katastrofą dachem. Miał być oddany w połowie 2012 roku...
Dzisiaj Robert Biedroń ujawni „Białą księgę” w sprawie akwaparku. O budowie akwaparku i nieprawidłowościach na niej wiadomo już od lat z publikacji „Głosu” i raportu pokontrolnego NIK sprzed dwóch lat.
W 28. miesiącu prezydentury Roberta Biedronia w końcu mamy poznać „prawdę” o budowie Trzech Fal. Oficjalnie ujawniona zostanie „biała księga” przygotowana przez wynajętych przez ratusz prawników z Łodzi. Zapowiedział ją prezydent latem ubiegłego roku. Potem zapewniał, że dokument powstanie do końca ubiegłego roku.
Wszyscy ci, którzy spodziewają się wskazania z imienia i nazwiska winnych niepowodzenia budowy Trzech Fal, zawiodą się. Z księgi dowiemy się jednak, ile tak naprawdę kosztował akwapark. Już jest to 88 milionów (a miał na czysto kosztować miasto ok. 27 mln – po odliczeniu VAT i otrzymaniu unijnej dotacji). Tymczasem obiekt nie ma nawet porządnego dachu. A po dokończeniu jego budowy wyjdzie 110 milionów złotych, oczywiście na kredyt. A ten za Trzy Fale już spłacamy: same odsetki za ostatnie dwa lata przekroczyły 3,16 mln zł.
Interpelacje radnych, pytania stowarzyszeń oficjalnie zadane ratuszowi, ze wskazaniem, że przez dwa lata prezydent nie zrobił nic z inwestycją i rozliczeniem poprzednika, nie zostawiły wyboru. Na pozór sam fakt, że miasto na dokończenie Trzech Fal wyda jeszcze około 25 mln zł, w sumie więc obiekt będzie kosztował kasę miasta cztery razy więcej niż miał na początku, powinien być wystarczający, by materią zajęła się prokuratura.
O dokonanych na samej budowie błędach pisał „Głos”. Choćby o sprawie dróg przy Trzech Falach, które budowano nie na miejskiej działce i w konsekwencji miasto straciło dodatkowe miliony. Pisaliśmy też o dachu, który biegły określił jako bubel – trzeba go rozebrać i zutylizować. Tymczasem za ten dach zapłacono. Ale kwiatków związanych z inwestycją jest więcej. Choćby
słynne napełnienie niecek wodą przed wyborami w 2014 r. Za to też zapłacimy, bo od tego czasu biegła na nie gwarancja. Do tematu wrócimy.