia zawdzięczamy naszej skromności, pracowitości, pokorze, a także naszej mądrości politycznej. Bo jak patrzę na spór polityczny, który jest cechą każdej demokracji, to sposób jego rozwiązywania na Podkarpaciu może być wzorem dla nas wszystkich. Tu udało się zdefiniować coś, co nas musi połączyć. Pamiętam lata walki o lotnisko, gdzie każdy, niezależnie od różnic politycznych, zabiegał o jego obecny kształt. Uniwersytet w Rzeszowie - tu również wszyscy politycy wspólnie walczyli o utworzenie tej uczelni. Dlatego skorzystam z okazji i podziękuję im za to, że choć czasem gubią hipotetycznie swoje cele polityczne, to robią to dla dobra wyższego, czyli całego Podkarpacia.

O Podkarpaciu kiedyś mówiło się „Polska B.”

Kiedyś jako prezes Podkarpackiego Klubu Biznesu miałem przyjemność nagradzać polityków z różnych opcji i byłem dumny z tego, że ci, co wygrywali w wyborach, potrafili podziękować swoim poprzednikom i rywalom politycznym za pracę wykonaną dla dobra naszego regionu. Jeśli Podkarpacie utrzyma tę mądrość, tę ciągłość naszego rozwoju, to czasy kiedy nazywano nas „Polską B”, odejdą w niepamięć. Jako mieszkańcy tego regionu możemy być zadowoleni z tych ludzi, którzy rządząc, umieją szukać tego, co nas łączy i równocześnie odnaleźć to, co w nas jest lepsze.

Józef Lonczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.