Aby racjonalnie zarządzać wodami opadowymi, ich spływ w kierunku rzeki musi być wolniejszy

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Piotrkowski
zbigniew.marecki@polskapress.pl

Aby racjonalnie zarządzać wodami opadowymi, ich spływ w kierunku rzeki musi być wolniejszy

zbigniew.marecki@polskapress.pl

Rozmowa "Głosu Pomorza" z Markiem Biernackim, wiceprezydentem Słupska.

- Niedawno słupszczanim Tadeusz Dyjeciński w naszej gazecie stwierdził, że wreszcie trzeba pogłębić Słupię . Według niego to najważniejsze działanie, jeśli chcemy uniknąć dalszych miejskich powodzi podczas intensywnych opadów. Pan się tym poglądem zgadza czy nie?
- Nie, pogłębienie rzeki nie jest najistotniejsze, bo to reguluje kwestię wód opadowych tylko w dolnych odcinkach miasta. Sprawa pogłębienia rzeki w kontekście problemu wód opadowych w całym mieście ma niewielkie znaczenie, gdyż ona jest w układzie ruchowym z elektrownią wodną w Krzyni. Tego się nie da załatwić samym pogłębieniem. Świadczy o tym sytuacja dotycząca intensywnych opadów z 22 sierpnia tego roku. Wtedy w Krzyni był nadmiar wody, więc elektrownia musiała ją wypuszczać. To powodowało momentalne podniesienie poziomu rzeki. Jednocześnie ogromne ilości wody deszczowej spływały w wielkim tempie z terenów położonych znacznie wyżej, co powodowało, że instalacje kanalizacji deszczowej, które nie zostały zbudowane z myślą o tak gwałtownych opadach, nie były w stanie w krótkim czasie, bo przez 10-15 minut, odebrać takiego nawału wody. Propozycja pana Dyjecińskiego jest więc o tyle nieracjonalna, że wymagałaby budowy nowych kolektorów o ogromnych rozmiarach w centrum miasta.

- A czy władze miejskie konsultowały się ze służbami odpowiedzialnymi za wody w sprawie poglębiania Słupi?
- Tak. Jakieś 15 lat temu, gdy pracowałem jeszcze w Wodociągach Słupsk, zwracaliśmy się do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku, który właśnie znajduje się w fazie przekształceń w związku z pomysłami rządu PIS. Usłyszeliśmy wtedy, że nie ma takiej potrzeby. Zresztą sam pamiętam, że gdy byłem dzieckiem, czyli na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku, bawiłem się w wyszukiwanie skarbów z ziemi wydobytej z dna Słupi. Tak więc z pewnością pogłębianie rzeki miało miejsce wtedy, a nie w latach 50. XX wieku, jak sugeruje pan Dyjeciński. W rezultacie niedawno doszło do pogłębiania rzeki tylko powyżej Słupska. Poza tym doszedł program Natura 2000, który jeszcze utrudnił sytuację rzeki, bo znajdują się w niej tarliska objęte ochroną. Musimy się zatem skupić na regulacji retencji, do czego będzie nas obligować stosowna ustawa, która wejdzie w życie w 2020 roku.

- Co ona wymusi?
- Wprowadzenie opłat za wody opadowe. Do wdrożenia tego typu podatku będą zobowiązane wszystkie samorządy. Jeszcze nie wiadomo, jak będą wyglądały stawki tego podatku, ale z pewnością bardzo dotkną one właścicieli dużych działek, które są prawie w całości zabetonowane. W ten sposób samorządy będą pozyskiwały pieniądze na rozbudowę kanalizacji deszczowych czy zbiorników retencyjnych.

- Słupsk ma spore potrzeby w tym zakresie?
- Oczywiście, tym bardziej że przez lata wiele rzeczy zaniedbano. W tej chwili przygotowujemy się m.in. do budowy zbiornika retencyjnego na boisku szkoły rolniczej i na terenach SSSE.

Rozmawiał
Zbigniew Marecki

zbigniew.marecki@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.